Czy to koniec wojny handlowej?

Kiedy Jean-Claude Juncker zmierzał na wizytę z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie, oczekiwania inwestorów na jakiekolwiek porozumienie w sprawie handlu były nikłe. Mimo wszystko liderom udało się wypracować pewne ustalenia, które przynajmniej na jakiś czas mogą ograniczyć ryzyko dalszej eskalacji wojny handlowej między USA a Unią Europejską. Czy to jednak punkt przełomowy?

Kiedy Jean-Claude Juncker zmierzał na wizytę z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie, oczekiwania inwestorów na jakiekolwiek porozumienie w sprawie handlu były nikłe. Mimo wszystko liderom udało się wypracować pewne ustalenia, które przynajmniej na jakiś czas mogą ograniczyć ryzyko dalszej eskalacji wojny handlowej między USA a Unią Europejską. Czy to jednak punkt przełomowy?

Z takim osądem wydaje się, że trzeba jeszcze poczekać. Tymczasem kapitalizacja Facebook'a zmniejszyła się we wczorajszym handlu posesyjnym o ponad 130 miliardów USD po publikacji wyników za drugi kwartał.

Jednym z najważniejszych punktów, jakie zostały ustalone przez obydwu liderów, była zgoda UE na niemalże natychmiastowe zwiększenie importu amerykańskiej soi oraz gazu LNG, a także redukcja ceł w sektorze przemysłowym (na razie jednak z wyłączeniem branży motoryzacyjnej). Informacja jest przede wszystkim korzystna dla notowań soi, której ceny podczas nocnego handlu odbiły o ponad 2%. Warto dodać, że wcześniej w tym tygodniu amerykański Departament Rolnictwa ogłosił pakiet pomocowy dla tamtejszych rolników dotkniętych wojną handlową z Chinami. Zauważmy, że coraz większa "troska" administracji Trumpa o tą grupę społeczną wynika z faktu, iż stanowi ona pokaźną część elektoratu, co ma spore znaczenie przed jesiennymi wyborami uzupełniającymi do Kongresu. W zasadzie są to najbardziej jasne informacje płynące z wczorajszej konferencji prasowej po spotkaniu obydwu oficjeli. Oprócz tego nie zabrakło rzecz jasna górnolotnych słów, jakoby relacje między obydwiema stronami weszły w nową fazę. Dodajmy, że poza wymienionymi wyżej ustaleniami Trump i Juncker ustalili, że nie będzie dalszej eskalacji wojny handlowej, a to oznaczać ma koniec z nakładaniem kolejnych ceł i wspólną pracę nad zniesieniem obecnie istniejących barier handlowych. Na razie są to rzecz jasna tylko słowa (jeszcze przed kilkoma tygodniami Trump nazywał Unię Europejską wrogiem, teraz wpada w uściski przewodniczącego Komisji Europejskiej) i wydaje się, że wciąż zbyt wcześnie, by ogłaszać koniec tarć na tle polityki handlowej między obydwiema gospodarkami. Tak czy inaczej, jest to krok we właściwym kierunku, co powinno spotkać się z dużą aprobatą europejskich inwestorów. Pamiętajmy jednak, że Unia Europejska to jedna strona medalu, drugą stronę stanowią Chiny, gdzie podobnej wagi porozumienie z USA na ten moment wydaje się mało realne.

Reklama

Abstrahując od wątku wojen handlowych, warto również rzucić okiem na akcje Facebook'a, które w wczoraj w posesyjnym handlu traciły zdecydowanie powyżej 20% w odpowiedzi na wyniki finansowe za drugi kwartał. Wprawdzie na poziomie zysku na akcję możemy mówić o lepszym od oczekiwań wyniku (choć tylko nieco), to pozostałe dane nie wyglądają już tak dobrze. Firma przedstawiła zarówno niższe od konsensusu przychody, jak i ilość aktywnych użytkowników dziennie. To nie koniec niekorzystnych informacji, gdyż dyrektor finansowy Facebook'a przedstawił relatywnie słabą wizję na przyszłość. Według niego akcjonariusze powinni spodziewać się spadku dynamiki wzrostu przychodów w dwóch pozostałych kwartałach tego roku. Ponadto, spadać ma również marża na poziomie operacyjnym, którą firmą estymuje na okolicę trzydziestu kilku procent. W drugim kwartale marża EBIT spadła do 44% z nieco ponad 45,5%. Na koniec warto wspomnieć, że skumulowana wartość sprzedanych akcji przez Zuckerberg'a stale rośnie, co z pewnością nie dodaje optymizmu akcjonariuszom społecznościowego giganta.

Czwartkowa sesja skupi się przede wszystkim na posiedzenie EBC, gdzie nie oczekuje się żadnych zmian w ustawieniach polityki pieniężnej. W godzinach popołudniowych z USA poznamy jedynie wstępny odczyt zamówień na dobra trwałe. Złoty skorzystał na wyraźnym osłabieniu dolara (wzrost apetytu na ryzyko w następstwie porozumienia wypracowanego w Waszyngtonie), a zyski są wciąż utrzymywane o poranku. Krótko po godzinie 9:00 za dolara trzeba zapłacić 3,6635 złotego, za euro 4,2967 złotego, za funta 4,8354 złotego, a za franka 3,6920 złotego.

Arkadiusz Balcerowski

makler papierów wartościowych, analityk rynków finansowych XTB

Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »