Co nie chce spadać...

Na rynku od miesięcy dominuje przeświadczenie, że dolar ma mnóstwo powodów, by być słabszym z biegiem czasu, a jednak od lutego pesymizm nie może znaleźć potwierdzenia w notowaniach indeksu dolarowego. Piątkowy zaskakujący rajd rentowności obligacji skarbowych USA daje dolarowi świeży zastrzyk mocy, a niechęć inwestorów do USD wystawiona jest na ciężką próbę.

Na rynku od miesięcy dominuje przeświadczenie, że dolar ma mnóstwo powodów, by być słabszym z biegiem czasu, a jednak od lutego pesymizm nie może znaleźć potwierdzenia w notowaniach indeksu dolarowego. Piątkowy zaskakujący rajd rentowności obligacji skarbowych USA daje dolarowi świeży zastrzyk mocy, a niechęć inwestorów do USD wystawiona jest na ciężką próbę.

Związek dolara z oprocentowaniem obligacji skarbowych USA w ostatnich miesiącach przechodzi trudne chwile. Przez długi czas wyższe rentowności były wspierające dla waluty, gdyż oznaczały wzrost oczekiwań na zacieśnianie monetarne Fed. Pod koniec ubiegłego roku uległo to zmianie, kiedy wzrost oprocentowania oznaczał wyprzedaż obligacji przez inwestorów chcących powracać na rynek europejski (wcześniej zostali "wygonieni" polityką QE EBC). Niepomijalny wkład miały też obawy o pęczniejące zadłużenie USA po ostatnich reformach fiskalnych. Dolar był też obciążony premią za ryzyko geopolityczną w związku z "twitterowymi" sporami Donalda Trumpa z Koreą Północną i Chinami, jednak na tych frontach przekaz informacyjny uległ zdecydowanej poprawie. Wraca też dyskusja o tym, co zrobi Fed i wizja czterech podwyżek w 2018 r. nie jest niedorzeczna. Coraz trudniej jest się rynkowi upierać przy swojej pesymistycznej ocenie dolara i możemy być u progu istotnej zmiany.

Reklama

Podejście rentowności 10-latego prawie pod 3 proc. (2,98 proc.) daje do myślenia, gdyż wyjście ponad ten poziom może otworzyć rynek na dłuższy ruch wzrostowy. Według danych CFTC, w pozycjach spekulacyjnych na USD przewaga krótkich pozycji sięga ponad 28 mld USD - ogromny portfel, który teraz jest narażony na kapitulację inwestorów, jeśli właśnie zostali złapani po złej stronie rynku. Gdzie jest największa wrażliwość? Sądzę, że na JPY, AUD i NZD. W tym pierwszym przypadku wyższe rentowności w USA ponownie będą atrakcyjnym kąskiem dla japońskich inwestorów, którzy w IV kw. masowo wycofywali kapitał z amerykańskiego rynku. AUD i NZD z kolei cieszyły się dużym popytem na ostatniej fali apetytu na ryzyko, ale relacje fundamentalne (głównie spread stóp procentowych) będą teraz cierniem w boku, biorąc pod uwagę odległe perspektywy podwyżek RBA i RBNZ (połowa 2019 r.). EUR/USD w tym tygodniu może być w trudnym położeniu, gdyż pod koniec tygodnia mamy posiedzenie EBC, gdzie oczekiwania są niskie, a szanse na jastrzębie i gołębie niespodzianki - duże. Dziś rano indeksy PMI z Eurolandu wypadają powyżej konsensusu i mają pozytywne oddziaływanie, gdyż najwyraźniej ekonomiści stonowali optymizm w swoich prognozach. Siła USD z pomocą wyższych rentowności to zawsze zły sygnał dla rynków wschodzących - złoty może z tego powodu się osłabiać, ale ruch nie powinien być znaczny (bez złamania EUR/PN 4,20), gdyż nie widać, aby złoty był obecnie w centrum uwagi inwestorów zagranicznych (mniej spekulacji).

Konrad Białas

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: chciał | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »