Czwartek walutowych przetasowań

Eurodolar wykonał odbicie czyli w tym wypadku ruch na korzyść euro. Oto bowiem przedwczoraj mocno zyskał dolar, a wczoraj byliśmy przez moment przy 1,0520 - zaś dziś rano widzimy 1,0615. Nie sądzimy jednak, by w znaczący sposób zmieniło się coś w narracji Rezerwy Federalnej czy w podatkowej obietnicy Donalda Trumpa.

Eurodolar wykonał odbicie czyli w tym wypadku ruch na korzyść euro. Oto bowiem przedwczoraj mocno zyskał dolar, a wczoraj byliśmy przez moment przy 1,0520 - zaś dziś rano widzimy 1,0615. Nie sądzimy jednak, by w znaczący sposób zmieniło się coś w narracji Rezerwy Federalnej czy w podatkowej obietnicy Donalda Trumpa.

Na rynku głównej pary

Ta obietnica - realizacji "fenomenalnego programu", nawiązującego do reaganowskich obniżek podatków z lat 80-tych - została rzucona kilka dni temu i wystarczyła do tego, by podwyższyć wartość dolara. Teraz rynek najwidoczniej ochłonął, podejrzewamy jednak, że to tylko ruch korekcyjny. Nawiasem mówiąc, Dudley z Rezerwy Federalnej ogłosił w nocy naszego czasu, że oczekuje stopniowego wzrostu stóp już w najbliższych miesiącach, o ile spełnią się prognozy ekonomiczne. Jest to więc głos o jastrzębim wydźwięku.

Reklama

O 7:30 poznamy francuskie bezrobocie za IV kwartał, zaś o 13:30 ukaże się protokół z ostatniego posiedzenia EBC. O 14:30 napłyną amerykańskie dane z rynku nieruchomości - pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy domów (za styczeń). Poza tym poznamy dość ważny indeks Fed z Filadelfii i tygodniową liczbę wniosków o zasiłek. Przypomnijmy, że wczoraj co prawda zawiodła produkcja przemysłowa, ale już np. sprzedaż detaliczna była świetna, podobnie jak skok wskaźnika NY Empire State.

Co do rynku europejskiego, to można zwrócić uwagę na fakt, że notowania kontraktów CDS (credit defaut swap) dla długu Francji uplasowały się wczoraj na najwyższym poziomie od listopada 2013, w czym niektórzy upatrują znaczącej nieufności inwestorów do państwa francuskiego.

Może mieć to związek np. z ryzykiem tzw. Frexitu, czyli wyjścia Francji z UE, a co najmniej ze Strefy Euro, co postuluje Marine Le Pen, kandydatka Frontu Narodowego, mająca duże poparcie w wyborach parlamentarnych. Marine Le Pen jest co prawda postacią bardzo kompromisową w porównaniu np. ze swoim ojcem, sławetnym Janem Marią, legendą prawicy francuskiej, ale sam krytyczny stosunek do UE i Eurolandu czyni ją kandydatką w pewnej mierze antysystemową.

A tego rynki finansowe raczej nie lubią, bo jest to, niezależnie od wszystkiego, czynnik destabilizacyjny.

Na złotym

Euro-złoty pozycjonuje się przy 4,3180 - czyli względnie wysoko. Cóż, zapewne dlatego, że euro zyskało na głównej parze. Z kolei USD/PLN zszedł trochę w dół, do 4,0670 - aczkolwiek to i tak 2,7 grosza wyżej niż w czasie minimum wtorkowego, zanotowanego po dobrym odczycie polskiego PKB. Co prawda PKB to dość mizerny miernik faktycznej kondycji gospodarczej, ale uchodzi za bardzo ważny i wywołał lekką euforię. Ta jednak została później zniesiona przez Janet Yellen występującą w Senacie USA.

Funt plasuje się przy 5,0670, od godzin nocnych złoty lekko zyskuje na wartości. Co do danych makro, to o 14:00 poznamy przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w Polsce wraz z dynamiką tych wielkości (za styczeń).

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »