Los złotego i dolara
Na wykresie eurodolara jesteśmy przy 1,1175 - gdy piszemy te słowa, tj. przed godziną szóstą. Oznacza to bytność w rejonie maksimów zakreślonych w pierwszej połowie lipca - i do tego poniżej szczytów z 2 - 3 sierpnia, które mamy ponad poziomem 1,1230.
W tej sytuacji nie można jeszcze mówić o tym, że całkowicie odmienił się generalny, prodolarowy obraz na EUR/USD, widoczny od 3 maja. Można się jednak domyślać, że jeśli Fed nie wykona w końcu ruchu w postaci podwyżek stóp, to nawet ewentualna korekta na rzec mocniejszego dolara nie sprowadzic wykresu poniżej 1,0915 - 1,0950. Ba, nawet okolice 1,1045 mogą się okazać zaporą (minimum z 5 sierpnia). Po prostu jest coraz mniej powodów, by nakręcać siłę waluty amerykańskiej, bo rynek coraz mniej wierzy w zacieśnienie. W którymś momencie ta resztka całkiem wyparuje i zyski zaczną realizować ci, którzy odwrócą długo utrzymywane pozycje skupu dolarów.
Na razie jednak nie jest to przesądzone. Co się tyczy kalendarium, to o 7:30 powinny pojawić się ciekawe dane z Chin - o lipcowej produkcji przemysłowej (prognoza +6,1 proc. r/r) i sprzedaży detalicznej (założeniem jest tu +10,5 proc. r/r), a także inwestycjach w aglomeracjach miejskich (+8,8 proc. r/r w przewidywaniach). O 10:00 poznamy inflację CPI i bilans handlowy Włoch, o 14:30 dynamikę cen importu i eksportu USA oraz tygodniową liczbę wniosków o zasiłek. Co się tyczy danych z Chin, to słabe dane (ewentualne) będą dla FOMC pretekstem (nie jedynym oczywiście) do tego, by po raz kolejny nie zacieśniać polityki. Ryzyka globalne, niepewność co do rynków azjatyckich, Brexit - znamy te hasła.
Polskie pary
USD/PLN jest przy 3,8180-90. Na razie świeca dzienna rodzi się jako biała i być może taka pozostanie, jako że na eurodolarze przydałaby się przynajmniej korekta ostatnich wzrostów. USD/PLN jest tymczasem dość silnie powiązany z główną parą.
Jest jednak faktem, że jeśli połączymy minima pary dolar-złoty z 1 kwietnia i 8 - 9 czerwca, to taka linia została w ostatnim czasie przebita. Teoretycznie otwiera to nam drogę nawet i do 3,7050 (dołek właśnie z 1 kwietnia).
Na EUR/PLN mamy 4,2660 i wydaje się, że proces umacniania polskiej waluty przyhamował w tym tygodniu. Wsparcie lokować można przy 4,2585 (niedawne minima), choć optymiści mogą liczyć nawet i na dobicie do 4,2250-70. Argument, jaki wysuwano za złotym, to możliwość nadrobienia różnicy z koszykiem par rynków EM, który od początku roku poradził sobie średnio lepiej niż nasz orzeł.
Poniekąd odrębnym światem jest GBP/PLN, choć oczywiście i tu złoty jest relatywnie mocny. Naturalnie ma to związek z ryzykiem Brexitu (ryzykiem, bo w końcu na razie za nami tylko referendum, a nie sam akt czy proces wyjścia) tudzież ze świadomą, luźną polityką Bank of England.
Kredytobiorcy frankowi narzekają na ustawę prezydenta Dudy - ale sam kurs CHF/PLN jest jakimś pocieszeniem. Nie, żeby był sam w sobie niski - niemniej 3,9180 to w miarę tani frank, biorąc pod uwagę widoczne miesiąc temu okolice 4,10 - 4,12. Generalnie jednak od połowy stycznia 2015 (kiedy to SNB uwolnił kurs franka) wykres nie schodził poniżej 3,80, więc różowo oczywiście nie jest.
Tomasz Witczak
FMC Management