Chiny powodem poprawy nastrojów

Obecnie na rynku mamy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją na walutach. Powrót Chin na rynki finansowe zbiegł się z ogólną poprawą nastrojów, a dzisiaj efekt ten jest dodatkowo wsparty poprzez dobre dane o nowych kredytach.

Obecnie na rynku mamy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją na walutach. Powrót Chin na rynki finansowe zbiegł się z ogólną poprawą nastrojów, a dzisiaj efekt ten jest dodatkowo wsparty poprzez dobre dane o nowych kredytach.

Nowe kredyty za styczeń w Chinach wypadły na rekordowo wysokim poziomie, nawet w porównaniu do wysokich oczekiwań. Nowe kredyty w juanach wypadły na poziomie 2,51 bilionów juanów (390 mld USD), co jest absolutnym miesięcznym rekordem. Konsensus wskazywał na 1,90 bln juanów przy poprzedniej wartości na poziomie 1,815 bln juanów. Wzrost kredytów jest wywołany poprzez działania rządowe, które mają zwiększyć płynność na rynkach. Wiele firm stanęło przed ryzykiem strat lub spadku zysków, dlatego rząd zdecydował się na wprowadzenie działań mających na celu ułatwić uzyskanie pieniędzy. Dodatkowo wczorajsze umocnienie juana zostało odebrane przez rynek jako sygnał, iż chińskie władze nie poddają się w staraniach stabilizacji na rynku.

Reklama

Działo się również na rynkach związanych z Chinami. W przypadku Nowej Zelandii mieliśmy do czynienia z mocnym spadkiem 2 letnich oczekiwań inflacyjnych. Te spadły do poziomu 1,63 proc. z poziomu 1,85 proc. i wynoszą najmniej w historii. Jak widać presja na banku centralnym Nowej Zelandii w sprawie dalszego cięcia stóp procentowych rośnie. Co więcej, dzisiejsza aukcja mleka w Nowej Zelandii prawdopodobnie wypadnie słabo. Niskie ceny są negatywnym czynnikiem dla farmerów, którzy w dużym stopniu przykładają się do budowy wzrostu gospodarczego.

W przypadku Australii, minutes z ostatniego posiedzenia RBA nie przyniosło w zasadzie nic nowego. Bankierzy centralni zadowoleni są z poprawy czynników gospodarczych, a przede wszystkim z rynku pracy. Z drugiej strony wskazują na zewnętrzne czynniki ryzyka, a przede wszystkim Chiny. Właśnie ze względu na ten czynnik, sugerują, że nie warto teraz kupować australijskiego dolara.

Z ważniejszych danych z najważniejszych gospodarek będziemy mieli dzisiaj do czynienia z inflacją z Wielkiej Brytanii. Oczekiwania są bardzo mieszane. Z jednej strony oczekuje się odbicia głównego odczytu w ujęciu rocznym do 0,3 proc. r/r z 0,2 proc. r/r, jednak sporego spadku o 0,7 proc. w ujęciu miesięcznym. Po drugie ma spaść inflacja bazowa do 1,3 proc. r/r z poziomu 1,4 proc. r/r. Ważniejszym aspektem w tym momencie dla Wielkiej Brytanii są negocjacje w sprawie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej mówił wczoraj, że negocjacje są bardzo kruche i znajdują się w tym momencie w krytycznym punkcie.

Złoty korzysta na stabilizacji nastrojów na świecie i jest generalnie silniejszy do większości walut. Dzisiaj wczesnym popołudniem poznamy dane na temat dynamiki zatrudnienia oraz dynamiki płac. Konsensusy zakładają wzrost odczytów w porównaniu do grudnia. Przed godziną 09:30 za euro płaciliśmy: 4,3985 zł, za dolara 3,9406 zł, za funta: 5,7000 zł oraz za franka: 3,9906 zł.

Michał Stajniak

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: rynki finansowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »