Ku dolarowi

FOMC nie ogłosił wczoraj niczego, co ograniczałoby szanse amerykańskiej waluty.

A jednak niżej

Dopuszczaliśmy co prawda możliwość, że wczorajszy komunikat Fed może pobudzić euro, a nie dolara, ale nawet w przypadku realizacji takiego scenariusza uważaliśmy, że byłby to ruch raczej krótkoterminowy. Mimo wszystko nasze stałe przewidywania były od dawna raczej takie, że więcej czynników przemawia za silnym dolarem - w dalszej perspektywie.

W istocie wizja taka realizuje się już teraz, jako że FOMC nie ogłosił wczoraj niczego, co ograniczałoby szanse amerykańskiej waluty. Zgodnie z przewidywaniami zakończono program QE, czyli luzowanie monetarne, poza tym pozostawiono osławiony termin "considerable time", w odniesieniu do czasu możliwej podwyżki stóp.

Reklama

To, co można było obserwować wczoraj w ciągu dnia, a więc stosunkowo wysokie poziomy eurodolara, było zatem swoistym ustawianiem się pod taki "standardowy" komunikat. Naturalnie więc wieczorem notowania poszły już w dół, część graczy zrealizowała zyski i budzimy się w pobliżu 1,26. Wydaje się, że sam wpływ komunikatu FOMC nie wystarczy, by zbić kurs znacząco niżej, tak więc dziś naturalna byłaby mimo wszystko lekka korekta wzrostowa. Opory są jednak nisko, np. przy 1,2630 - 40.

Kolejny ruch należy do Europejskiego Banku Centralnego, który ogłosi swe poglądy ustami Mario Draghiego w dniu 6 listopada. Wydaje się jednak, że wydźwięk tego, co powie Draghi, nie będzie działał na korzyść mocnego euro, w kontekście ogólnej sytuacji w Europie.

Prawdopodobne zatem, że trzeba poważnie myśleć - choć nie w perspektywie tego tygodnia - o poziomie 1,25, testowanym na początku miesiąca. Warto przy tym dodać, że jeszcze dziś poznamy (o 13:30) amerykański odczyt dynamiki PKB za trzeci kwartał, a jednocześnie tygodniową liczbę wniosków o zasiłek. Dolara umocnić mogłyby (jeszcze bardziej) dobre dane z jego ojczyzny.

Słabszy i silniejszy

Zgodnie z zależnościami, jakie często objawiały się w ostatnich miesiącach, po spadku wartości euro złoty stracił do dolara (na USD/PLN notujemy już 3,3490, niewiele wyżej mamy ważne szczyty, zarazem opór), ale trochę zyskał do waluty strefowej (na EUR/PLN mamy 4,2190).

To ostatnie nie zawsze było takie oczywiste, albowiem na rynku często funkcjonuje standardowa zależność, w myśl której spadek EUR/USD to tak czy inaczej wzrost obu par złotowych, a nie tylko dolarowej. W ostatnich miesiącach często było jednak widoczne, że nagłe, krótkoterminowe obniżki na głównej parze skutkowały poprawą na EUR/PLN (jakkolwie, ogólnie rzecz biorąc, złoty jest dość słaby także i w stosunku do euro, skoro np. w czerwcu notowano poziomy rzędu 4,10 i niższe).

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: Fed | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »