Czy Chiny wznawiają wojnę walutową

W nocy czasu polskiego Ludowy Bank Chin podjął decyzję o dewaluacji chińskiego yuana o blisko 1,9%. Ruch banku centralnego może być odpowiedzią na słabe dane z bilansu handlowego.

W związku z tym działaniem kurs USDCNY wzrósł z poziomu w okolicach 6,21 do powyżej 6,32. PBoC jako powód swojej decyzji podało chęć lepszego odzwierciedlenia notowań yuana na wydarzenia na rynkach globalnych oraz wewnątrz lokalnej gospodarki.

Ruch banku centralnego może być odpowiedzią na słabe dane z bilansu handlowego, które poznaliśmy w ostatni weekend. Najbardziej niekorzystny obraz przedstawiał silny spadek eksportu, którego dynamika znalazła się znacznie poniżej oczekiwań, co w efekcie doprowadziło do zmniejszenia się nadwyżki w bilansie handlowym Chin.

Reklama

Tańsza chińska waluta powinna sprzyjać większej konkurencyjności eksporterów na rynkach międzynarodowych. Teraz pojawił się dobry moment dla chińskich władz monetarnych na dodatkowe łagodzenie polityki monetarnej poprzez osłabienie waluty, gdyż jest to uzasadnione przez publikacje makroekonomiczne oraz w lepszym stopniu odzwierciedla wartość rynkową yuana. Takie działania nie powinny stać na przeszkodzie przy decyzji o uwzględnieniu CNY w Specjalnych Prawach Ciągnienia (SDR) czyli jednostce rozrachunkowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jednak jeżeli osłabienie waluty nie będzie działaniem jednorazowym, możemy mieć do czynienia z kolejny rozdziałem wojny walutowej, w której kraje dążą do zaniżania kursu waluty lokalnej w celu zwiększenia konkurencyjności gospodarki.

Działania Ludowego Banku Chin znalazły swoje odzwierciedlenie również wśród walut G10. Najmocniej tą sytuację odczuły dolar australijski oraz nowozelandzki, które tracą odpowiednio ponad 0,9% i 0,8% w stosunku do dolara amerykańskiego. USD zyskiwał po decyzji w Chinach, co do pewnego stopnia odwróciło wczorajszy trend, jaki pojawił się po wypowiedzi szefa Fed z Atlanty Dennisa Lockharta, który stwierdził, że pomimo sukcesów polityki na rynku pracy, stopa bezrobocia nadal znajduje się powyżej poziomu utożsamianego z pełnym zatrudnieniem.

Rajd na dolarze nie trwał jednak zbyt długo, gdyż potwierdzenie informacji o dojściu do porozumienia między Grecją a kredytodawcami. Na podstawie doniesień, możemy się spodziewać, że Grecja w ramach programu powinna otrzymać około 86 miliardów Euro, w zamian za co musi zgodzić się na dążeniu do osiągnięcia odpowiedniego poziomu nadwyżki budżetowej oraz wzrostu PKB na przełomie najbliższych lat, a w najbliższym czasie ma zostać podjętych około 35 działań doraźnych w gospodarce. Teraz greccy parlamentarzyści muszą przegłosować akceptację tego porozumienia przed posiedzeniem ministrów finansów ze Strefy Euro, które zostało wstępnie zaplanowane na najbliższy piątek.

Te informacje zostały odebrane pozytywnie dla EUR, co spowodowało wyprzedaż USD, para EURUSD poszybowała ponownie powyżej poziomu 1,10.

Dzisiaj najważniejszą publikacją ekonomiczną będzie indeks instytutu ZEW dla niemieckiej gospodarki. Podane zostaną również kolejne dane z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, czyli wydajność pracy w sektorze pozarolniczym oraz jednostkowe koszty pracy. O ile dane to są mniej istotne niż publikacja comiesięcznego raportu z ostatniego piątku, to przy nastawieniu FOMC, każdy odczyt związany z rynkiem pracy może odgrywać ważną rolę. . Po godzinie 10:30 dolar kosztował 3,8049 złotego, euro 4,2026 złotego, funt 5,9364 złotego, zaś frank 3,8762 złotego.

Arkadiusz Trzciołek, CFA

Analityk Rynków Finansowych XTB

Chiny idą na wojnę, juan kradnie show dolarowi

Zlekceważone przez rynki finansowe weekendowe dane o chińskim handlu zagranicznym, okazały się znacznie bardziej istotne, niż sądzono. Na tyle, by chińskie władze zdecydowały się na zaskakujące i bezprecedensowe posunięcie, jakim jest dewaluacja juana. Ludowy Bank Chin obniżył ustalany codziennie referencyjny kurs waluty o 1,9 proc., do 6,2298 juana za dolara.

Na rynku chińska waluta notowana jest na poziomie 6,36-6,37 juana za dolara, najwyższym od sierpnia 2012 r. Tak radykalne posunięcie świadczy o tym, jak poważna jest sytuacja w chińskiej gospodarce. Pierwsze komentarze rynkowe mówią o klęsce programu reform oraz o rozpoczęciu nowej fazy wojny walutowej. Nie ma w tych określeniach wiele przesady, choć na razie konsekwencje tej decyzji trudno przewidzieć.

Rynki we wtorkowy poranek reagują umiarkowanie. Amerykańska waluta umacnia się wobec euro, korygując wcześniejszą tendencję i wracając poniżej 1,1 dolara za euro. W ślad za juanem, mocno tracą waluty regionu, najbardziej dolary tajwański i singapurski, a także nowozelandzki i australijski. Rynki surowcowe idą w dół, a kontrakty na miedź tracą ponad 1 proc. Spadki mają miejsce na większości giełd w Azji i Europie. W tej sytuacji niewielkie wrażenie robią doniesienia o osiągnięciu porozumienia Grecji i jej wierzycieli w sprawie kolejnego pakietu ratunkowego.

dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | dewaluacja | "Ruch" | juan | 'Ruch'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »