Wątek Huawei zaczyna eskalować

Wątek Huawei zaczyna eskalować - decyzja Trumpa z zeszłego tygodnia o wpisaniu chińskiego koncernu na czarną listę, zaczyna przekładać się na realny biznes i w zasadzie może otwierać nowy rozdział, a w zasadzie przestrzeń do konfliktu - uderzanie w tzw. łańcuchy dostaw, co jest bardziej szkodliwe dla gospodarki, niż wojna celna.

W piątek administracja Białego Domu oficjalnie potwierdziła, że wątek nałożenia ceł na import aut z Europy i Japonii, oraz części do nich, został odroczony o 180 dni (jak oczekiwano). Unijna komisarz Cecilia Malmstrom przyjęła tą decyzję z zadowoleniem, ale przyznała, że UE stanowczo odrzuca argumentację, jakoby eksport europejskich aut miał być zagrożeniem dla bezpieczeństwa USA. Dodała, że UE będzie chciała wynegocjować z USA porozumienie w tej kwestii.

Google zawiesił współpracę z Huawei (m.in. brak możliwości update'u dla nowych wersji Androida i docelowo też dostępu do aplikacji). W niedzielę Bloomberg podał, że podobny ruch rozważają Intel, Qualcomm, Xilinx i Broadcom, które współpracują z Huawei w temacie software'u i komponentów.

Reklama

Ma to związek z rozporządzeniem Trumpa z zeszłego tygodnia o wpisaniu Huawei na czarną listę, co jest równoznaczne z zakazem robienia biznesu w USA i de facto też amerykańskimi firmami. Przedstawiciele chińskiego koncernu wspominali wcześniej, że planują nad planem "B", czyli własny system operacyjny. Pojawiły się też spekulacje, że Chiny szykują kontr-działania wobec amerykańskich firm (Apple'a).

Strona amerykańska potwierdziła plany wycofania ceł na stal i aluminium dla Kanady i Meksyku od dzisiaj, ale pod warunkiem, że kraje te nie będą handlować chińską stalą. Decyzja ta daje jednak możliwość przyspieszenia finalizacji nowej umowy handlowej USMCA (następczyni NAFTA).

Indeks nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan wzrósł w maju do najwyższego poziomu od 15 lat (102,4 pkt.) - dane wstępne. Do 2,8 proc. z 2,5 proc. przyspieszyły też oczekiwania inflacyjne do 1-roku.

Prezydent Trump w odpowiedzi na atak rakietowy w tzw. Zielonej Strefie w irackim Bagdadzie napisał na Twitterze, że jeżeli Iran chce wojny, to konflikt ten będzie końcem reżimu.

Opinia: Nowy tydzień zaczynamy od nieznacznego osłabienia dolara, chociaż wydaje się być ono raczej korektą po jego wyraźnym umocnieniu w zeszłym tygodniu. Zresztą, najbliższe dni mogą okazać się kluczowe dla dalszych perspektyw dolara (wystarczy spojrzeć na tygodniowy wykres koszyka dolara FUSD, gdzie rośnie prawdopodobieństwo ataku na tegoroczne maksima przy 98,07 pkt., które były odnotowane w kwietniu b.r.), czy też globalnych indeksów rynków akcji (po odbiciu widocznym w drugiej połowie zeszłego tygodnia).

Opublikowane w piątek po południu wstępne szacunki indeksu nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan wskazały na mocny skok w górę do rekordowych poziomów od 16 lat - dzieje się to w sytuacji, kiedy teoretycznie konsumenci powinni bardziej obawiać się skutków wojen handlowych. Jednocześnie o 0,3 p.p. wzrosły jednoroczne oczekiwania inflacyjne (do 2,8 proc. z 2,5 proc.).

Te informacje mogą teoretycznie dodawać punkty scenariuszowi, który zakładałby, że amerykańskie firmy będą skłonne przerzucić koszty związane z chińskimi cłami na amerykańskiego konsumenta, podbijając tym samym inflację.

W tym kontekście publikowane w tym tygodniu (środa wieczorem) zapiski z ostatniego posiedzenia FED mogą być ważne do postawienia wniosku, że czynniki osłabiające inflację mogą okazać się "przejściowe". To może pomóc dolarowi w tym tygodniu, podobnie jak zaostrzenie relacji pomiędzy USA, a Chinami, które może wejść w nową fazę.

Wątek Huawei zaczyna eskalować - decyzja Trumpa z zeszłego tygodnia o wpisaniu chińskiego koncernu na czarną listę, zaczyna przekładać się na realny biznes i w zasadzie może otwierać nowy rozdział, a w zasadzie przestrzeń do konfliktu - uderzanie w tzw. łańcuchy dostaw, co jest bardziej szkodliwe dla gospodarki, niż wojna celna.

Ten wątek może negatywnie uderzyć w globalne rynki akcji, podbijając awersję do ryzyka, na czym zyskają bezpieczne przystanie (JPY i CHF), ale i też USD.

Wątek USD/CNY (dolar do juana) nadal pozostaje świetnym miernikiem nastrojów dla tego globalnego konfliktu, chociaż wydaje się, że większą wagę będzie znów przykuwać USDJPY. W przypadku chińskiego juana jego spadki mogą być nieco ograniczane (jak to się dzieje dzisiaj) poprzez spekulacje, jakoby tamtejszy bank centralny miałby nie dopuścić do testowania psychologicznej bariery 7,00.

Tym samym oczywiste może być to, że pierwszym polem będzie już "kontra" przy maksimach z jesieni ub.r. (6,9566-6,9785). W przypadku USD/JPY rośnie natomiast ryzyko powrotu do trendu spadkowego (ostatni ruch był korektą), biorąc pod uwagę dużą korelację tej pary z rynkami akcji.

Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: 5G | wojna handlowa | Huawei
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »