Pawlak: Wzrost PKB wyniósł 3,0-3,5 proc.

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak poinformował, że zgodnie z szacunkami resortu gospodarki wzrost gospodarczy w I kwartale wyniósł 3,0-3,5 proc.

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak poinformował, że zgodnie z szacunkami resortu gospodarki wzrost gospodarczy w I kwartale wyniósł 3,0-3,5 proc.

- Szacujemy wzrost PKB w I kwartale na 3,0-3,5 - powiedział Pawlak.

Dodał, że jest możliwe, że wzrost PKB mógł przekroczyć 3,5 proc.

Wicepremier powiedział także na konferencji, że sytuacja gospodarcza Polski jest stabilna w obliczu zawirowań w strefie euro.

- Sytuacja makroekonomiczna w Polsce jest dość stabilna i nie ma przesłanek do zmian sytuacji takich, jak choćby na rynku walutowym. Wygląda na to, że inflacja układa się w celu NBP i nie będzie z tym problemu - powiedział Pawlak na konferencji.

- Uważam, że te zjawiska na rynkach finansowych nie są dla nas poważnym zagrożeniem, bo utrzymujemy się w przedziałach obserwowanych na rynku w ostatnich latach - dodał.

Reklama

- Ważne, by dać sygnał dla uspokojenia rynków - że te zawirowania w strefie euro nie są na dziś powiązane z naszymi rynkami czy z GPW - ocenił.

- - - - - - -

Pawlak: Gwałtowne zjawiska na rynkach finansowych jeszcze niegroźne

Gwałtowne zjawiska na rynkach finansowych nie są w tej chwili poważnym problemem, ponieważ kursy walut utrzymują się w przedziałach obserwowanych wielokrotnie na rynku w ciągu ostatnich 10 lat - powiedział wicepremier Waldemar Pawlak.

- W perspektywie całego 10-lecia kurs złotego do euro był w przedziale średniorocznie między 3,5 a 4,5. W tym kontekście te zmiany, które mają dość gwałtowny charakter - póki nie wychodzą zanadto poza to pasmo - nie są specjalnie kłopotliwe - powiedział podczas konferencji prasowej szef resortu gospodarki.

Ocenił, że kłopoty na rynku walutowym są efektem "problemów, które pojawiły się w strefie euro".

- Nasza waluta poprzez to, że uległa osłabieniu dała duży impuls wzrostu konkurencyjności Polski na rynku międzynarodowym i dzięki temu dużo łagodniej przeszliśmy kryzys; więc dzisiaj nawet, jeżeli jest osłabienie złotego, to ono będzie działało korzystnie na wzrost naszego eksportu - zauważył Pawlak.

Zapewnił, że z punktu widzenia makroekonomicznego sytuacja w Polsce jest dość stabilna. - Pozostałe parametry, jak chociażby inflacja, układają się w pobliżu celu inflacyjnego NBP i wygląda na to, że nie będzie tu specjalnego problemu - powiedział. Dodał, że inwestycje zagraniczne pomimo kryzysu w ubiegłym roku uplasowały się na "całkiem dobrym poziomie" ponad 8 mld euro.

Odniósł się też do ostatnich prognoz KE. - W stosunku do Polski Komisja Europejska przedstawiła bardzo optymistyczne prognozy, pokazujące, że w przyszłym roku możemy liczyć na wzrost 3,3 proc. PKB. Według naszych ocen i ocen Ministerstwa Finansów, mamy nadzieję, że będzie to 3,5 proc. - powiedział Pawlak.

Zauważył jednak, że utrudnieniem może być osłabienie euro w stosunku do dolara. - Jeżeli dolar przebije poziom 1,25 (za euro - PAP), to w perspektywie 1-2 lat trzeba się liczyć z powrotem tego, co było na początku dekady, kiedy za jedno euro płacono 90 centów - powiedział. Jego zdaniem może to być niekorzystne, ponieważ duża część surowców w strefie euro jest kupowana w dolarach.

Z drugiej strony - jak mówił - osłabienie euro do dolara nie musi być szczególnym problemem dla gospodarki europejskiej, bo "wtedy eksport z krajów europejskich będzie znacznie bardziej konkurencyjny od eksportu amerykańskiego".

Odniósł się też do kłopotów gospodarczych krajów południa Europy. - Niepokoje związane z Grecją czy Hiszpanią nie mają żadnego połączenia z sytuacją w Polsce i bardziej się wiążą z emocjonalnymi reakcjami na euro i cały region - powiedział. Dodał, że Grecja jest poza pierwszą 20-tką w polskim eksporcie.

- Dla Polski kluczowe znaczenie mają duże kraje europejskie, przede wszystkim Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania oraz bliskie sąsiedztwo - Czechy - dodał.

Jego zdaniem, od kłopotów strefy euro chroni nas własna waluta. - Kiedy złoty osłabia się do euro - czasami tak jak dzisiaj może nawet przesadnie - prowadzi to do sytuacji, w której atrakcyjność naszego eksportu się poprawia. Towary jadą za granicę, a miejsca pracy zostają w kraju i tak powinno być. I tak będziemy trzymać ster i kierunek na najbliższe lata - podsumował.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »