Nie tylko rubel boi się Trumpa

Rubel: W ostatnich dniach słabszą walutą było tylko meksykańskie peso. Zaszkodziły spadki cen ropy, oraz nieoczekiwany wzrost poparcia dla Donalda Trumpa w sondażach przed wyborami w USA - oba czynniki są dobrym pretekstem do realizacji zysków ze sporego ruchu w tym roku.

W czwartek poznaliśmy dane nt. inflacji CPI, która w październiku spadła do 6,1 proc. r/r z 6,4 proc. r/r (szacowano 6,2 proc. r/r)- celem banku centralnego jest jej sprowadzenie do 4,0 proc. do końca przyszłego roku. Teoretycznie im szybszy będzie ten proces, tym teoretycznie większe szanse, że Bank Rosji nie będzie zbyt długo zwlekał z kolejnymi cięciami stóp procentowych (ostatnio nie wykluczono ich obniżki w I-II kwartale 2017 r.), co teoretycznie nie będzie wspierać rubla. Szkodzić też będą oczekiwania związane z grudniową podwyżką stóp w USA.

Reklama

Turecka lira:

Ma za sobą kolejny słaby tydzień - tym razem zaszkodziła bardziej realna wizja prezydentury Donalda Trumpa, ale i też nadal perspektywa podwyżki stóp procentowych przez FED w grudniu. Z kolei lokalnie wsparciem dla liry na pewno nie były słowa wicepremiera Canikli wzywające bank centralny do dalszych cięć stóp procentowych w celu wsparcia gospodarki. Wcześniej stopę pożyczek obniżyły największe banki komercyjne, po tym jak ich szefowie spotkali się z premierem Yildirimem. Tym samym, jeżeli Bank Turcji rzeczywiście będzie chciał w jakiś sposób interweniować w celu przeciwdziałania słabości liry, to będzie miał dość utrudnione zadanie . Dodatkowo aresztowania przez władze kurdyjskich liderów politycznych mogą nie uspokoić sytuacji na południu kraju.

Złoty i waluty regionu CEE:

W ostatnich dniach najlepiej radził sobie forint, który odrabiał straty poniesione wcześniej za sprawą nieoczekiwanego cięcia stopy pożyczek O/N o 10 p.b. przez Bank Węgier. Wsparciem okazały się też niezłe dane PMI dla przemysłu - w październiku wskaźnik utrzymał się na poziomie 57 pkt. W przyszłym tygodniu ważne będą wtorkowe dane nt. produkcji przemysłowej we wrześniu i inflacji CPI w październiku. Niemniej nawet dobre odczyty nie ograniczą rosnącej nerwowości rynków w kontekście wyniku wyborów prezydenckich w USA, które wstępnie poznamy już w nocy z 8 na 9 listopada...

Z kolei złoty zachowywał się względnie stabilnie, w relacji z USD obserwowaliśmy nawet jego wyraźne umocnienie, co było odwzorowywaniem zmian na rynku EUR/USD.

Rynek nie przejął się zbytnio rewizją oczekiwań dotyczących wzrostu gospodarczego w tym roku i przyszłym roku , dokonaną przez EBOiR - odpowiednio do 3,0 proc. z 3,2 proc. z 3,6 proc. i 3,4 proc. Niemniej w takim układzie zwiększa to tylko znaczenie danych GUS za III kwartał, które poznamy 15 listopada.

Zwłaszcza, że bardzo słabo wypadły dane PMI dla przemysłu, który w październiku spadł do 50,2 pkt. z 52,2 pkt. To raczej nie będzie sprzyjać złotemu w najbliższych tygodniach, zwłaszcza jeżeli dodatkowo doszłoby do skokowego wzrostu awersji do ryzyka, jeżeli wybory prezydenckie w USA wygrałby Donald Trump. Niemniej niezależnie od tego, jaki będzie ich wynik, za chwilę istotnym determinantem nastrojów na emerging markets będzie kwestia grudniowej podwyżki stóp procentowych w USA (to również negatywny czynnik).

W przyszłym tygodniu mamy zaplanowane posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej - w środę. Ostatnio prezes Glapiński wykluczył możliwość podwyżki stóp w przyszłym roku, co raczej nie było zbyt dużym zaskoczeniem. Wydaje się jednak, że ewentualny powrót do spekulacji nt. dyskusji o ich ewentualnym cięciu jest mało prawdopodobny. Tym samym RPP może nie mieć większego wpływu na złotego - nawet, gdyby wybory w USA wygrał Donald Trump.

W ostatnich dniach dolar zyskał tylko w relacji do rubla, tureckiej liry, meksykańskiego peso i kanadyjskiego dolara. Coś Państwu to mówi?

To waluty najbardziej wrażliwe na wynik amerykańskich wyborów i wygraną Trumpa (o rublu i lirze pisaliśmy wcześniej, a MXN i CAD to temat możliwych renegocjacji programu NAFTA, czy też polityki antyimigracyjnej (dotyczy to Meksyku). Niemniej bilansowo amerykańska waluta straciła. Wprawdzie większość ekonomistów określa program gospodarczy Donalda Trumpa jako "nielogiczny" (i jest to jedno z najmniej dosadnych określeń) wskazując, że jego polityka doprowadzi do spowolnienia wzrostu gospodarczego (co na to powie FED, czy wstrzyma się z podwyżkami stóp?), a zwłaszcza wyraźnego zwiększenia deficytu (tak było chociażby za kadencji G.W.Busha i dolar wtedy tracił na wartości), ale trudno sobie wyobrazić, że odpowiedzią na wyraźny skok awersji do ryzyka i niepewność jaką byłaby rzeczywista wygrana Donalda Trumpa, miałaby być ucieczka od dolara na rzecz innych walut.

Casus kryzysów z ostatnich lat (2008 i 2011, kiedy to problemy miały kraje PIIGS) pokazywał, że inwestorzy kierowali się wtedy w stronę dolara. A teraz dodatkowym magnesem będzie perspektywa grudniowej podwyżki stóp procentowych. Wprawdzie w komunikacie po posiedzeniu FED w środę 2 listopada, nie znaleźliśmy dokładnego nakierowania na grudzień, to jednak wspomniano o "dalszym wzroście prawdopodobieństwa podwyżki stóp", co sprawia, że rezygnacja z takiego ruchu, kiedy oczekiwania rynku przekraczają 70 proc., byłaby sporą rysą na wiarygodności Rezerwy Federalnej. Innymi słowy nawet wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich, nie przekreśliłaby tego scenariusza.

Niemniej, czym innym jest już kwestia skali podwyżek w 2017 r. Wprawdzie z komunikatu znikł zapis sugerujący, że inflacja będzie w najbliższym czasie nadal niska, to jednocześnie FED wspomina o jedynie "umiarkowanej" dynamice wydatków konsumenckich. Jeżeli komunikat po grudniowej podwyżce stóp (decyzję poznamy 14.12) wypadnie "gołębio", to może to dać impuls do większej przeceny dolara.

Frank szwajcarski

Podobnie jak japoński jen, na fali wzrostu popularności Donalda Trumpa w przedwyborczych sondażach, zyskał też szwajcarski frank, chociaż w porównaniu z JPY wypada on znacznie mniej atrakcyjnie jako bezpieczna waluta. Powód? Ujemne stopy procentowe (-0,75 proc. to środek przedziału LIBOR 3M), a także duża determinacja Narodowego Banku Szwajcarii, aby nie dopuścić do nadmiernego umocnienia się CHF na fali wzrostu globalnego ryzyka. Przykład SNB dał już 24 czerwca, chwilę po publikacji wyników brytyjskiego referendum, kiedy to zaczął wyraźnie sprzedawać franka ucinając jego wcześniejsze, spore umocnienie. Czy 9 listopada, jeżeli wygrałby Donald Trump będzie podobnie? Przekonamy się...

Funt

Ta teza to teoretycznie tylko "political fiction", ale takie głosy pojawiły się w czwartek po tym, jak Wysoki Trybunał orzekł, że to nie rząd, a parlament będzie decydował o formalnym uruchomieniu procedury Brexitu w oparciu o Artykuł 50 Traktatu Lizbońskiego. W obecnej konfiguracji zwolennicy opuszczenia UE są w mniejszości, co teoretycznie może sprawić, że termin głosowania będzie opóźniany.

Teoretycznie można sobie wyobrazić, że brytyjscy parlamentarzyści będą chcieli zaczekać na wynik wyborów we Francji (na wiosnę 2017 r.), oraz w Niemczech (jesienią 2017 r.), aby przekonać się, czy Bruksela nie zaoferuje im chociażby nowych warunków uczestnictwa w UE (Europa dwóch prędkości itd.) Praktycznie wydaje się to jednak mało prawdopodobne i lepiej jest przyjąć scenariusz zakładający, że przerzucenie odpowiedzialności za Brexit na parlament sprawi, że będzie starał się on bardziej wymóc na rządzie znalezienie kompromisu w negocjacjach z Unią Europejską (spadnie ryzyko tzw. hard Brexit), co jest pozytywne dla funta.

Oczywiście, o ile rząd nie odwoła się od wyroku Trybunału i jego zażalenie nie zostanie rozpatrzone pozytywnie.

Czwartek był jednak istotny nie tylko ze względu na kwestie polityczne, ale i też informacje, jakie napłynęły ze strony Banku Anglii. Polityka monetarna nie uległa zmianie, ale istotniejsza była prezentacja nowego, kwartalnego Raportu nt. Inflacji. Przyznano, że wyraźne spadki funta podbiły w górę projekcje inflacyjne (cel 2 proc. może być osiągnięty już w II kwartale przyszłego roku), lepiej oceniono także perspektywy wzrostu gospodarczego w tym i przyszłym roku. To wszystko wyraźnie oddala perspektywy dalszego poluzowania polityki przez BOE w najbliższych miesiącach.

Efekt powyższych informacji to wyraźne wzrosty funta względem pozostałych walut w minionym tygodniu (nie było ani jednej wobec której GBP by stracił na wartości), co dobrze widać na poniższym wykresie koszyka handlowego funta liczonego przez Bank Anglii. Teoretycznie może on inicjować średnioterminowy ruch wzrostowy na parach z funtem, ale nie musi. Ewentualna wygrana Donalda Trumpa może negatywnie wpłynąć na oczekiwania związane z wynikiem "brexitowych" negocjacji z Unią Europejską - chociaż wtedy teoretycznie wzrosłoby jednocześnie prawdopodobieństwo opóźnienia uruchomienia Artykułu 50 przez parlament, o czym już wspominaliśmy.

Korona szwedzka: Po tym jak SEK zaliczył wyraźne osłabienie w zeszłym tygodniu po informacjach z Riksbanku, próba odbicia w ostatnich dniach była niemrawa. W efekcie tendencja spadkowa była kontynuowana na większości relacji. Niemniej na uwagę zasługują lepsze odczyty danych nt. dynamiki produkcji przemysłowej, która odbiła o 1,5 proc. r/r we wrześniu. O wiele ciekawsze mogą być jednak zapiski z ostatniego posiedzenia banku centralnego, jakie poznamy w środę o godz. 9:30.

Korona norweska: Negatywnie zaważyła taniejąca ropa naftowa z którą NOK jest skorelowany. Za chwilę mogą też pojawić się pytania, czy aby Norges Bank rzeczywiście zakończył cykl obniżek stóp, tak jak to ogłosił na wrześniowym posiedzeniu.

Marek Rogalski

Główny analityk walutowy BOŚ

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: Trump | wybory USA | rynek walutowy | forex
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »