Dolar jest słaby, złoty silny

Eurodolar, jak wiemy, wystrzelił w górę podczas sesji piątkowej - na fali bardzo słabych danych makroekonomicznych z USA. W szczególności mówimy tu o doniesieniach z rynku pracy na temat zmiany zatrudnienia.

Eurodolar, jak wiemy, wystrzelił w górę podczas sesji piątkowej - na fali bardzo słabych danych makroekonomicznych z USA. W szczególności mówimy tu o doniesieniach z rynku pracy na temat zmiany zatrudnienia.

Technika, dane makro i Janet Yellen

Temat jest już znany, nie ma co do niego wracać - dość powiedzieć, że dziś rano na wykresie EUR/USD nie udało się ugrać poziomów niższych niż 1,1325, a wieczorem sytuujemy się nawet przy 1,1375.

Dzieje się tak pomimo tego, że np. niemieckie dane o zamówieniach w przemyśle za kwiecień były poniekąd słabe: -2 proc. m/m przy prognozie -0,5 proc. (aczkolwiek wynik marcowy skorygowano w górę). Rynek jednak nie patrzy teraz aż tak bardzo na dane europejskie (zresztą indeks Sentix wypadł nieźle: 9,9 pkt, a przewidywano 7 pkt). Ważniejsze są wieści z USA - z tamtejszej gospodarki oraz z Rezerwy Federalnej, bo oczywiście chodzi o to, czy i kiedy Fed podwyższy stopy.

Reklama

Janet Yellen wypowiedziała się dziś na temat sytuacji ekonomicznej USA, także w kontekście feralnych danych z piątku. Przypomniała, że generalnie sytuacja na rynku rozwija się pozytywnie, ale oczywiście w tym kontekście najnowsze payrollsy były rozczarowaniem. Spadek bezrobocia do 4,7 proc. nie wynikał zaś z tego, że więcej ludzi znalazło pracę, tylko z tego, że mniej osób zadeklarowało, iż aktywnie jej szuka. W ogóle zresztą (ale o tym Yellen nie mówiła) pamiętać należy, że bezrobocie, o którym mówimy, tzw. miara U2, jest dużo niższe od bardziej realnego, tj. tego, które uwzględnia osoby pracujące w niepełnym wymiarze godzin albo nie szukające już pracy.

Yellen stwierdziła też, że nie należy zbyt wielkiej wagi przywiązywać do pojedynczego raportu miesięcznego, szczególnie że różne inne wskaźniki są niezłe. Co do stóp procentowych, to szefowa Fed zapewniła, że jej zdaniem, ogólnie rzecz biorąc, obecna polityka jest właściwa, ale prawdopodobnie stopy będzie trzeba podnosić stopniowo, by zapewnić stabilność cen i maksymalne możliwe zatrudnienie w długim terminie.

Ostatecznie jednak nie jest to nic nowego. "Prawdopodobnie", "stopniowo" etc. Wątpliwe, by piątkowe dane zostały całkiem zbagatelizowane przez oficjeli FOMC i wydaje się, że czerwcowy termin podwyżki umarł, lipcowy być może też. Trzeba jednak przyznać, że np. E. Rosengren wypadł dziś dość jastrzębio, podkreślając, że oczekuje dostatecznie dużego wzrostu do podwyżek, jest optymistyczny wobec amerykańskiej sprzedaży detalicznej i konsumcji, a także, że trzeba przyjrzeć się temu, czy dane makro z piątku nie były tylko jednorazowym wypadkiem przy pracy.

Cóż, pozostajemy zatem przy poglądzie, że podwyżka zostanie odsunięta w czasie, ale jednak - przynajmniej jedna - zostanie w tym roku zrealizowana. Co do tego, jaką drogą pójdzie wykres, to na razie świecę dzienną można podejrzewać o bycie wisielcem lub doji, co sugerowałoby, że teraz przyjdą spadki. Jest to jednak tylko wstępna ocena, a poza tym spadki te mogą okazać się korekcyjne. Możliwe, że 1,1325-30 okaże się na pewien czas wsparciem.

Co u nas?

EUR/PLN dobrze sobie radzi, jest w dolnych obszarach szerokiej konsolidacji, która trwa od końcówki kwietnia. Innymi słowy, testujemy okolice 4,3570. Dzieje się tak pomimo wysokiego eurodolara - po prostu rynek odbiera sytuację nie tyle jako mocne euro, ile jako słabego dolara. Jeśli obecne obszary pękną, to wykres może zejść nawet do 4,3380 czy 4,3140 - oczywiście w dłuższej perspektywie. Generalnie jednak zakładamy, że prawdopodobniejsza jest korekta i przesunięcie EUR/PLN jakieś 2 - 3 grosze wyżej. Eurodolar i tak już mocno się wzbił, teraz powinien się naprostować.

Na USD/PLN pożegnaliśmy trend zwyżkowy, który biegł od początku kwietnia. Dziś schodził poniżej 3,83, do ok. 3,8260 - aczkolwiek tutaj można rozeznać wsparcie, które ma szansę się obronić. Tak czy inaczej, czeka nas przynajmniej kilkanaście dni relatywnie mocnego złotego, tj. z USD/PLN poniżej 3,92. Ba, gdyby gracze na razie zapomnieli o wizjach zacieśniania polityki przez Fed i uznali, że przez miesiąc czy dwa warto jeszcze rozegrać 1,15 - 1,16 (jak parę tygodni temu), to nasz wykres mógłby schodzić pewnie i do 3,77 czy niżej. Na razie to jednak niepewna wizja, szczególnie że Polska, jak wiadomo, ma też i własne czynniki ryzyka (gospodarcze oraz polityczne).

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »