Historie polskiego złota

Uratowany Skarb Wolnej Polski

Blisko 80 ton złota wynosiły kruszcowe rezerwy Polski w chwili wybuchu II wojny światowej. Dzięki dobrej organizacji, dużej ofiarności władz i pracowników Banku Polskiego SA, późniejszej zapobiegliwości oraz zwykłemu szczęściu skarb ten niemal w całości udało się dwukrotnie uratować przed wojskami niemieckimi. Dzięki skutecznym staraniom prawników przed sądem w USA zostało ono uratowane po raz trzeci, tym razem z saharyjskiej niewoli.

Zdecydowana większość rezerw finansowych Polski gromadzona była w ostatnich latach przed wybuchem wojny w złocie. Wynikało to nie tylko z poglądów ekonomicznych kluczowych ówcześnie osób w polskim państwie. Na wybór ten wpływały także negatywne doświadczenia wynikające m.in. z decyzji innych państw w latach 30. Najważniejsze światowe waluty (brytyjski funt, amerykański dolar i frank francuski) uległy w tym czasie, w konsekwencji Wielkiego Kryzysu dewaluacji, na czym finansowe straty poniósł także Bank Polski SA.

W sierpniu 1939 r. łączna wartość rezerw wynosiła 463 mln złotych, co przy ówczesnym kursie wymiany 5,30 złotych za 1 dolara amerykańskiego stanowiło równowartość około 87 mln dolarów. Zgodnie z wcześniejszym porozumieniem Banku Polskiego SA z Ministerstwem Skarbu rezerwy o wartości minimum 300 mln złotych miały pozostawać w kraju, reszta mogła być lokowana za granicą, w bankach emisyjnych w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku, jako zabezpieczenie operacji finansowych państwa polskiego. W rzeczywistości zapasy pozostające w kraju były nawet wyższe, posiadały wartość 360 mln złotych.

Reklama

Po wzroście napięcia międzynarodowego w okresie kryzysu politycznego jesienią 1938 r., zakończonego zawarciem traktatu monachijskiego i powtórnie, po zajęciu Pragi czeskiej przez wojska niemieckie w marcu 1939 r., władze Banku Polskiego SA rozważały zmianę ulokowania rezerw i przeniesienie większej ich części do banków centralnych w krajach zachodnich. Ministerstwo Skarbu dopiero jednak w sierpniu 1939 r., w przededniu wybuchu wojny, zwróciło się do Banku o sprawdzenie możliwości technicznych przeprowadzenia takiej operacji. Żadna z zagranicznych firm ubezpieczeniowych nie chciała już wówczas wycenić i wziąć na siebie ryzyka transportu tak drogocennego ładunku, nawet przy wygórowanych stawkach asekuracyjnych.

Najpierw na wschód, potem na południe

Złoto pozostało więc w kraju, ale już od połowy roku było w porozumieniu z władzami skarbowymi i wojskowymi stopniowo rozlokowywane z Głównego Skarbca Banku w Warszawie przy ulicy Bielańskiej do regionalnych oddziałów Banku Polskiego SA. W chwili wybuchu wojny złoto o wartości 80 mln złotych znajdowało się w bankowym oddziale w Siedlcach, 40 mln zł w Brześciu nad Bugiem, 30 mln zł w Zamościu i 20 mln zł w Lublinie. W Warszawie pozostało złoto o wartości ok. 193 mln złotych, z czego 80 mln złotych w pierwszych dniach września wysłanych zostało do twierdzy w Brześciu.

2 września 1939 r. odbyło się w Warszawie ostatnie walne zgromadzenie Banku Polskiego SA, które przyjęło m.in. zmiany w statucie banku, ustaliło plan postępowania na czas wojny i wydało stosowne pełnomocnictwa. Już następnego dnia zaczęły się przygotowania do ewakuacji władz państwa ze stolicy. Objęły one także Bank Polski SA i rezerwy złota, które miały m.in. pomóc w sfinansowaniu pilnych zakupów uzbrojenia dla Wojska Polskiego. Zakupy i kredyty z tym związane negocjował w ostatnich dniach sierpnia w Wielkiej Brytanii były prezes Banku Polskiego SA, pułkownik w stanie spoczynku, Adam Koc. On też otrzymał pełnomocnictwa od rządu do przeprowadzenia ewakuacji rezerw złota z Warszawy i z innych oddziałów banku do wschodniej części kraju.

Ewakuacja złota, rezerw pieniędzy papierowych, matryc do ich druku oraz bankowych dokumentów rozpoczęła się z Warszawy 5 września. Kolumna warszawskich autobusów oraz ciężarówek posuwała się na południowy-wschód. Po krótkim postoju w Lublinie i zabraniu zgromadzonych tam wcześniej rezerw 7 września dotarła do Łucka. Na południe kraju podążały też transporty złota z oddziałów w Siedlcach i Brześciu. 10 września zapadła decyzja o koncentracji całości złota w pobliżu granicy z Rumunią i jego ewakuacji do Francji. 13 września do pogranicznego Śniatynia dotarły wszystkie ładunki Banku Polskiego SA, poza 4 tonami złota, które pozostały po drodze w Dubnie na rozkaz stacjonującego tam chwilowo dowództwa Wojska Polskiego.

W nocy z 13 na 14 września, po wcześniejszych uzgodnieniach z władzami Rumunii, złoto Banku Polskiego SA przekroczyło granicę państwa i transportem kolejowym dotarło do portu w Konstancy. Stamtąd na pokładzie małego frachtowca Eocene, płynącego pod osłoną nocy i trzymając się blisko linii brzegowej Bułgarii, złoto polskie dotarło do Stambułu  Po kolejnym przeładunku i dalszym transporcie koleją znalazło się w Syrii, która była wówczas francuskim terytorium mandatowym na Bliskim Wschodzie. Opiekę nad tym przejazdem sprawowali byli ministrowie: skarbu, pułkownik w stanie spoczynku Ignacy Matuszewski oraz przemysłu i handlu - Henryk Floyar-Rajchman. Kilkanaście dni później złoto Banku Polskiego SA dotarło na pokładzie francuskiego krążownika Emil Bertin do portu wojennego w Tulonie i ostatecznie do skarbca oddziału Banku Francji w Nevers.

Podczas licznych perypetii, podczas dziesięciokrotnego przeładowywania przez obcych - kolejarzy, tragarzy, robotników portowych - nie zginęła ani jedna skrzynka, ani jedna sztaba, ani jeden woreczek z monetami. To szczęście w nieszczęściu zawdzięczać należy zarówno energii i właściwym decyzjom kierownictwa transportu, jak i wysiłkom, ofiarności i dbałości o powierzone im mienie Banku, okazanej przez wszystkich konwojujących pracowników Banku - pisał po latach w swojej wspomnieniowo-dokumentacyjnej książce Zygmunt Karpiński, wieloletni dyrektor departamentu zagranicznego BP.

Ani właściciel frachtowca Eocene, ani francuska admiralicja nie wystawiły żadnego rachunku władzom polskim za swoją pomoc. W rezultacie - jak zauważał Karpiński - transport złota okrężną drogą przez kilka krajów, z wielokrotnymi przeładunkami, kosztował znacznie mniej niż kosztowałaby wysyłka złota prostą drogą w to samo miejsce w pokojowych czasach.

Inaczej potoczyły się losy 4 ton złota pozostawionych w Dubnie. Ta część też została ewakuowana do Rumunii, ale po proteście ambasadora Niemiec w Bukareszcie w reakcji na przejazd głównej części polskiego złota przez rumuńskie terytorium, zostało ono przejęte przez władze tego kraju i trafiło jako depozyt do Banku Rumunii. Pozostało tam aż do 1947 r.

Francuska wojenna powtórka

Po doświadczeniach z jesieni 1939 r. i po ataku Niemiec na Danię i Norwegię władze Banku Polskiego SA wystąpiły w kwietniu 1940 r. do polskiego rządu emigracyjnego o podjęcie starań u rządu Francji o przewiezienia rezerw polskiego złota do banków centralnych Wielkiej Brytanii i USA. Polski rząd nie podjął jednak tej inicjatywy, nie chcąc tworzyć u francuskich gospodarzy wrażenia defetyzmu po polskiej stronie.

Wystąpienie takie nastąpiło dopiero w drugiej połowie maja 1940 r., gdy Niemcy zaatakowały także Belgię, Holandię i Francję. Władze francuskie zasugerowały wówczas potrzebę partycypacji Polski w kosztach wysiłku wojennego, a jedynym polskim liczącym się aktywem było wówczas złoto Banku Polskiego SA. Dopiero 31 maja, na skutek przeciągających się rozmów i w warunkach coraz większego chaosu wojennego 1208 skrzynek z polskim złotem wyruszyło z Nevers na zachód Francji.

Skrzynki ze złotem najpierw trafiły do oddziału Banku Francji w Angouleme, by dopiero 9 czerwca, pod eskortą Stefana Michalskiego, byłego dyrektora Oddziału Głównego Banku Polskiego w Warszawie, dotrzeć do atlantyckiego portu w Lorient. Po drodze 5 wagonów kolejowych z polskim złotem zostało dołączonych do składu 31 wagonów przewożących do tego samego portu złoto Banku Belgii. Władze i dokumenty Banku Polskiego, w obliczu całkowitej już klęski i kapitulacji Francji, ewakuowały się w tym czasie do Wielkiej Brytanii przez jeden z atlantyckich portów w okolicach Bordeaux.

Załadunek polskiego i belgijskiego złota na okręt marynarki francuskiej Victor Schoelcher przeprowadzony został dopiero 17 czerwca. Następnego dnia statek wyszedł z portu Lorient, ale nie obrał planowanego kursu w stronę Kanady, ale skręcił na południe w stronę Afryki. Pod koniec czerwca złoto dotarło w asyście konwojującego je dyrektora Michalskiego do Dakaru we Francuskiej Afryce Zachodniej, w dzisiejszym Senegalu. Po kilku tygodniach trafiło ono jeszcze dalej w głąb Sahary, do położonego 800 kilometrów na wschód fortu Kayes, na terenie dzisiejszego Mali.

Gdy zawiodła dyplomacja

Pomimo kapitulacji Francji wobec Niemiec polski rząd, który przeniósł się do Londynu, utrzymywał jeszcze przez kilka miesięcy swoje przedstawicielstwo przy francuskim rządzie w Vichy. Za jego pośrednictwem prowadził nieoficjalne rozmowy w sprawie odzyskania złota, które znajdowało się w podległym rządowi Vichy forcie Kayes. Gdy rozmowy te zawiodły władze Banku Polskiego SA zmieniły jesienią 1940 r. strategię postępowania i postanowiły wystąpić o wydanie złota przez Bank Francji na drodze cywilnoprawnej przed sądem w USA.

Bank Francji przechowywał w tym czasie część własnych rezerw złota w banku Rezerwy Federalnej USA w Nowym Jorku, a Stany Zjednoczone posiadały jeszcze wówczas status państwa neutralnego i nadal utrzymywały stosunki dyplomatyczne z rządem marszałka Petaina. Z podobnym roszczeniem wobec Banku Francji wystąpiły w sprawie swoich ewakuowanych przez Francję zapasów złota emigracyjne władze Belgii.

Bank Polski SA skorzystał z pomocy prawnej kancelarii adwokackiej Sullivan and Cromwell, której głównym partnerem był John Foster Dulles, doskonale obeznany w polskich sprawach. Dulles odegrał ważną rolę w negocjacjach amerykańskich banków z polskim rządem w 1927 r., pomyślnie zakończonych udzieleniem Polsce pożyczki stabilizacyjnej, która doprowadziła do trwałego uregulowania kursu złotego aż do końca lat międzywojennych. Później, w latach 50., Dulles był przez sześć lat sekretarzem stanu USA za czasów prezydentury Dwighta Eisenhowera.

Wystąpienie na drogę cywilnoprawną wymaga, wedle procedur prawnych USA, posiadania miejscowej rezydentury. Bank Polski SA nie posiadał tymczasem własnego oddziału w Nowym Jorku i nie mógł występować przed amerykańskim sądem.

W roli tej wystąpili mieszkający w Nowym Jorku, wskazani przez Ignacego Paderewskiego, pianista i profesor konserwatorium muzycznego Zygmunt Stojewski oraz dyrektor firmy Steinway, produkującej światowej sławy fortepiany, Roman Majewski.

Obrana strategia prawna okazała się skuteczna. 3 września 1941 roku w sprawie Roman Majewski et Zygmunt Stojewski contra Banque de France o naruszenie umowy przewozu złota nowojorski sąd wydał decyzję o zabezpieczeniu pretensji do złota znajdującego się na Saharze na złocie Banku Francji znajdującym się w USA. W zamian za spoczywające w Kayes złoto o wartości 64 milionów dolarów Bank Polski SA uzyskał areszt zdeponowanego w Nowym Jorku złota francuskiego o wartości 728 milionów dolarów.

Najważniejszy cel został osiągnięty - złoto polskie zostało uratowane po raz trzeci, tym razem na drodze prawnej. Mniej szczęścia mieli w analogicznej sytuacji Belgowie. Ewakuowane złoto Banku Belgii, podobnie jak Banku Polskiego SA trafiło na pokładzie statku Victor Schoelcher do Dakaru, ale jesienią 1940 r., po wznowieniu działalności Banku w warunkach okupacji niemieckiej Belgii wydane zostało ono przez francuski rząd Vichy przedstawicielom Reichsbanku i trafiło do Niemiec. Bank Francji zwrócił Bankowi Belgii równowartość wydanego wówczas Niemcom belgijskiego złota dopiero po wojnie.

Dlaczego polskie złoto nie podzieliło losu złota belgijskiego? Wspominany tu już kilkakrotnie Zygmunt Karpiński, wieloletni dyrektor departamentu zagranicznego BP, stawia tezę, że przyczyną odmienności losu była inna formuła prawna powierzenia złota pieczy Bankowi Francji. Bank Belgii uczynił ze swojego złota depozyt we francuskim banku centralnym. Polskie złoto tymczasem cały czas było w dyspozycji Banku Polskiego SA, a jego transport, bez otwierania skrzynek, odbywał się pod nadzorem pracowników Banku Polskiego SA.

Życzliwi wobec Polski przedstawiciele Banku Francji mogli twierdzić wobec  przedstawicieli władz niemieckich, że nawet nie wiedzą co znajduje się w zdeponowanych w Afryce polskich skrzynkach. Wywóz złota z Polski przez Rumunię, a później z Francji, szczególnym zbiegiem okoliczności, jeszcze raz okazał się trafnym rozwiązaniem.

Po wylądowaniu w 1942 r. wojsk alianckich w północno-zachodniej Afryce Bank Polski SA na nowo podjął starania o odzyskanie polskiego złota uwięzionego na Saharze. Na jego poszukiwania wyruszył na początku 1943 r. Stefan Michalski, który ustalił, że rzeczywiście - bo nie było to wcale takie pewne - jest ono nadal przechowywane w forcie Kayes.  Po żmudnych, wielomiesięcznych negocjacjach w grudniu 1943 r. w Algierze zawarte zostało porozumienie pomiędzy Bankiem Polskim SA a Francuskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego (gauliści), w ramach którego w zamian za zgodę na odstąpienie od zabezpieczenia na francuskim złocie w Nowym Jorku Bank Polski SA odzyskał kontrolę nad polskim złotem w Afryce.

Do ostatecznego przejęcia złota przez Bank Polski SA doszło na przełomie lutego i marca 1944 r. Pod eskortą wojska francuskiego trafiło ono z fortu Kayes do Dakaru. Dalej, zgodnie z dyspozycją Rady Ministrów Rządu Polskiego jeszcze z grudnia 1943 r. złoto Banku Polskiego SA podzielone zostało na trzy części. Największa część kruszcu (o wartości 154,7 mln zł) miała być umieszczona w Banku Anglii, 39,5 mln zł zamierzano ulokować w Kanadzie (w Ottawie), a 143 mln zł w Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku. Do USA złoto dotarło już 4 kwietnia, a do Londynu i Ottawy - w małych porcjach docierało od 5 maja do 25 sierpnia 1944 r.

Dzięki dobrej organizacji, determinacji, ofiarności, a także dzięki zdolnościom negocjacyjnym i sprawności władz i pracowników Banku Polskiego SA, a także zwykłemu szczęściu niemal całość skarbu polskiego złota udało się uchronić przed stratą w latach II wojny światowej. Po wojnie, 11 ton złota posłużyło jako finansowy wkład Polski do wysiłku wojennego aliantów.
Z zasobu tego finansowany był także wkład założycielski Polski w tworzącym się właśnie Międzynarodowym Funduszu Walutowym oraz Międzynarodowym Banku Odbudowy i Rozwoju (Banku Światowym).

Losy pozostałych części złota nie są już tak dobrze udokumentowane. W 1945 r., wraz z utworzeniem Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, kontrolę nad złotem uzyskały władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i utworzony Narodowy Bank Polski. W 1947 r. powróciły do Polski 4 tony złota znajdującego się od 1939 r. w depozycie Banku Rumunii. Złoto wykorzystywane było m.in. jako zabezpieczenie kredytów zaciąganych na odbudowę kraju.

Rząd emitował specjalne obligacje walutowe skierowane do istniejącego wciąż Banku Polskiego SA w zamian za stopniowo przejmowane rezerwy złota. Po całkowitym przejęciu złota i niekorzystnej dla wszystkich posiadających kapitał i wierzytelności reformie walutowej w październiku 1950 r. Bank Polski SA niemal całkowicie utracił swoje posiadane aktywa i na początku 1951 r. uległ ostatecznej likwidacji.

i.d.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »