Modny dymek po norwesku

Puste lokale, tłumy na mrozie w ogródkach i horrendalnie drogie papierosy - to efekt zakazu palenia w Norwegii.

Zakaz palenia w miejscach publicznych sprawił, że właściwie wszystkie restauracje i kawiarnie w Norwegii zbudowały ogrzewane elektrycznie ogródki czynne przez cały rok. Doszło do paradoksalnej sytuacji, kiedy lokale bywają puste, natomiast przy stolikach na mrozie siedzą tłumy gości.

Polecamy PIT 2010

Zakaz palenia wszedł w życie 1 stycznia 2003 roku. Pierwsze miesiące były koszmarem dla restauracji, które traciły ogromne sumy. I to nie z powodu braku klientów, ale pojawienia się nowych zwyczajów. Normalne stało się, że grupa gości jedzących kolację nagle wstawała, aby wyjść na papierosa, po którym... już nie wracali - odchodzili nie płacąc rachunku.

Reklama

Idąc ulicą w Oslo, Stavanger czy Bergen turyści zwracają uwagę na ogrzewane ogródki kawiarniane, w których przy stolikach, pomimo mrozu, siedzą Norwegowie w koszulach i palą jednego papierosa za drugim. Z powodu cen i zakazów palenie wyraźnie stało się trendy.

Rzadko jednak można zobaczyć papierosy z napisem ostrzegawczym po norwesku. Na stolikach leżą paczki papierosów ze znakami akcyzy z krajów bałtyckich, Polski, a zwłaszcza Szwecji, gdzie kosztują mniej niż połowę ceny norweskiej.

Cena jednej paczki wynosi już w Norwegii 70-100 koron (35-50 złotych) i ma jeszcze wzrosnąć. Natomiast przemyt osiągnął ogromne rozmiary. Urząd celny ostrożnie szacuje, że wynosi do 450 milionów papierosów i 250 ton tytoniu do ich skręcania rocznie, lecz nieoficjalnie przyznaje, że przekroczył już ilości sprzedawane legalnie, a tylko te wchodzą do statystyk, które wskazują, że Norwegowie należą do jednych z najmniej palących w Europie.

W dodatku Norwegowie nagle przerzucili się na snus, czyli tytoń do żucia, dostępny w drodze wyjątku UE tylko w Szwecji i Norwegii, i kupują go rocznie za ponad miliard koron (0,5 mld zł), co jest większą suma niż wydają na... szampony do włosów.

Przed wprowadzeniem zakazu palenia Norwegowie kupowali 9 milionów pudełek snusa, teraz jest to już 34 miliony rocznie i szwedzkie fabryki nie mogą nadążyć z produkcją.

Od stycznia 2010 roku zakazano również eksponowania papierosów. W kioskach i sklepach schowane są w szafach z napisem Tobakk, oczywiście metalowych, ponieważ papierosy - z powodu ich ceny - są najczęstszym powodem włamań do sklepów. Przy każdym zakupie ekspedienci zmuszeni są je otwierać i po wyjęciu jednej paczki ponownie zamykać. Na lotnisku Gardermoen w Oslo, w ogromnym sklepie Tax Free czynnym całą dobę, obcokrajowcy gubią się szukając wyrobów tytoniowych. Dyskretny parawan, podobny do tych, które zasłaniają sale kinowe w sex shopach, odgradza pomieszczenie, w którym znajdują się wyłącznie papierosy i snus.

Zakaz palenia wszedł w życie po latach silnego lobbowania przez organizacje astmatyków i alergików, lecz najważniejszym głosem okazały się związki zawodowe... "zaczadzonych" barmanów, którzy - jak się okazuje - wcale nie stracili napiwków, ponieważ gości jest więcej, z tym że siedzą w ogródkach. Według ostatnich badań opinii publicznej "na ulicy" 27 procent Norwegów i 24 procent Norweżek przyznało, że regularnie pali papierosy.

Zbigniew Kuczyński

Private Banking
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »