Amerykański dolar słabszy, euro niedowartościowane

W 2018 r. amerykański dolar może pozostać słabszy, większy potencjał do wzrostu ma euro, które wciąż pozostaje niedowartościowane - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI". Ich zdaniem, mimo rosnącego znaczenia, kryptowaluty na razie nie stanowią zagrożenia dla stabilności na rynkach finansowych.

"Nie spodziewałbym się zbyt dużego umocnienia amerykańskiego dolara w kolejnym roku. Dolar jest fundamentalnie przeszacowaną walutą wobec euro. W 2001-2016 r. USD umocnił się o ok. 40 proc. do koszyka walut ważonego udziałem w handlu zagranicznym, co było spowodowane kilkoma czynnikami.

Fed pierwszy zaczął zacieśniać politykę monetarną, gospodarka w USA była w lepszym stanie, wszystko sprzyjało napływom funduszy do aktywów amerykańskich. Teraz reszta świata dogania Stany Zjednoczone" - ocenił podczas debaty Jarosław Leśniczak, główny strateg ds. rynków globalnych TFI PZU.

Reklama

"Gospodarka amerykańska ma duży deficyt handlowy, z kolei europejska ma dużą nadwyżkę. Dolar wymaga cały czas napływu funduszy, żeby zachować status quo. Fundamentalnie euro ma podstawy by być mocniejsze w przyszłym roku. Wyjątkiem może być początek roku, tj. okolice reformy podatkowej w USA, kiedy to dolar może mieć krótkoterminowe podstawy do umocnienia. Częścią tej reformy jest zmniejszenie podatków, co może spowodować powrót zysków do USA, a to może umocnić dolara" - dodał.

Słabszego dolara w 2018 r. spodziewa się również Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.

"Nie spodziewałbym się, że dolar będzie mocniejszy, od strony parytetu siły nabywczej euro jest nadal niedowartościowane. W ubiegłym roku wszyscy spodziewali się, że USD umocni się, ponieważ rosnąć będą stopy procentowe w USA, podczas gdy w Europie nikt o tym nawet nie myślał. Jednak jak się okazuje, teraz stopy procentowe są w pewnym sensie oderwane od fundamentów i to, że polityka monetarna będzie przebiegała na korzyść dolara nie będzie miało decydującego wpływu na notowania. Zapewne euro nie będzie jakoś znacząco umacniać się do dolara, jednak nie ma też przestrzeni do znacząco mocniejszego USD" - powiedział.

Zdaniem zarządzających słabszy dolar w 2018 r. powinien sprzyjać walutom rynków wschodzących.

"Dla rynków wschodzących główną walutą odniesienia jest dolar, zatem jeżeli uważamy, że dolar będzie nieco słabszy w 2018 r., to powinno to sprzyjać rynkom wschodzącym" - powiedział Marek Straszak, zarządzający portfelami Union Investment TFI.

Wśród walut krajów rozwijających się Sławomir Sklinda, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI, preferuje rosyjskiego rubla, negatywnie ocenia z kolei turecką lirę.

"Jeżeli chodzi o rynek walutowy to określiłbym to zaleceniem +long rubel, short lira+. Słaby rubel, którego mamy obecnie, to efekt oldschoolowego zachowania banku centralnego w Rosji, który interweniował w sytuacji kryzysowej. Z drugiej strony mamy kompletny upadek polityki monetarnej w Turcji".

Uczestnicy debaty odnieśli się również do kryptowalut, które mimo rosnącego znaczenia - ich zdaniem - na razie nie stanowią zagrożenia dla stabilności na rynkach finansowych.

"Bitocoin to bardzo ciekawe zagadnienie, nie pokusiłbym się jednak na stwierdzenie, że zagraża on stabilności finansowej na świecie. Jest to wciąż zbyt mała klasa aktywów. Kryptowaluty są jednak bardzo interesującym tematem, nagle pojawiło się coś co wymyka się spod kontroli administracji rządowych.

Może to tłumaczyć też sukces tych walut" - ocenił Krzysztof Musialik, zarządzający funduszem Franklin Zdywersyfikowany Akcji, członek zarządu Templeton Asset Management TFI.

"Jeśli chodzi o kryptowaluty to obecnie mamy okres, w którym stanowią one obieg poza kontrolą państwa. Sądzę jednak, że prędzej czy później państwa dobiorą się do tego, a kontrola nad krytpowalutami nie wydaje się aż tak trudna. Pojawia się też pytanie, czy nazywanie Bitcoina walutą jest uprawnione - waluta albo ma wartość sama w sobie, jak np. złoto, albo jest czymś narzuconym przez prawo.

Z kolei Bitcoina nikt nie musi akceptować. Problem może pojawić się wtedy, kiedy zjawisko to będzie rosło i będzie coraz bardziej przenikało na rynek" - ocenił Zatryb ze Skarbiec TFI.

Również Straszak z Union Investment TFI nie widzi na razie zagrożenia ze strony kryptowalut.

"Kryptowaluty mogą stanowić zagrożenie dla rynków finansowych, ale póki co, nie jest to zjawisko na taka skalę, która byłaby zagrożeniem dla globalnej gospodarki. Bitcoin częściowo wypycha inne waluty, część użytkowników już płaci kryptowalutami. Duża część użytkowników Bitcoina to kartele i mafie, zatem jeżeli rządy zaczną regulować rynek, duża część z nich odejdzie" - powiedział.

W szesnastym spotkaniu "Strategie rynkowe" udział wzięli przedstawiciele Union Investment TFI, PKO TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI oraz Templeton Asset Management TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.

Patrycja Sikora (PAP Biznes)

PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | bitcoin | rynek walutowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »