Macron już nie będzie straszył złota

65 do 35 w wyborach prezydenckich we Francji zwyciężył Emmanuel Macron, wynika z pierwszych sondaży exit poll po zamknięciu lokali wyborczych. Chciałoby się powiedzieć, że rynki odetchnęły z ulgą, gdyby nie to, że inwestorzy dyskontowali tę decyzję już od dwóch tygodni. W powyborczy poranek notowania metali szlachetnych nieznacznie zyskują.

65 do 35 w wyborach prezydenckich we Francji zwyciężył Emmanuel Macron, wynika z pierwszych sondaży exit poll po zamknięciu lokali wyborczych. Chciałoby się powiedzieć, że rynki odetchnęły z ulgą, gdyby nie to, że inwestorzy dyskontowali tę decyzję już od dwóch tygodni. W powyborczy poranek notowania metali szlachetnych nieznacznie zyskują.

Kurs złota zakończył miniony tydzień na 3-proc. minusie, kończąc piątkowy handel poniżej 1230 dolarów za uncję. Tropem złota podążało srebro, którego wynik wyniósł aż minus 5 proc., przez co uncja kosztuje obecnie około 16,4 dolara. Negatywny wpływ na metale szlachetne miały bardzo dobre nastroje na globalnych rynkach, wywołane między innymi oczekiwanym zwycięstwem Macrona w niedzielnych wyborach.

Metale szlachetne cierpiały również z powodu taniejącej ropy. Po trzech tygodniach spadków, jej cena z impetem przebiła poziom 50 dolarów za baryłkę. Metale "nie lubią" taniejącej ropy, ponieważ jako ważny składnik koszyka, może zmniejszać presje inflacyjne. Po drugie, ropa jest najważniejszym uczestnikiem indeksów opartych na cenach surowców. Inwestorzy, którzy wychodzą z rynków surowców ze względu na ropę, obniżają wyceny pozostałych, w tym złota i srebra.

Reklama

Ceny spadały również na fali rosnących indeksów giełdowych. Amerykański S&P500 dotarł w piątek do 2400 punktów, wyrównując rekord z przełomu lutego i marca. Bardzo bliski tego wyczynu jest również przemysłowy Dow Jones. O ile w krótkim terminie notowania akcji będą obciążać złoto i srebro, tak w dalszym horyzoncie to właśnie giełdy mogą dać sygnał do istotnych wzrostów. Przy okazji bicia kolejnych rekordów wszech czasów na nowo wróciło pytanie, czy ceny spółek nie są już wystarczająco drogie. To pytanie nabiera na znaczeniu zwłaszcza teraz, kiedy Wall Street rozpoczyna już dziewiąty rok hossy.

Być może jest to ostatni moment, żeby kupić złoto w dobrej cenie. Tak uważa David Beahm, prezes Blanchard and Company. - Przy całej niepewności nadszedł czas na dodanie złota i srebra do portfela. Oba metale zachowały się dokładnie tak, jak powinny podczas kryzysu finansowego w 2008 r. Tak samo będzie podczas następnego kryzysu, skądkolwiek on nadejdzie - powiedział Beahm w wywiadzie dla Bloomberga.

Szef Blanchard and Company wymienia główne czynniki, które mogą windować ceny metali. Oprócz kolejnych rekordów na Wall Street, to również napięta sytuacja na linii USA-Korea Północna oraz Syria, a także kryzys polityczny w Unii Europejskiej. Dlatego zdaniem Beahma, już pod koniec tego roku złoto będzie kosztować 1400 dolarów, a niewiele później przetestuje poziom 1900 dolarów za uncję.

Michał Tekliński, Grupa Goldenmark

Ubiegłotygodniowy kurs złota opierał się w głównej mierze na wydarzeniach zza oceanu. Gospodarkę USA pod wodzą Donalda Trumpa czekają poważne zmiany. Tak przynajmniej zapowiada kontrowersyjny prezydent. Nadzieje na wzrost gospodarczy mieszają się z obawami, co do skuteczności nowego gabinetu. W obliczu nadchodzących reform, rynek złota przeżywa wahania. Jednakże wydaje się, że w długoterminowej perspektywie nowa polityka ekonomiczna doprowadzi do jego wzmocnienia.

Początek tygodnia poprzedziło zamieszanie wokół reformy podatkowej Trumpa. W ostatnią środę kwietnia administracja prezydenta USA ujawniła założenia obiecywanych podczas kampanii wyborczej zmian w prawie podatkowym. Cały plan zmieścił się na jednej kartce zatytułowanej:

Tax Reform for Economic Growth and American Jobs. The Biggest Individual and Business Tax Cut in American History.

Najważniejszą nowością planu jest obniżenie dwóch podatków - od osób prawnych (CIT) oraz

od zysków zagranicą. Obie stawki mają spaść z 35% do 15%. Według zapowiedzi współpracowników prezydenta, reforma ma przysłużyć się przede wszystkim małym firmom.

Eksperci przewidują, że efektem planowanych zmian może być duży wzrost wartości dolara. Z jednej strony mocny dolar nie sprzyja cenom złota, ale z drugiej - stanowi zagrożenie dla światowej gospodarki, co z kolei zapewne zwiększy popyt na żółty kruszec.

Najważniejsze dzienniki ekonomiczne, takie jak The Financial Times czy The Economist, podkreślają, że umocnienie dolara nadwyręży sytuację ekonomiczną krajów rozwijających się, które są zadłużone w amerykańskiej walucie.

Ponadto niższe podatki to także niższe wpływy do budżetu USA. W efekcie w przyszłości może dojść do zwiększenia deficytu, a tym samym zadłużenia kraju, które osłabi międzynarodowe zaufanie do dolara. To zjawisko również może przyczynić się do wzmocnienia złota. Trudno zatem jednoznacznie przewidzieć skutki reformy Trumpa. Jednakże wydaje się, że w długoterminowej perspektywie będzie ona korzystna dla cen złota.

Należy jednak zaznaczyć, że reforma podatkowa nie wyszła jeszcze z fazy projektu i zanim rzeczywiście zostanie zrealizowana minie jeszcze wiele czasu. Aż ? ankietowanych Amerykanów nie sądzi, aby zmiany weszły w życie w trakcie obecnej kadencji Trumpa. Steven Mnuchin, sekretarz skarbu prezydenta, nie ukrywa, że do przeprowadzenia reformy konieczne będzie "fundamentalne" porozumienie między administracją prezydenta a Kongresem. A jak wiemy - choćby po ostatniej batalii o zniesienie Obamacare - osiągnięcie go nie będzie łatwe.

Mieszane nastroje wokół reformy Trumpa znalazły swoje odzwierciedlenie na rynku. Co prawda nadzieje na wzmocnienie amerykańskiej gospodarki zwiększyły skłonność do ryzyka i osłabiły pozycję złota, ale wsparcie dla kruszcu stanowiła niepewność co do szans na realizację reformy.

Poniedziałek otworzył się kursem na poziomie ok. 1268 dolarów za uncję złota. I chociaż w ciągu dnia cena była raczej stabilna, to ostatecznie doszło do nieznacznej korekty (0.95%) i sesja zamknęła się na kwocie ok. 1256 dolarów.

We wtorek dolar amerykański odnotował znaczny wzrost jednego ze swoich najważniejszych indeksów - USD/JPY (kurs dolara amerykańskiego do jena japońskiego) i osiągnął najwyższy poziom od 6 tygodni (ok. 112 dolarów). W czwartek indeks waluty USA osiągnął kolejne maksimum

- ok. 113 dolarów.

W rezultacie złoto nie uniknęło kolejnych spadków. Niekorzystnie na kurs kruszcu wpłynęła przede wszystkim środowa decyzja Fed o niepodnoszeniu stóp procentowych. Jednomyślnie ustalono, że ich poziom zostanie utrzymany na poziomie 0,75% - 1%. Powodem uchwały Amerykańskiej Rezerwy Federalnej były obawy o tempo wzrostu gospodarczego, który w ciągu ostatniego kwartału wyniósł jedynie 0,7%. Niższe stopy procentowe to tańsze kredyty, co z kolei przekłada się na wyższe obroty

w gospodarce.

Środowa decyzja Fed wpłynęła na wzmocnienie indeksu dolara (siła dolara w stosunku do średniej

6 walut krajów, będących największymi partnerami handlowymi USA). Nastąpił również wzrost wspomnianego już notowania USD/JPY. Z kolei złoto odnotowało spadek o 1,54% i dzień zamknął się na kwocie ok. 1237 dolarów za uncję.

Bez wątpienia czwartek także upłynął w cieniu uchwały Fedu. Kolejne korekty cen złota doprowadziły do spadku do poziomu najniższego od 6 tygodni (1226 dolarów za uncję). Ostatecznie w ciągu dnia zanotowano spadek o 0,78% i sesja zamknęła się na kwocie 1228 dolarów za uncję.

Piątek przyniósł wyciszenie emocji związanych z decyzją Fedu i odbicie cen złota. W ciągu dnia wartość uncji podskoczyła do ok. 1236 dolarów. Dzień okazał się udany i kruszec zdołał odrobić część strat. Tydzień zamknął się na kwocie 1229 dolarów za uncję, a dzienny wzrost wyniósł 0,12%.

Ostatecznie tygodniowa korekta na rynku złota osiągnęła poziom ok. 3%. Należy dodać, że na ten wynik wpłynęły również nastroje przed niedzielną II turą wyborów we Francji.

W obliczu wydarzeń w USA oraz nieprzychylnych sondaży co do szans skrajnie prawicowej kandydatki Marine Le Pen, korekty cen złota były nieuniknione. Piątkowe uspokojenie i nieznaczny wzrost cen kruszcu mogą jednak wskazywać na chwilowość ubiegłotygodniowych wahań, a długoterminowe przewidywania wydają się nie zagrażać rynkowi złota.

Patrycja Fijałkowska

Młodszy analityk

Mennica Złota / Inwestycje Alternatywne Profit SA

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »