Europa wkrótce przedstawi "cudowny" plan?

Inwestorzy uświadamiają sobie, że pomoc dla europejskich banków nie będzie łatwą sprawą.

Zestawmy ze sobą kilka faktów - wczoraj rano w comiesięcznym biuletynie Europejski Bank Centralny stwierdził, iż zmuszanie prywatnych wierzycieli do akceptacji coraz większych strat na greckich obligacjach, może negatywnie zaważyć na reputacji inwestycyjnej całej strefy euro. Z kolei agencja Reutera powołując się na źródła podała, iż prowadzone są zaawansowane rozmowy nt. zwiększenia "dobrowolnej" partycypacji prywatnych wierzycieli w stratach na greckich papierach, które mogą sięgnąć 30-50 proc. względem lipcowej koncepcji 21 proc. - to potwierdził dzisiaj francuski minister finansów Francois Barroin (swoją drogą to i tak lepiej, niż 75 proc., które przewijało się w rynkowych spekulacjach).

Reklama

Jednocześnie szef Deutsche Banku podczas wczorajszego wystąpienia w Berlinie przestrzegł przed nadmiernym angażowaniem się rządów w pomoc dla sektora bankowego, co jego zdaniem może niebezpiecznie zwiększyć i tak już duże zadłużenie części krajów.

Zdaniem Josefa Ackermanna kluczem do rozwiązania kryzysu jest przywrócenie zaufania do stabilności finansów publicznych. Jednocześnie agencja ratingowa S&P idąc śladem kolegów z Fitch, obcięła dzisiaj rano rating dla Hiszpanii o jeden poziom do AA- z AA. Czy to wymusi na Europejskim Banku Centralnym nasilenie interwencji na hiszpańskim rynku długu - w dzisiejszym wywiadzie dla Financial Times, Jean-Claude Trichet argumentował, iż ECB zrobił już bardzo dużo w tej gestii...

Jaki jest wspólny wątek dla tych wszystkich informacji -chodzi o wyraźne uwypuklenie, że rozwiązanie problemów europejskich banków, może okazać się dość trudną łamigłówką. Zwłaszcza w obliczu, kiedy agencje ratingowe tną oceny dla kluczowych podmiotów, rządy mogą obawiać się nadmiernego angażowania publicznych środków, a "przekazanie" problemów do EFSF będzie oznaczać, że środki w tym funduszu ratunkowym szybko się wyczerpią, a odpowiedzialność za europejskie banki przejmą Niemcy, którzy mają największy wkład w EFSF. I to może sprawić, że ta obserwowana w ostatnich dniach euforia, iż Europa już wkrótce przedstawi "cudowny" plan rozwiązania problemów sektora bankowego, może zacząć być wypierana przez coraz większe rozterki inwestorów - powinniśmy to zobaczyć w najbliższych dniach w notowaniach euro, ale i nie tylko - ponowny wzrost awersji do ryzyka umocni dolara i osłabi złotego.

Wczoraj krajowi inwestorzy zostali zaskoczeni przez dane o inflacji CPI, która spadła we wrześniu do 3,9 proc. r/r (to efekt spadku cen żywności i paliw). Niemniej nie oznacza to, iż RPP będzie skłonna do zmian w polityce pieniężnej, a zwłaszcza do ewentualnych cięć stóp procentowych. Aby w ogóle można było to rozważać za kilka miesięcy, konieczne byłoby uspokojenie się nastrojów wokół złotego, a to może być takie łatwe.

Dzisiaj uwaga rynków skupi się na danych makro (inflacja HICP w Eurolandzie o godz. 11:00, sprzedaż detaliczna w USA o godz. 14:30 i nastroje konsumenckie o godz. 15:55) - więcej o tym piszę w subiektywnym kalendarzu. Niemniej inwestorzy powinni też spojrzeć na głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Silvio Berlusconiego zaplanowane na godz. 13:30 (teoretycznie powinna być to formalność, ale inwestorzy mogą być bardziej nerwowi), a także spekulacje przed rozpoczynającym się dzisiaj dwudniowym spotkaniem ministrów finansów państw grupy G-20 w Paryżu (wprawdzie ma być to spotkanie robocze i oficjalnego komunikatu nie będzie, to jednak rynek będzie zwracał uwagę na ewentualne przecieki).

EUR/PLN: Rynek buduje coraz wyraźniejsze wsparcie wokół 4,28. Szanse na mocne naruszenie tego poziomu i spadek w rejon 4,25 zaczynają maleć. Dzienne wskaźniki teoretycznie nadal pozostają w trendach spadkowych, w krótkim terminie "zaszliśmy za daleko". Jeżeli dzisiaj zostanie podjęta próba mocnego wybicia ponad 4,30 i dojdzie do testowania 4,3250, to może być to sygnał dla kolejny tydzień, który może upłynać pod znakiem nieco słabszego złotego

USD/PLN: Rynek trzeci dzień testuje rejon mocnego wsparcia na 3,10. Jego naruszenie wydaje się mało prawdopodobne w najbliższych dniach. Sytuacja na dziennych wskaźnikach jest podobna jak na EUR/PLN. Jeżeli w najbliższym czasie rynek zdoła wrócić na 3,15, to będzie to mocnym sygnałem na nadchodzący tydzień - może on upłynąć pod znakiem umocnienia dolara.

EUR/USD: Widać, że rejon 1,38 stwarza pewne trudności dla popytu - każda próba naruszenia kończy się później cofnięciem notowań poniżej tego poziomu. To pokazuje, jak ważna jest strefa oporu 1,38-1,39, o której wspominałem we wcześniejszych komentarzach. To może skutkować powrotem w stronę 1,37 - mocne naruszenie tego poziomu będzie oznaczać, iż rozpoczęta w ubiegłym tygodniu fala wzrostowa, ulega zakończeniu.

GBP/USD: Rynek nie może sforsować strefy oporu na 1,58. To może być sygnał powolnego wyczerpywania się sił strony popytowej. Niemniej dopiero spadek poniżej 1,5650-60 byłby sygnałem, iż wracamy do trendu spadkowego. Na razie aż tak mocnych sygnałów nie widać, chociaż sytuacja wokół brytyjskich banków nie napawa optymizmem...

Sporządził:

Marek Rogalski - analityk DM BOŚ (BOSSA FX)

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.

DM BOŚ S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »