Alternatywne ustalenia

Dziś wieczorem będą się ważyć losy brexitu i przyszłej ścieżki, gdyż brytyjski parlament będzie głosował nad szeregiem poprawek mających na celu przerwać impas i doprowadzić do zgody wśród skłóconych polityków. Funt zyskiwał w ostatnich dniach, gdyż wzrosło przeświadczenie, że nieuzgodniony brexit przestaje być zagrożeniem. Jednak to, co dziś wieczorem może zostać uznane za postęp, jednocześnie oznacza nowy konflikt z UE. To nie jest dobra informacja.

Dziś wieczorem będą się ważyć losy brexitu i przyszłej ścieżki, gdyż brytyjski parlament będzie głosował nad szeregiem poprawek mających na celu przerwać impas i doprowadzić do zgody wśród skłóconych polityków. Funt zyskiwał w ostatnich dniach, gdyż wzrosło przeświadczenie, że nieuzgodniony brexit przestaje być zagrożeniem. Jednak to, co dziś wieczorem może zostać uznane za postęp, jednocześnie oznacza nowy konflikt z UE. To nie jest dobra informacja.

Dziś wieczorem od godziny 20:00 brytyjska Izba Gmin ma głosować nad poprawkami do projektu porozumienia Wielkiej Brytanii i UE w sprawie warunków brexitu. Zgłoszonych jest 14 poprawek, ale które zostaną poddane pod głosowanie zależy od wyboru marszałka. Do najważniejszych należą dwie: poprawka Brady'ego i Cooper-Boles'a. Pierwsza wzywa do zastąpienia procedury backstopu (tj. planu awaryjnego dotyczącego tymczasowych ustaleń granicznych między Irlandią Północną a Irlandią) "alternatywnymi ustaleniami", jednak nie precyzuje o jakie ustalenia chodzi. To miałoby dać gwarancję premier May przy nowych negocjacjach z UE, że cokolwiek zostanie ustalone (o ile nie jest bakcstopem), automatycznie zostanie poparte przez brytyjski parlament. Problem w tym, że przedstawiciele UE wielokrotnie podkreślali, że żadne zmiany do negocjowanego miesiącami porozumienia nie wchodzą w grę. W efekcie co może zjednoczyć brytyjskich polityków (i być pozytywne dla GBP) oznacza nowy konflikt z UE bez perspektyw popchnięcia ustaleń brexitu do przodu (negatywne dla GBP).

Reklama

Druga poprawka zabrania rządowi premier May "uruchomienia" brexitu bez uzgodnionego porozumienia. Jeśli do 26 lutego rząd nie znajdzie rozwiązania akceptowanego przez UE i brytyjski parlament, premier May będzie zobligowana do odroczenia Artykułu 50., tj. unijnej procedury, na podstawie której 29 marca Wielka Brytania ma opuścić Unię. W oparciu o tą poprawkę narósł entuzjazm wobec funta, gdyż opóźnienie brexitu usuwa ryzyko jego wystąpienia bez uzgodnionych warunków. Jeśli jednak UE nie będzie widzieć solidnych przesłanek, że brytyjscy politycy dodatkowego czasu nie zmarnują na dalsze kłótnie, nie będzie chętna na długie odroczenie brexitu, zatem problem "no-deal brexit" powróci wcześniej niż rynek teraz wycenia.

Uważam, że rynek zapędził się w euforii i zbyt pochopnie przyjmuje, że teraz przed nami przestrzeń dla wyłącznie pozytywnych informacji. Inwestorzy zbyt beztrosko podchodzą do ryzyka ponownego skomplikowania debaty nad brexitem. To moim zdaniem stawia funta w pozycji krótkoterminowego wykupienia z perspektywą przynajmniej sprzedaży faktów, kiedy dziś wieczorem poprawki zostaną przyjęte (o ile będą). Odrzucenie poprawek, krytyczne komentarze od brytyjskich polityków oraz sprzeciw wobec rewizji procedury backstopu wyartykułowany przez stronę unijną to są ryzyka, które mogą zachwiać obecną pozycją funta.

Konrad Białas

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »