Taniejący złoty zagraża litewskiej gospodarce

Taniejąca złotówka zagraża gospodarce Litwy - pisze w poniedziałek "Lietuvos Żinios". "Jeżeli zgodnie z prognozami Bloomberga kurs złotego spadnie do 0,6 lita (w poniedziałek wynosił 0,77 LT) dla naszego przemysłu będzie to oznaczało tragedię" - pisze gazeta.

"Lietuvos Żinios" przypomina, że obecnie ceny produktów spożywczych w Polsce są o jedną trzecią niższe niż na Litwie. Różnicę cen powoduje nie tylko tani złoty, ale też niższy podatek VAT. W Polsce podatek ten wynosi 5 proc., a na Litwie 21 proc.

W Polsce znacznie tańsze niż na Litwie są też inne produkty. Litwini zaczynają więc masowo, tak jak w 2009 roku, wyjeżdżać na zakupy do Polski, gdzie kupują nie tylko jedzenie, ale też ubrania, obuwie, meble.

"Swoimi pieniędzmi wspieramy inne państwo" - pisze dziennik.

Doradca banku SEB Gitanas Nauseda odnotowuje na łamach gazety, że "tani złoty dla polskiej gospodarki będzie korzystny tylko do pewnego czasu". Według niego, spadający kurs złotego spowoduje inflację.

Reklama

Nauseda przyznaje, że "obecne tendencje na polskim rynku finansowym nie są korzystne dla litewskiej gospodarki" , ale, jego zdaniem, Litwa nie może zmienić sytuacji.

"Polska nadal deklaruje zamiar zachowania płynnego kursu swej waluty. Litwa natomiast pozostaje wierna stałemu kursowi lita w stosunku do euro, aż do przystąpienia do strefy euro. Trudno tu coś zaradzić" - mówi litewski analityk.

Cena euro na Litwie od wielu lat jest stała, wynosi 3,45 lita.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

PAP
Dowiedz się więcej na temat: tańce | kurs złotego | Litwa | złoty | gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »