Inflacja w Polsce w II kw. będzie pod ochroną

Po I kw. 2020 r. inflacja będzie pod kontrolą, a jeżeli w Polsce uniknie się paniki związanej z koronawirusem nie powinno być silnych wzrostów cen - powiedział w Radiu Łódź członek RPP Jerzy Kropiwnicki.

Kropiwnicki zapytany o to, czy prognoza inflacji NBP na 2020 r. z najnowszej projekcji (3,7 proc. rdr) jest nieaktualna, powiedział: - Wiadomo, że w I kw. (inflacja - PAP) będzie prawdopodobnie dość wysoka. (...) w następnych kwartałach przypuszczam, że ona będzie pod kontrolą, tym bardziej, że nasze uzależnienie od dostaw chińskich jest mniejsze.

- Jeżeli tylko w Polsce unikniemy radosnej paniki, to nie powinno być zbyt silnych wzrostów cen - powiedział. - Wszystkie prognozy dotyczące inflacji, jak i wzrostu gospodarczego ulegają w tej chwili systematycznie, niemal codziennej rewizji na podstawie wiadomości, które przychodzą ze świata. Sytuacja jest bardzo zmienna - dodał.  

Zapytany o wpływ koronowirusa na polski rynek pracy powiedział, że w Polsce będzie on mniejszy niż w innych krajach.  - Jak się okazuje nasz przemysł jest w mniejszym stopniu uzależniony od dostaw półfabrykatów i składników chińskich niż na przykład niemiecki, włoski, amerykański czy nawet francuski. Natomiast uderzy to w sektor komunikacji i turystyki - dodał.  

Kropiwnicki nie przewiduje światowego kryzysu gospodarczego związanego z koronawirusem. - Myślę, że tak czarnego scenariusza nie będzie (jak w ostatnim kryzysie - PAP), dlatego że jak widać, nie tylko się mówi o tym, że idzie kryzys, i podejmowane są różnego rodzaju działania. (...) Nacisk opinii publiczne nie tylko fachowej, ale i publicznej jest tak wielki, że instytucje finansowe i rządy nie mogą podjąć różnego rodzaju działań - powiedział.  

Reklama

Obniżki stóp i stymulacja fiskalna nie naprawi łańcucha dostaw - napisał na blogu członek RPP, Jerzy Kropiwnicki. 

- Istotą obecnych narastających problemów gospodarczych jest zerwanie tzw. łańcuchów kooperacji. Dla Chin problemem jest to, że epidemia Covid-19 doprowadziła do czasowego zamknięcia wielu zakładów pracy produkujących półprodukty lub części składowe do produktów wytwarzanych w Europie i w USA. Dotyczy to zarówno przemysłu samochodowego i elektronicznego jak i farmaceutycznego - i wielu, wielu innych - napisał.  

- Nie rozumiem w jaki sposób obniżenie stóp procentowych (czyli potencjalnie obniżenie ceny kredytu) czy "wpompowanie" dodatkowych środków dla zwiększenia popytu (poprzez zmniejszenie podatków lub/i zwiększenie wydatków w ramach polityki społecznej) miałoby zaradzić temu problemowi. Łańcucha dostaw to nie "sklei". Nie da się też w krótkim czasie stworzyć "ogniw zastępczych"" - dodał.  

Według niego, jedyna taktyka, to przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu wirusa, a jedyna strategia - to zmniejszać uzależnienie od jednego kraju-kooperanta. "I na takie działania trzeba poświęcić duże środki. Ale skutki nie przyjdą szybko. Niewykluczone, że dość długo trzeba będzie ponosić koszty wynikające z bankructwa zakładów pozbawionych kluczowych dostaw i wzrostu bezrobocia z tego tytułu. A przede wszystkim koszty walki z wirusem Covid-19" - napisał.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »