Mario Draghi już za nami

Być może Mario Draghi ożywił nieco rynek, ale z pewnością nie można tu mówić o jakimś szoku, przełomie czy zaskoczeniu. Przed jego konferencją główna para zdążyła zanotować korektę sięgającą niemal 1,1220. Zapewne kryło się w tym podejrzenie, iż na wszelki wypadek lepiej ustawić wykres relatywnie wysoko, w razie gdyby Draghi miał zabrzmieć mniej gołębio niż zwykle.

Być może Mario Draghi ożywił nieco rynek, ale z pewnością nie można tu mówić o jakimś szoku, przełomie czy zaskoczeniu. Przed jego konferencją główna para zdążyła zanotować korektę sięgającą niemal 1,1220. Zapewne kryło się w tym podejrzenie, iż na wszelki wypadek lepiej ustawić wykres relatywnie wysoko, w razie gdyby Draghi miał zabrzmieć mniej gołębio niż zwykle.

W istocie jednak po przemówieniu mamy umocnienie dolara, a więc i osłabienie euro, a przez to spadek w rejony 1,1160-70, gdy piszemy te słowa. Kupowano plotki, sprzedano fakty, jak zwykle. EBC oczywiście nie zmienił stóp procentowych, w szczególności nie podniósł ich, a Draghi potwierdził, że jeszcze przez długi czas będą one bardzo niskie. Utrzymano przynajmniej do marca 2017 roku koncept skupu aktywów za 80 mld euro miesięcznie, a 8 czerwca zaczną się zakupy w ramach programu skupu papierów korporacyjnych.

Mieliśmy dziś też w programie raport ADP, który nie przebił prognozy (wynosiła ona 178 tys. nowych miejsc pracy, faktycznie było ich 173 tys.). Wniosków o zasiłek było w USA o 3 tys. mniej w minionym tygodniu niż prognozowano, w tym wypadku to sygnał pozytywny, ale nader łagodny.

Reklama

Dolar się umacnia, co generalnie zgadza się z naszymi długofalowymi założeniami, aczkolwiek naprawdę istotne byłoby teraz zejście do 1,11 i przebicie tej granicy, aby zejść do 1,1060 - i w końcu do obszaru 1,08 - 1,1060. W dużej mierze o losach tego scenariusza zdecydują jutrzejsze dane z USA: głównie te z rynku pracy (payrollsy), w mniejszym stopniu - finalne zamówienia za kwiecień. Poznamy też jutro PMI i ISM dla sektora usług Stanów, jak też i PMI usługowy państw europejskich.

Na rynku złotego

USD/PLN przebywa obecnie przy 3,9320. Można było łapać dziś okazje rzędu 3,9130 - a teraz złoty się osłabił. Zapewne oznacza to potwierdzenie po raz kolejny linii trendu wzrostowego, biegnącej od początku kwietnia. Sytuacja jest oczywiście przełożeniem z eurodolara. Mocnym oporem może się - w razie postępu tego scenariusza - okazać strefa 3,9740 - 3,9855 (szczyty z 23 - 25 maja). Mocnym, ale nie wiecznym i nienaruszalnym, rzecz jasna.

Na EUR/PLN to, co dzieje się na głównej parze, przyniosło poprawę z perspektywy polskiej waluty. W miejsce kursów rzędu 4,3985 (jakie notowano dziś w szczytach), mamy teraz ok. 4,3840. Naturalnie w perspektywie kilku ostatnich dni nie jest to jakiś szczególny zysk, tylko po prostu tkwienie w tych samych okolicach.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »