Koronawirus: Euro po 4,57 zł. Złoty może jeszcze tracić

Polskiej walucie nie grozi osłabienie jak w czasach ostatnich kryzysów finansowych i gospodarczych. Na rynku pozostanie jednak duża zmienność. Złoty zanim zacznie się umacniać, a to powinno nastąpić w drugiej połowie 2020 r., do tego czasu wciąż jeszcze może tracić.

Ekonomiści dostarczają coraz więcej informacji o tym jak może zachowywać się polska gospodarka w najbliższych kwartałach, a także szukają odpowiedzi: Co dalej ze złotym?  W czwartek około 14.30 euro kosztowało 4,57 zł wobec 4,32 zł na początku marca.

Umocnienie złotego nie podąża na tę chwilę ścieżką wzrostową z lat 2008/2009 (kryzys finansowy) ani 2011/2012 - przekonują analitycy Santander Bank Polska. Podkreślają, że ruch wzrostowy obserwowany od końca stycznia do początku kwietnia najbardziej przypomina przebieg notowań z 2012 (korelacja 95 proc.). "W takim scenariuszu, złoty nie traciłby teraz już więcej. Bieżąca ścieżka jest jednak też bardzo podobna do tej z 2011/2012 (73 proc.) i 2008/2009 (83 proc.)" - oceniają.

Reklama

To oznacza, że jeśli złoty miałby się osłabiać na wzór spadków z lat 2011-2012, to w ciągu dwóch miesięcy za euro trzeba by płacić nawet 5 zł (euro najdroższe było w lutym 2004 r. gdy kosztowało 4,91 zł). Analitycy Santander Bank Polska nie zakładają jedna na dzisiaj takiego scenariusza, tłumacząc to tym, że banki centralne i rządy podjęły już działania mające na celu wsparcie gospodarek. Tym niemniej, wzrost awersji do ryzyka sprawił, że za euro płacimy dzisiaj więcej o 9 proc. w porównaniu do końca stycznia.

Na osłabienie złotego wpływ ma również cięcie stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski (o 50 pkt. bazowych), jak i prowadzenie niekonwencjonalnej polityki monetarnej, w tym skup obligacji (polskie QE). Analitycy podkreślają, że RPP może podjąć decyzję o kolejnym obniżeniu stopy procentowej w Polsce.

"W obliczu silnego spowolnienia gospodarczego i oczekiwanego spadku inflacji, rynek zapewne będzie dalej wyceniał kolejne cięcia stóp NBP. Sądzimy, że w naszym bazowym scenariuszu "V" RPP nie będzie skłonna dalej obniżać stóp. Głębokość recesji będzie jednak naszym zdaniem kluczowa i jeśli okaże się, że kierujemy się w stronę bardziej pesymistycznych scenariuszy wzrostu, to cięcie stóp o kolejne 50 pb może być rozważane" - oceniają ekonomiści z Santander Bank Polska.

Analitycy mBanku wskazują natomiast, że RPP dokona jeszcze jednego cięcia stóp procentowych w II kwartale, co będzie powodem dla dalszego osłabienia złotego. Szacują także, że polska gospodarka wejdzie w recesję (-4,2 proc.) w 2020 r. W kolejnym natomiast wzrost gospodarczy ma wynieść 3,5 proc. A złoty? Na koniec br. za euro możliwe, że trzeba będzie płacić 4,60 zł (przy wzroście nawet do 4,70 zł w II i III kwartałach).

Ekonomiści Santander Bank Polska szacują, że PKB w 2020 r. skurczy się o 0,9 proc. Najgorszy będzie II kw. (-4,3 proc.). Na koniec br. za euro będzie trzeba ich zdaniem zapłacić 4,47 zł, za dolara 4,04 zł, a franka 4,14 zł. W opracowanym scenariuszu Credit Agricole zakłada, że na koniec roku za euro i dolara trzeba będzie płacić odpowiednio 4,29 zł i 3,80 zł.

Komentarz eksperta:

RAFAŁ SADOCH, ANALITYK W DOMU MAKLERSKIM MBANKU

- Biorąc perspektywy kolejnych miesięcy czy kwartałów, na silniejszego złotego nie mamy co liczyć - mówi Interii Rafał Sadoch, analityk w domu maklerskim mBanku. Ocenia, że z poziomami 4,50-4,60 zł za euro rynek może mierzyć się jeszcze długo. Podkreśla, że polska waluta wciąż zaliczana jest do koszyka tych bardziej ryzykownych, co nie sprzyja jej umacnianiu w czasach kryzysu. Inwestorzy uciekają do bezpiecznych aktywów, np. do dolara.

W sytuacjach niepewności to właśnie dolar jest postrzegany jako bezpieczne aktywo; dzisiaj - ocenia Sadoch - nawet bardziej niż jen, złoto czy frank szwajcarski. Patrząc historycznie notowania złotego są powiązane z notowaniami dolarem, dlatego nie widać argumentów dla tego, by złoty miał się umacniać. Dolar nie będzie w najbliższych tygodniach tracić. Analityk DM mBanku nie wyklucza także kolejnej obniżki stóp procentowych w Polsce. - RPP może zdecydować się na ciecie stóp procentowych, bo ma taka możliwość, ale ulżyłoby to głównie gospodarstwom domowym - dodaje.

Ewentualne cięcie stóp byłoby kolejnym argumentem przemawiającym na niekorzyść złotego. - Nie decydującym w tej grze. O wiele ważniejsze są spowolnienie gospodarcze i silny popyt na dolara - mówi Sadoch.

Na słabego złotego można też spojrzeć z perspektywy eksporterów. Jeśli gospodarka wejdzie na ścieżkę ożywienia po kryzysie, to słabszy złoty może być wsparciem m.in. dla eksporterów żywności.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »