Złoty stabilny, rentowności obligacji spadły

Wtorkowa sesja na rynku walutowym była bardzo spokojna i niewiele wskazuje na to, aby miało się to zmienić w następnych dniach. Przynajmniej do czwartku, kiedy zostaną opublikowane dane o produkcji przemysłowej w czerwcu.

Około godz. 16.15 euro kosztowało 3,75 zł wobec 3,7520 zł na otwarciu i 3,7490 zł w poniedziałek na zamknięciu, a dolar 2,7210 zł w porównaniu do (odpowiednio) 2,7210 zł i 2,7190 zł.

"Sesję można skomentować jednym słowem: stabilizacja. Dzień kończymy prawie tak samo, jak zaczynaliśmy" - ocenia Jacek Malinowski z TMS Brokers.

Analitycy oceniają, że na rynku walutowym zapanował wakacyjny marazm. Euro-złoty waha się w stosunkowo wąskim paśmie (we wtorek 3,7460-3,7530), podobnie jest w całym regionie. Dealerzy sądzą, że w najbliższym czasie euro-złoty może podążać w kierunku 3,74 i niżej. Choć wiele będzie zależeć od wydarzeń za granicą i kolejnych danych makro w Polsce.

Reklama

"Inwestorzy zwrócą uwagę na przemówienie szefa Fed w amerykańskim Kongresie i dane o inflacji w USA. Na rynku złotego będziemy czekać na czwartkowe dane o produkcji przemysłowej w czerwcu. Jeśli byłaby ona dużo słabsza, niż oczekuje rynek to spadną oczekiwania na podwyżki stóp, co mogłoby osłabić złotego. Jeśli dane byłyby zgodne z konsensusem, to mielibyśmy stabilizację w oczekiwaniu na przyszłotygodniowe decyzje RPP" - powiedział Jacek Malinowski.

Ekonomiści prognozują, że produkcja przemysłowa w czerwcu, w ujęciu dwunastomiesięcznym, wzrosła średnio o 8,4 proc. przy dość zróżnicowanych prognozach wahających się od 6,2 proc. do 10,7 proc. Według szacunków rynku w ujęciu miesiąc do miesiąca produkcja wzrosła średnio o 2,8 proc. wobec wzrostu o 3 proc. w maju.

GUS poda dane o produkcji w czwartek, 19 lipca. Rada Polityki Pieniężnej zbierze się natomiast na swoim comiesięcznym posiedzeniu w dniach 24-25 lipca.

Informacje o produkcji mogą być kluczowym argumentem przesądzającym o podwyżce stóp (bądź jej braku) na lipcowym posiedzeniu. Dotychczasowe dane makro - czyli inflacja i wynagrodzenia w czerwcu - nieco zdezorientowały rynek. Inflacja była niższa od oczekiwanej, płace wzrosły w zasadzie zgodnie z przewidywaniami rynku.

Na rynku długu powoli przeważa pogląd, że RPP wstrzyma się z decyzjami przynajmniej miesiąc.

"We wtorek mieliśmy kolejny dzień wzrostów cen na rynku długu. Jest to konsekwencja danych o CPI i płacach. Rynek chyba nie wierzy, że w lipcu możliwe jest kolejne podwyższenie stóp procentowych, po ich wzroście czerwcu. To powoduje wzrost cen obligacji" - powiedział PAP Marek Kaczor z PKO BP.

Dochodowość dwuletnich papierów OK0709 wyniosła o godz. 16.15 5,12 proc. wobec 5,18 proc. rano i na zamknięciu w poniedziałek, pięcioletnich PS0412 utrzymała poziom otwarcia 5,45 proc. wobec 5,48 proc. w poniedziałek, a dziesięcioletnich DS1017 wyniosła 5,59 proc. (tyle co na otwarciu) w porównaniu do 5,60 proc. w poniedziałek.

Zdaniem Kaczora bardziej prawdopodobnym scenariuszem na kolejne dni jest stabilizacja cen i rentowności.

"Wzrost cen obligacji już dobiegł końca. Trudno byłoby je jeszcze bardziej wyciągnąć w górę. Czekamy na kolejne dane, może one coś nowego wniosą i będą sygnałem dla rynku. Jeśli nie, to będziemy mieli konsolidację na obecnych poziomach" - powiedział Kaczor.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: złoty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »