Czyżby koniec pewnego okresu na eurodolarze?

Po raz kolejny rynek ostro testuje generalną tendencję na głównej parze walutowej. Ta tendencja polegała od 3 maja na systematycznym wzmacnianiu dolara. No dobrze, to trochę nieścisłe. Tak naprawdę ostatnie tygodnie to już raczej słabnące próby obrony poziomów w miarę dla dolara korzystnych.

Po raz kolejny rynek ostro testuje generalną tendencję na głównej parze walutowej. Ta tendencja polegała od 3 maja na systematycznym wzmacnianiu dolara. No dobrze, to trochę nieścisłe. Tak naprawdę ostatnie tygodnie to już raczej słabnące próby obrony poziomów w miarę dla dolara korzystnych.

Innymi słowy, jeśli 24 czerwca, po referendum brexitowym, zanotowano na wykresie eurodolara minima rzędu 1,0915, to później ani razu nie zeszliśmy tak nisko. Mieliśmy co prawda 1,0950 (25 lipca), ale to nie to samo. Kolejny istotny dołek to 1,1045 w okolicach 5 sierpnia. Był to efekt powrotu do dolara po wcześniejszym wzbiciu notowań w rejon 1,1230.

Dziś jednak wykres naruszył linię 1,13, dochodząc nawet do 1,1320. Po południu lokujemy się niżej, przy 1,1260 - ale wciąż nie jest to powrót poniżej linii łączącej maksima z 3 maja i 23 czerwca.

Jakie akcenty uprawniały osłabianie dolara? Pomijając ogólny, stały spadek wiary rynku w podwyżki stóp, mieliśmy np. artykuł Johna Williamsa z Fed. Z jednej strony stwierdził on tam, że polityka monetarna ma swoje ograniczenia i bank centralny nie może brać na siebie odpowiedzialności za całą gospodarkę, z drugiej natomiast zasugerował, że arcyniskie stopy procentowe mogą stać się długofalową normą, zaś cele inflacyjne mogłyby być podwyższone.

Reklama

Dziś zresztą amerykańska inflacja CPI okazała się niższa od prognoz, co sugerował już piątkowy odczyt PPI. Otóż w lipcu CPI wyniosła 0,8 proc. w relacji rocznej, a prognozowano 0,9 proc. Inflacja bazowa CPI wyniosła 0,1 proc. m/m oraz 2,2 proc. r/r, zakładano tymczasem 0,2 proc. m/m i 2,3 proc. r/r.

Trzeba jednak przyznać, że pojawił się też sygnał pozytywny, to znaczy lipcowy odczyt produkcji przemysłowej. Dynamika wyniosła 0,7 proc. m/m, gdy prognozowano tylko 0,3 proc. m/m. Inna rzecz, że obniżono rezultat czerwcowy.

Kolejna sprawa to najnowsza wypowiedź Williama Dudleya z Fed, kolportowana przez media. Oto stwierdził on, że być może już w następnym miesiącu dojdzie do podwyżki stóp. Określił taką opcję jako "possible", tj. możliwą. Zapowiedział też, że jego zdaniem wzrost gospodarczy w drugiej połowie roku będzie lepszy niż w pierwszej połowie.

Następne posiedzenie Fed mamy jednak dopiero 20 i 21 września. To ponad miesiąc czasu. Jeśli w tym okresie eurodolarowi uda się wybić ponad linię 3 maja - 23 czerwca, a więc jeśli utrzyma poziomy rzędu ok. 1,13 lub wyższe - to wówczas umocnienie po ewentualnej podwyżce napotka ograniczenia. Chodzi nam o to, że moglibyśmy zaobserwować np. ruch z 1,14 do 1,12 - a później na rynek zaczęłyby wpływać nowe czynniki i mniemania. Tak czy inaczej, byłoby to coś innego niż kontynuacja obecnego trendu, czyli parcie w stronę 1,09 - 1,10.

Być może jednak sugestia Dudleya ocaliła generalny obraz. Jeśli teraz mamy 1,1260, to jest jeszcze szansa na powrót pod linię spadkową. Zależeć to będzie jeszcze od tego, co dziś o 18:30 powie Dennis Lockhart - i co jutro o 19:00 ogłosi James Bullard. Jutro zresztą o 20:00 mamy publikację protokołu z posiedzenia FOMC, a w czwartek znów wypowie się Dudley.

Dolar, złoty, euro

Złoty dobrze dziś zarobił w stosunku do waluty amerykańskiej. Szczęśliwcy mogli kupować dolary nawet po 3,7680. Z grubsza pokrywało się to z linią wsparcia wygenerowaną przez minima z 17 marca, 20 kwietnia i 3 maja. Co więcej, poziom ten dotknięty został jedynie dość długim knotem dolnym świecy dziennej, niewykluczone zatem, że teraz dojdzie do odwrotu na północ. Tak będzie, jeśli na eurodolarze utrzyma się (resztką sił) tendencja pro-dolarowa. Oporem na USD/PLN może być okolica 3,83 - 3,8350.

Na EUR/PLN mamy tymczasem 4,2715. Tutaj złoty nie może już tak bardzo zyskiwać, skoro euro jest dośc mocne na głównej parze. Poza tym możliwe, że zaczyna się realizacja zysków z długotrwałego wzmocnienia polskiej waluty. Wsparcie stanowi okolica 4,2550, niżej mamy 4,2360 i 4,2250-70.

Na GBP/PLN jest 4,9170. Być może linia 4,90 okazała się dobrym poziomem do wypracowania korekty, przy czym wcale nie musi to znaczyć, że złoty już nie zyska. Jest przecież bardzo możliwe, że Bank of England będzie jeszcze bardziej luzować politykę monetarną.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »