Grecja, Europa, waluty

Byłoby już truizmem powtarzanie, że obecne kursy eurodolara (a po godzinie 15:10 mamy niewiele ponad 1,19) to efekt dużego prawdopodobieństwa wprowadzenia w Strefie Euro operacji QE.

Byłoby już truizmem powtarzanie, że obecne kursy eurodolara (a po godzinie 15:10 mamy niewiele ponad 1,19) to efekt dużego prawdopodobieństwa wprowadzenia w Strefie Euro operacji QE.

Wizja znacznej ilości euro, wpływającego na rynek w ramach kreacji pieniądza (poprzez skup obligacji skarbowych), już teraz (w istocie - od dawna) osłabia euro. Dodatkowym impulsem jest to, że w USA polityka pieniężna została pod koniec ubiegłego roku delikatnie zaostrzona, tzn. tam akurat QE zostało zakończono, a rynek czeka na wyższe stopy procentowe.

Są też i inne kwestie, przy czym mamy tu na myśli nie tyle słabe odczyty PMI dla przemysłu Strefy Euro, ile raczej Grecję. Otóż rośnie ryzyko, że kraj ten opuści Strefę Euro, a w każdym razie po raz kolejny zacznie powodować kłopoty (przynajmniej z perspektywy rynków finansowych), o ile w tamtejszych wyborach dobry (w szczególności - zwycięski) wynik otrzyma Syriza, koalicja partii silnie lewicowych. Syriza (podobnie jak np. Złoty Świt, nominalnie znajdujący się po drugiej stronie barykady) krytycznie ocenia politykę Samarasa i ogólnie dotychczasowe sposoby walki z kryzysem w Grecji, oparte na polityce cięć budżetowych, prywatyzacji przemysłu i gruntów i innych formach realizacji wytycznych z Brukseli czy Berlina. Pojawiły się już informacje, że Berlin jest przygotowany na wyjście Grecji ze Strefy i nie będzie dalej optował za pomocą dla tego kraju. Może więc czekać nas ciekawy rok. Rok jeszcze mocniejszego dolara i jeszcze słabszego euro.

Reklama

Wysoki kurs USD/PLN

USD/PLN sytuuje się w okolicach 3,5925, ale notowano dziś już wyjścia grubo ponad 3,61, a więc powyżej linii grudniowych maksimów. W istocie za dolara trzeba dziś w Polsce dać więcej niż za szwajcarskiego franka (CHF/PLN jest na 3,5670).

Z kolei na EUR/PLN notujemy 4,2875. To znaczy, że także tutaj złoty jest słaby - ale zauważmy, że zdarzały się dziś kursy rzędu 4,3160 - i to przy nieco wyższym EUR/USD niż po 15:00. Wstępnie mogłoby to oznaczać powtórkę sytuacji z drugiej połowy listopada, gdy silne spadki eurodolara przekładały się, owszem, na wysoki USD/PLN, ale równocześnie na wzrost wartości złotego do euro. Gdybyśmy mieli zakładać taki scenariusz, to za wsparcia wypada uznać okolice 4,2750, 4,26 - 4,2625, 4,25 - 4,2535, a w końcu 4,24, choć na to w perspektywie najbliższych dni nie liczymy.

Nawiasem mówiąc, Andrzej Bratkowski z RPP wyraził dziś zaniepokojenie możliwością umocnienia (a nie osłabienia) złotówki i stwierdził, że stopa procentowa powinna w związku z tym spaść aż o 100 punktów bazowych.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »