Kapitulacja Banku Szwajcarii

Decyzja Narodowego Banku Szwajcarii o rezygnacji z obrony minimalnego kursu wymiany franków na euro po 1.20 wywołała burzę na rynku walutowym. SNB o 50 pb obniżył również stopy procentowe, w tym depozytową do -0.75 proc. Frank zyskał kilkanaście procent wobec większości głównych walut oraz nawet do 45 procent wobec złotego. Za franka przez chwilę trzeba było płacić nawet 5.20 zł.

Decyzja Narodowego Banku Szwajcarii o rezygnacji z obrony minimalnego kursu wymiany franków na euro po 1.20 wywołała burzę na rynku walutowym. SNB o 50 pb obniżył również stopy procentowe, w tym depozytową do -0.75 proc. Frank zyskał kilkanaście procent wobec większości głównych walut oraz nawet do 45 procent wobec złotego. Za franka przez chwilę trzeba było płacić nawet 5.20 zł.

W kolejnych minutach kurs jednak spadł w okolice 4.25 i przy tym poziomie notowany jest dziś nad ranem. Spore spadki odnotowały również indeksy giełdowe krajów Europy Wschodniej - w tym o największych portfelach kredytów walutowych, jak Polska (WIG20 -3.06 proc.) i Węgry (BUX -2.36 proc.) oraz Szwajcarski SMI (-8.67 proc.). Obecnie wydaje się, że wartość franka znalazła punkt przynajmniej krótkoterminowej równowagi i w najbliższych tygodniach oczekujemy wahań kursu CHFPLN w okolicach poziomu 4.20.

Bardzo mało prawdopodobne jest natomiast, że w tym roku ponownie zobaczymy poziomy z wczorajszego poranka czyli 3.55 zł. Sytuacja na franku przełożyła się również na osłabienie złotego wobec inny walut. Euro podrożało do 4.36 (szybko jednak wróciło do 4.30), dolar do 3.73, a funt do 5.67. Notowaniom złotego nie pomogły również dane o inflacji z Polski.

Reklama

W grudniu bowiem deflacja pogłębiła się do -1.0 proc.r/r. Nie oznacza to jednak, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się obniżyć stopy procentowe, gdyż po działaniach SNB, kolejna obniżka stóp mogłaby przynieść negatywne konsekwencje dla polskiego sektora finansowego oraz dalsze osłabienie złotego wobec franka.

We wrześniu 2011 roku, gdy świat pogrążony był w kryzysie finansowym, a na rynkach dominował wysoki poziom niepewności, w celu ochrony szwajcarskiej gospodarki przed negatywnymi konsekwencjami, które niosło za sobą umocnienie franka, SNB zdecydował się na nadzwyczajny krok kontroli kursu walutowego, a dokładniej obrony minimalnego poziomu kursu EURCHF na poziomie 1.20.

Obecnie trudno jest oprzeć się wrażeniu, że Narodowy Bank Szwajcarii skapitulował i w celu zachowania twarzy "dobrowolnie" porzucił politykę obrony kursu wiedząc, że w najbliższym czasie i tak nie będzie w stanie powstrzymać umocnienia franka. SNB prawdopodobnie bowiem spodziewa się, że w przyszłym tygodniu ECB zapowie program skupu obligacji rządowych, co nałoży silną presję na osłabienie euro - również wobec franka.

Dziś oprócz nastrojów związanych z decyzją SNB wpływ na notowania powinny mieć dane makro z USA. O godzinie 14:30 poznamy dane o inflacji CPI za grudzień, o 15:15 dynamikę produkcji przemysłowej, a o 15:55 indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan. Cały czas podtrzymujemy nasze pozytywne nastawienie do amerykańskiej waluty. Po wczorajszym spadku o dwie figury na parze EURUSD, w najbliższym czasie możliwa jest jednak krótkoterminowa korekta wzrostowa. Obecnie eurodolar narusza wsparcie wyznaczone przez dołek z 2005 roku (1.1630).

Szymon Zajkowski

Wczorajszym wydarzeniem dnia była oczywiście decyzja SNB o zniesieniu minimalnego kursu franka w stosunku do euro. Zaowocowało to zdecydowanym umocnieniem franka zarówno do euro, dolara jak i złotówki. Po podaniu tej informacji, kurs CHFPLN wystrzelił z poziomu 3.55 do ponad 4 zł i przez całą pozostałą część dnia poruszał się w dość szerokim zakresie 4.10-4.23. Na takie zachowanie kursu bardzo szybko zagregował NBP, który jeszcze przed południem zaktualizował tabelę średnich kursów, według której kurs dla CHF został ustalony na 4.1611 czyli aż o 16.5% powyżej środowej wyceny.

Utrzymywanie się kursu franka w okolicach 4.20 będzie oznaczać trudną sytuację dla kredytobiorców we frankach, których raty mogą wzrosnąć o około 20%. Umocnienie CHFPLN wpłynęło również na notowania polskich banków, które będą musiały się liczyć ze stratami na portfelach kredytowych we frankach bowiem pojawiły się obawy, że przy wzroście wysokości rat, pewna grupa klientów nie będzie w stanie ich spłacać, co przełoży się na kłopoty banków. Należy zwrócić uwagę, że kurs bankowy, który jest stosowany do przeliczania zaciągniętego kredytu będzie wyższy nawet o kilkanaście groszy.

Dodatkowo poznaliśmy wczoraj dane o inflacji w Polsce. W grudniu wyniosła ona -0.3% m/m i -1.0% r/r co oznacza, że mamy do czynienie z jeszcze większą deflacją niż zakładały rynkowe oczekiwania na poziomach -0.2% m/m i -0.9% r/r.

Spadek inflacji zawdzięczamy przede wszystkim spadkom cen paliw. Jednak przekładały się one na zwiększenie wolnych środków gospodarstw domowych i wyższą konsumpcję, która ograniczała tempo spadku inflacji. Zwiększenie rat kredytów może zniwelować ten efekt przez co w najbliższym okresie tempo deflacji może przyśpieszyć.

Obecnie jednak kurs może się wciąż poruszać w okolicach 4.05-4.25 i nie należy się spodziewać, że spadnie ponownie poniżej 4 zł. W przeciągu najbliższych dni i tygodni kurs będzie poszukiwał równowagi.

Tomasz Rauk, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A.

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »