Towarzystwa nie chcą ludzi KNUiFE w radach

Poprawka, dotycząca wyboru 1/3 składu rad nadzorczych spółek z listy proponowanej przez nadzór, zmroziła krew akcjonariuszom zagranicznych towarzystw ubezpieczeniowych. To absurd, tragifarsa, republika bananowa - mówią nieoficjalnie o projekcie, za którym stoi KNUiFE i resort finansów.

Poprawka, dotycząca wyboru 1/3 składu rad nadzorczych spółek z listy proponowanej przez nadzór, zmroziła krew akcjonariuszom zagranicznych towarzystw ubezpieczeniowych. To absurd, tragifarsa, republika bananowa - mówią nieoficjalnie o projekcie, za którym stoi KNUiFE i resort finansów.

Od kilku dni trwają gorączkowe konsultacje szefów towarzystw ubezpieczeniowych. Wczoraj w Polskiej Izbie Ubezpieczeń zebrali się w trybie nagłym szefowie największych spółek. Wszystko z powodu 30 art. projektu ustawy ubezpieczeniowej, w którym - z inicjatywy Komisji nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych (KNUiFE) - znalazł się zapis, że co najmniej 1/3 składu rady nadzorczej, w tym jej przewodniczący, powinna pochodzić spoza akcjonariuszy zakładów ubezpieczeń, osób pozostających z akcjonariuszem w stosunku zatrudnienia na podstawie umowy o pracę, umowy zlecenia, umowy o dzieło lub innej umowy o podobnym charakterze. Równocześnie mają oni być powoływani spośród osób wskazanych przez organ nadzoru, wpisanych na listę tworzoną przez KNUiFE, a publikowaną przez Ministerstwo Finansów. Poprawkę przyjęła podkomisja.

Reklama

W tył zwrot

Taki zapis został przez wszystkich ubezpieczycieli potraktowany jako ingerencja nadzoru w sferę własności prywatnej.

- Moim zdaniem, propozycja będzie miała negatywny wpływ na branżę. Dlaczego akcjonariusze firm z sektora prywatnego mieliby zostać pozbawieni praw do wyboru wszystkich członków rady nadzorczej? Jeśli propozycja zostanie zaakceptowana, to ze szkodą dla polskich i zagranicznych firm. To bezprecedensowa próba ingerowania w działalność sektora prywatnego. Propozycja zniechęci inwestorów do lokowania kapitału w Polsce, a firmy zrewidują dotychczasowe inwestycje i plany ekspansji. Kilka dni temu doszło do spotkania prezesów firm ubezpieczeniowych z kapitałem amerykańskim działających w Polsce. Mamy podobne stanowisko w tej sprawie - twierdzi Michel Khalaf, prezes Amplico AIG Life.

Szefowie zagranicznych firm ostrzegają, że zapisy mogą z czasem wręcz spowodować przekształcenie towarzystw w oddziały i odpływ kapitałów z Polski.

- Moi akcjonariusze dwa razy zastanowią się, zanim zainwestują w Polsce nie tylko w ubezpieczenia, ale np. w sektor bankowy - twierdzi Jan Rościszewski, prezes Cardif TUnŻ.

Co za gość

Nieoficjalne wypowiedzi szefów spółek były dużo ostrzejsze. Dostało się zwłaszcza Janowi Monkiewiczowi, szefowi KNUIFE, który - zdaniem ubezpieczycieli - dąży do totalnej kontroli nad rynkiem.

- Jan Monkiewicz najpierw był prezesem PZU i pozostawił po sobie tylko fatalną sprawę CERPO. Potem był szefem Polisy Życie, która - jako jedna z nielicznych firm życiowych - stopniowo się kurczy. Na koniec został wybrany przewodniczącym nadzoru w atmosferze skandalu, z postępowaniem prokuratorskim na karku i zabrał się od razu do kumulowania władzy nad rynkiem - twierdzi szef jednej ze spółek.

- To wygląda jak próba stworzenia jakiejś superrady nadzorczej nad ubezpieczeniami, która będzie raportować przewodniczącemu KNUiFE - twierdzi inny przedstawiciel rynku.

- To przypomina renacjonalizację rynku ubezpieczeniowego. Tymczasem niech państwo najpierw nauczy się zarządzać własnymi instytucjami finansowymi - dodaje kolejny.

Przez dwa dni nie udało nam się uzyskać uzasadnienia KNUiFE do poprawki, choć zabiegaliśmy o kontakt z Janem Monkiewiczem, Katarzyną Polichą, dyrektorem biura prawno-licencyjnego oraz Marzeną Borowiec, szefem sekretariatu komisji.

Opinie

Jarosław Myjak, prezes grupy Commercial Union Polska

Proponowany zapis stwarza precedens mieszania instytucji nadzoru wewnętrznego spółki wykonywanego przez organy statutowe z nadzorem zewnętrznym. Nie znajduje to uzasadnienia ani w odniesieniu do regulacji dotyczących innych instytucji finansowych w Polsce, ani w odniesieniu do dyrektyw UE. Przyjęcie zapisu proponowanego przez rząd poważnie naruszyłoby prawo akcjonariuszy, którzy zainwestowali własne pieniądze do samodzielnego wybierania członków władz spółki i tak już ograniczonego ustawowymi wymogami.

Paweł Dangel, prezes grupy Allianz Polska

Nie wyobrażam sobie skąd autor tych zmian weźmie 140 fachowców do obsadzenia rad nadzorczych 70 spółek. Jak te osoby będą wynagradzane, kogo reprezentowały i w jaki sposób wspierały firmy? Ten pomysł stwarza zagrożenie dla rozwoju rynku ubezpieczeniowego. Państwo i tak posiada monopol, a teraz następuje uderzenie w prywatnych inwestorów - zamiast wsparcia dla mającego trudności sektora. Najbardziej czarny scenariusz to przekształcenie istniejących towarzystw w oddziały i odejście kapitału z Polski. Rzecz cała nosi znamiona skandalu .

Zdzisław Montkiewicz, prezes PZU

Propozycja obowiązkowego wyboru 30 proc. składu rad nadzorczych ubezpieczycieli z listy przedstawionej przez nadzór jest korzystna - a co najmniej neutralna - dla PZU, kierowanego przez Zdzisława Montkiewicza. Podobnie sprawa ma się z PZU Życie. Największa grupa ubezpieczeniowa, kontrolująca ponad 50 proc. rynku, jest bowiem nadal w 55 proc. własnością Skarbu Państwa i w jej radach nadzorczych zasiadają osoby z nadania ministerialnego. PZU na pewno więc nie straci na wzmocnieniu państwowej kontroli nad jego konkurentami.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | ludzi | PROPOZYCJA | nadzór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »