Bitcoin szuka swojej wyceny

Bitcoin - waluta przyszłości czy chwilowa ciekawostka na rynku. Marketingowo wirtualna waluta w ostatnim czasie zyskuje, a to przekłada się na jej rosnącą cenę.

W 2008 roku Satoshi Nakamoto (pseudonim) zaprezentował światu walutę wirtualną - bitcoin. Na tym mogłaby się zakończyć historia kolejnego unikatowego projektu na zrewolucjonizowanie systemu płatniczego. Okazało się jednak, że wybuch wielkiego kryzysu finansowego na świecie zbiegł się w czasie z pomysłem na walutę niezależną, ponadnarodową, zdecentralizowaną i - teoretycznie - niepodlegającą wpływom rynku, polityki międzynarodowej czy banków centralnych. Bitcoin w założeniu jest walutą samoregulującą - jej wycena zależeć ma od kształtowania się podstawowych sił popytu i podaży.

Reklama

Wirtualna waluta w formie jakiej została zaprezentowana światu rodzi jednak szereg pytań i wątpliwości. Jest to bez wątpienia produkt innowacyjny, ale przy tym kontrowersyjny i trudny w ocenie.

Wpisuje się doskonale w tendencje ostatnich lat, odrywa od często krytykowanej polityki luzowania monetarnego banków centralnych. Z niezależnością i prostotą ma iść w parze także bezpieczeństwo, szybkość i niskie koszty transakcyjne. Czy to nowa gałąź, która ma zrewolucjonizować transakcje elektroniczne, czy raczej sprytny pomysł na piramidę finansową lub przekręt nakierowany na pranie brudnych pieniędzy? Kto rzeczywiście na bitcoinie zarabia?

Jak na razie nowy rynek pozwolił na stworzenie wybranym małych fortun. Czy jednak uda się go na tyle rozwinąć, aby był akceptowany jako waluta lub środek płatniczy na całym świecie, a nie tylko w małym kręgu zainteresowanych nim osób?

Trudne początki

Po raz pierwszy głośno o wirtualnej walucie zrobiło się, gdy jej cena wzrosła nagle do 280 dolarów za jednostkę. Była to jednak stricte bańka spekulacyjna, która prawie natychmiast pękła - cena wróciła do wcześniejszego poziomu. Prawdziwa hossa zaczęła się w 2013 roku, a o samej walucie zrobiło się naprawdę głośno, gdy jej wartość za jednostkę przekroczyła, chwilowo, cenę uncji złota.

Warto zwrócić uwagę, że waluta mimo swoich założeń, jak na razie nie spełnia oczekiwań, które w niej pokładano. To nie środek płatniczy, tylko de facto instrument spekulacyjny. Spore skoki wartości, wahania kursu w przeciągu kilku godzin od kilkunastu do kilkudziesięciu dolarów sprawiają, że wykorzystanie wirtualnej waluty jako środka płatniczego staje się nad wyraz niepraktyczne.

Należy jednak mieć na uwadze, że ciągle jest to rynek bardzo młody, do tego wyjątkowo płytki. Problemem wydaje się ciągle koncentracja sporej części waluty w nielicznej grupie osób. Główne założenia waluty, które miały być jej mocną stroną, okazały się też podstawowym ograniczeniem.

Unikatowy produkt...

Bitcoin zadebiutował na giełdzie Mt.Gox w sierpniu 2010 roku, a cena za jednostkę została ustalona na poziomie 6 centów. Na przełomie marca i kwietnia cena skoczyła z poziomu 20 dolarów do prawie 280, po czym w przeciągu 2 godzin spadła do poziomu 30. W międzyczasie z wirtualną walutą związana była afera z praniem brudnych pieniędzy na portalu Silk Road. Zamieszanie nie zaszkodziło jednak samej idei tworzenia i rozwoju waluty niezależnej. W szczególności wiązać należy to z wielkim kryzysem, który nadszarpnął zaufanie do standardowych walut, polityki banków centralnych i rządów.

Działania instytucji centralnych nakierowane na kolejne cięcia stóp procentowych i nieograniczony dodruk taniego pieniądza rodzą obawy, że w końcu trzeba będzie się zmierzyć z konsekwencjami takiej polityki. W tym samym czasie, bitcoin był propagowany jako szybszy, bezpieczniejszy, bardziej efektywny środek płatniczy.

Hasła marketingowe: "odporna na kryzys", "odporna na działania rządów" doskonale przemawiały do społeczeństwa, które zaczęło obawiać się o przyszłość swoich zgromadzonych pieniędzy. Rosnące zadłużenie krajów, nacjonalizacja oszczędności w bankach cypryjskich, globalna wojna walutowa sprawiają, że zaczęto dostrzegać niebezpieczeństwo w dzisiejszych realiach finansowych. W dobie kryzysu wirtualna waluta zaczęła się rozwijać.

Jest to bez wątpienia pomysł unikatowy. Sam sposób organizacji rynku doskonale wpisuje się w główne założenia "nowej ekonomii" - bez banków centralnych. Rynek ma kontrolować się sam w oparciu o popyt i podaż w danym okresie. Stąd też odmienny sposób emisji, który nie jest oparty i uzależniony od jednej instytucji centralnej, ale na zasadzie zdecentralizowanej bazy danych i sieć peer-to-peer (P2P). Maksymalna ilość waluty została z góry określona na 21 mln. Zabieg ten ma chronić rynek przed nieregulowaną produkcją i wypuszczeniem kolejnych partii waluty, co w teorii ma chronić przed inflacją i spadkiem jej siły nabywczej (podaż pieniądza w stałym określonym tempie).

Obecnie w obiegu znajduje się prawie 12,5 mln jednostek waluty. Istotne przy tym wydaje się skumulowanie sporej części waluty w obiegu w rękach niewielkiej grupy ludzi. Na 100 najbogatszych przypada ok. 21 proc. rynku, co sumarycznie daje wartość 2580 tys. bitcoinów, albo 2292 mln dolarów (w przeliczeniu po kursie z dnia 11 stycznia br. - 888,82 USD/BTC). Na 500 najbogatszych natomiast jest to już 35,61 proc. dostępnej waluty, co stanowi sumarycznie 4,360 tys. jednostek.

...o wysokim ryzyku i niepewności!

Zagrożenia i ryzyko inwestycyjne wiązane z wirtualną walutą należy utożsamiać z dwoma skrajnie różnymi aspektami. Bitcoin jako kod matematyczny i rynek działający wyłącznie w sferze internetu podatny jest na ataki nakierowane na rozbicie jego struktur, stabilności, manipulacje i kradzież posiadanych zasobów od konkretnej osoby.

Oprócz tego, należy zdawać sobie sprawę, że wirtualna waluta jest wyjątkowo trudna do oceny pod względem jej konkurencyjności na rynku. Jak na razie, żadna z działających równolegle walut niezależnych nie osiągnęła takiego rozgłosu czy popularności. Z tego też powodu, należy mieć na uwadze, że sam rynek nie tylko nie jest konkurencyjny, ale przede wszystkim znajduje się dopiero we wczesnej fazie rozwoju. Warto podkreślić, że produktowo rynek internetowy zmienia się bardzo szybko. Trudno dzisiaj ocenić, czy bitcoin przetrwa próbę czasu i nie zostanie wkrótce zastąpiony innym "unikatowym" pomysłem.

Istnieją także ograniczenia techniczne funkcjonowania bitcoina jako waluty i środka płatniczego. Obrót wirtualnymi walutami nie podlega nadzorowi żadnej instytucji, czy to nadzorczej, czy zarządczej, które mogłyby aktywnie reagować na różnego rodzaju zdarzenia na rynku. Ograniczona podaż, przy ciągle płytkim rynku, sprawia, że bitcoin jest wyjątkowo podatny na ataki spekulacyjne i spore wahania ceny, nawet przy niewielkim wolumenie transakcji. Czyni to wirtualną walutę mało praktyczną pod wieloma względami.

Opłata za standardowe dobra czy usługi wydaje się jak na razie absolutnie nierealna. Sytuacja, w której cena waluty spada/wzrasta o kilkadziesiąt dolarów w przeciągu kilku godzin dyskwalifikuje bitcoin jako wiarygodny środek płatniczy. To co dla spekulantów wydaje się korzystne, w perspektywie oceny ryzyka inwestycyjnego, czy stabilności płatniczej, dla kontrahentów już takie nie jest (stabilne warunki do podejmowania decyzji inwestycyjnych czy transakcji handlowych). Na spore wahania cen wpływ ma w istocie niska kapitalizacja rynku.

Przy wycenie 900 USD/BTC wartość rynku przy obecnej ilości waluty w obiegu to niewiele ponad 1,1 mld dolarów. Każdorazowo większy napływ kapitału na rynek, bądź spieniężenie bitcoinów, stwarza realne zagrożenie, że cena ponownie istotnie się zmieni. Poza tym, przy obecnej strukturze rynku niewykluczone są manipulacje nakierowane na podbicie ceny do maksymalnego poziomu przez grupę osób posiadających sporą część waluty będącej w obrocie, by następnie zrealizować zyski i całkowicie wycofać się z handlu.

Nowy pomysł w starym świecie

Podstawowy aspekt wirtualnej waluty, a mianowicie jej niezależność od instytucji finansowych i rządów, został już wielokrotnie zanegowany, chociaż agencje rządowe, banki centralne, największe banki inwestycyjne nie mają wpływu na emisje czy wycenę waluty. Jest to dosyć kontrowersyjne stwierdzenie, gdyż rosnąca cena bitcoinów to de facto wejście na rynek ogromnych pieniędzy. Nie jest możliwe do ustalenia, skąd pochodzą, gdyż każdy uczestnik rynku jest anonimowy.

Bitcoin zaczął zyskiwać istotnie na wartości w momencie, gdy zaczęły interesować się nim nie pojedyncze osoby fizyczne, ale właśnie instytucje finansowe i rządy największych gospodarek naszego świata. Instytucje, od których wirtualna waluta miała się odciąć całkowicie, sprawiły, że nie tylko stała się ona bardzo popularna, ale także wyjątkowo dochodowa.

Ciągle toczy się dyskusja na najwyższym szczeblu. Niemcy uznały bitcoin za legalną walutę, co nie przeszkodziło jednocześnie zwrócić uwagę przez Bundestag na wyjątkowo wysokie ryzyko wiązane z tego typu "instrumentem".

W listopadzie minionego roku rząd Stanów Zjednoczonych także uznał bitcoin za legalny środek płatniczy, co natychmiast przełożyło się na wzrost ceny wirtualnej waluty. Ustawodawca Szwajcarii proponuje, by traktować bitcoin za walutę obcą. Nawet Chiny nie zamykają się na nowatorski produkt. Akceptacja ze strony władzy przekłada się w rzeczywistości na rosnącą cenę waluty i wzrost jej popularności. Marketingowo bitcoin właśnie dzięki takim sytuacjom zyskuje.

Chociaż bitcoin jest pomysłem nowatorskim, myślenie o nim już nie do końca. Dopóki cena była niska, sama "idea" wirtualnej waluty stanowiła eksperyment, zabawę. Dzisiaj, kiedy cena średnio waha się wokół poziomu 900 dolarów za jednostkę, do głosu dochodzą zupełnie inne emocje - chęć szybkiego zarobku, bogactwa, niezależności. Tym samym jednak należy pamiętać, że jest to rynek oparty wyłącznie na zaufaniu.

Każda waluta wydaje się bezwartościowa, jeśli nie ma możliwości jej wymiany na określone dobra bądź usługi. W tym zakresie także sporo się zmienia. Kolejne sklepy (przeważnie internetowe) zaczynają akceptować płatności w bitcoinach. Można już kupić za wirtualną walutę nieruchomość w Chinach, u jednego z deweloperów, a nawet polecieć w kosmos. Dalszy rozwój waluty wirtualnej wymusi wprowadzenie innowacji przez instytucje finansowe i państwowe.

Przed ustawodawcą i regulatorem sporo wyzwań i trudności dostosowania się do zmieniającego rynku - jak chronić interesy państwa, walczyć z grupami przestępczymi, które mogą wykorzystać anonimowy rynek bitcoin do własnych celów? W końcu, jak rozwiązać kwestie podatkowe i chronić dobra materialne użytkowników walut cyfrowych?

Bez wątpienia rynek będzie ciągle ewoluować. Kolejne zmiany, a w szczególności pełna akceptacja wirtualnego środka płatniczego bitcoin otworzy drogę dla innych generowanych walut, których już dzisiaj jest sporo. Przełoży się to także na rosnącą wartość bitcoina, przez co określenie realnej wartości tej waluty jest dzisiaj praktycznie niemożliwe.

Bartosz Bednarz

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | waluty | bitcoin | Szukają
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »