Euro nie ma wyboru i musi potanieć?
Wątek włoskiego ratingu nie jest dzisiaj szczególnie głośny, ale rynki przypomną sobie o nim bardziej we wrześniu, kiedy zaczną narastać obawy o sytuację we Włoszech w kontekście zaplanowanych na 25 września przedterminowych wyborów, które najprawdopodobniej wygra skrajna prawica.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Data wyborów, wynikająca z terminu upadku rządu Mario Draghiego pod koniec lipca zmusiła polityków wszystkich ugrupowań do rezygnacji z tradycyjnego wypoczynku w związku ze świętem Ferragosto 15 sierpnia.
Niedawne sondaże wskazują, że Ruch Pięciu Gwiazd zostałby zmiażdżony i uzyskałby poparcie poniżej 12 proc.. Głównym wygranym byłaby partia Giorgii Meloni - Bracia Włosi. W ostatnich wyborach powszechnych w 2018 r. uzyskała zaledwie 4,8 proc. głosów (37 deputowanych i 21 senatorów w obecnej kadencji). Obecnie jest to najpopularniejsza partia polityczna w kraju z poparciem wynoszącym około 22,5 proc.. Jeżeli jej członkowie będą trzymać się razem, Włochami mogłaby rządzić centroprawicowa koalicja pod przewodnictwem Meloni. Zdaniem analityków Saxo Banku, byłaby to bardzo zła wiadomość dla strefy euro w najgorszym możliwym momencie w historii (niższy wzrost gospodarczy w przyszłości, ryzyko fragmentacji na rynkach finansowych, niskie obroty na rynkach i ryzyko kryzysu energetycznego nadchodzącej zimy).
Zacieśnienie polityki pieniężnej już teraz wywiera dużą presję na system finansowy: płynność się pogarsza, a zmienność, ograniczenia animatorów rynku oraz nieudane rozliczenia są rekordowo wysokie. Jeżeli dodamy do tego tradycyjny włoski kryzys polityczny, otrzymamy najgorszy wakacyjny koktajl w historii. Bez względu na to, czy tak się stanie, należy się spodziewać szybszego wzrostu rentowności włoskich obligacji. A Europejski Bank Centralny (EBC) będzie miał problem.
Jesień będzie też okresem strachu przed posunięciami Kremla w temacie Nord Stream I, który jest kartą przetargową z zachodnią Europą w kontekście trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Lipiec pokazał, że nawet podwyżka stóp przez ECB o 50 punktów bazowych nie robi większego wrażenia. Bo ECB nie umie rozmawiać z rynkami, jest mocno zachowawczy w prognozach, ale w sumie nie ma... wyboru. Technicznie parytet jest w zasięgu, co oznacza, że w perspektywie kilku miesięcy należy widzieć cele bardziej w okolicach 0,96. W krótkim okresie rynek jednak czeka pod linią trendu spadkowego (co już miało wcześniej miejsce). W kalendarzu mamy inflację CPI z USA w środę i wydaje się, że do tego czasu większych rozstrzygnięć nie zobaczymy.
Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ