Dane nie zaszkodzą pozycji złotego

Opublikowane w piątek dane z polskiej gospodarki okazały się słabsze od oczekiwań. Miesiąc kwiecień był bez wątpienia słabszy, jednak nie podkopie to oczekiwań na niezły wzrost PKB w tym roku, a tym samym dane nie zaszkodzą złotemu. Dla rynków ważny będzie rozwój sytuacji politycznej w USA.

Opublikowane w piątek dane z polskiej gospodarki okazały się słabsze od oczekiwań. Miesiąc kwiecień był bez wątpienia słabszy, jednak nie podkopie to oczekiwań na niezły wzrost PKB w tym roku, a tym samym dane nie zaszkodzą złotemu. Dla rynków ważny będzie rozwój sytuacji politycznej w USA.

Największym rozczarowaniem z pakietu danych za kwiecień okazała się produkcja przemysłowa, która była o 0,6% niższa niż przed rokiem. Również po wyeliminowaniu sezonowości dane wypadły słabiej - miesięczny spadek produkcji o blisko 1,5% był największy od lipca 2016 roku.

Jednak kwiecień był miesiącem specyficznym - mniejsza liczba dni roboczych, święta Wielkanocne, wysoka baza odniesienia (w ubiegłym roku w marcu produkcja wzrosła tylko o 0,7% r/r, zaś w kwietniu już o 5,9%, zatem naturalnie trudniej było od tego poziomu uzyskać kolejny przyrost). Wszystko to sprawia, że na kwietniowy raport należy spojrzeć z dystansu, a tu sprawy nie wyglądają najgorzej - 6-miesięczna średnia wzrostu produkcji nawet przyspieszyła z 4,2 do 4,3% r/r. Bardzo solidnie wyglądają dane o sprzedaży detalicznej.

Reklama

Co prawda również tu wzrost o 8,2% r/r to mniej niż oczekiwał rynek, ale trend wzrostowy jest bardzo wyraźny, zarówno w cenach bieżących (gdzie pomaga także wzrost inflacji), jak i w cenach stałych. W tym ostatnim przypadku odnotowana poprawa w przypadku 6-miesięcznej tendencji jest największa od początku 2012 roku. Jeśli uzupełnimy ten obraz o wcześniejsze dane z rynku pracy, można być optymistycznie nastawionym do krótkoterminowych perspektyw.

Wzrost funduszu płac (zatrudnienie plus wynagrodzenia) czwarty kolejny miesiąc utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie ok. 9% r/r, nawet po odjęciu inflacji przekłada się to na bardzo istotny wzrost odczuwalnych dochodów w odróżnieniu od wielu zachodnich gospodarek, gdzie powrót inflacji w tym roku skutecznie skonsumował skromny z reguły (zazwyczaj ok. 2%) wzrost wynagrodzeń.

Tym samym dane z polskiej gospodarki nie popsują nastrojów na rynku złotego. Pytanie czy, zrobi to polityka w USA? W ubiegłym tygodniu strach okazał się jedynie przejściowy, ale temat zapewne będzie kontynuowany.

Przypomnijmy, że chodzi o kolejne rewelacje wokół Donalda Trumpa, który miał prosić byłego już szefa FBI o zaniechanie śledztwa w sprawie kontaktów (również byłego) doradcy prezydenta z Rosjanami z okresu kampanii wyborczej. W pierwszej reakcji mówiło się nawet o możliwym impeachmencie Trumpa i choć te obawy ustały, jasnym jest, że w tej sytuacji polityka gospodarcza nie będzie dla Białego Domu priorytetem.

Sprawa może ciągnąć się także w tym tygodniu, gdyż wielu politykom, być może również z partii Republikańskiej, może zależeć na kłopotach amerykańskiego prezydenta. Rynki akcji w piątek oparły się przecenie i nadal są blisko rekordowych poziomów i to właśnie korekta na nich pozostaje dla złotego głównym zagrożeniem.

W poniedziałkowy poranek notowania złotego spadają, są to jednak bardzo nieduże ruchy. Euro kosztuje 4,1980 złotego, dolar 3,7530 złotego, frank 3,8483 złotego, zaś funt 4,8750 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista

x-Trade Brokers DM SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »