Mario Draghi umacnia dolara

Oczywiście Mario Draghi podczas swej wypowiedzi publicznej nie mówił nic szczególnego o dolarze (a już na pewno, jeśli mielibyśmy się pokusić o odrobinę humoru, nie namawiał do kupowania amerykańskich "zielonych"), ale wygłosił tezy, które w pewien sposób kontrują wartość euro.

Oczywiście Mario Draghi podczas swej wypowiedzi publicznej nie mówił nic szczególnego o dolarze (a już na pewno, jeśli mielibyśmy się pokusić o odrobinę humoru, nie namawiał do kupowania amerykańskich "zielonych"), ale wygłosił tezy, które w pewien sposób kontrują wartość euro.

To oczywiście oznaczało spadki eurodolara. Aktualnie - do okolic 1,11 i nawet niższych (choć przypuszczalnie to rodzaj dołka i w nocy nastapi lekka korekta).

W każdym razie: EBC obniżył nieco prognozy wzrostu gospodarczego Eurolandu (np. z 1,5 proc. do 1,4 proc. na rok bieżący, z 1,9 proc. do 1,7 proc. na 2016) oraz obniżył perspektywy inflacji HICP (np. z 0,3 proc. do 0,1 proc. na rok obecny). Jeśli wzrost gospodarczy jest niski - to wypada prowadzić luźną politykę monetarną, by "ożywiać" sytuację. Jeśli zaś inflacja jest niska - to tym bardziej wolno to robić. Takie jest credo mainstreamowej teorii ekonomicznej (przynajmniej często takie się okazuje) - i Draghi pozostaje mu wolny. Jest nawet możliwe, że operacja QE dla euro potrwa dłużej niż do września 2016.

Reklama

Tym samym, jak wspomnieliśmy, EUR/USD idzie na południe. Tymczasem indeks PMI dla usług w USA wypadł nieźle (zamiast spaśćz 55,7 pkt do 55,2 pkt, wzrósł do 56,1 pkt), zaś raport ISM też wypadł pozytywnie. Indeks ISM dla usług osunął się tylko do 59 pkt, a indeks aktywności biznesowej zmniejszył pułap z 64,9 pkt do 63,9 pkt. Zakładano większe zniżki, więc publikacja była pro-dolarowa. Jeśli jutro payrollsy też będą pozytywne, to co prawda nie będzie to jeszcze oznaczało, że Fed na pewno obniży stopy na posiedzeniu 16 - 17 września, ale będzie zwiększało szanse tego kroku. A to spróbują rozegrać forexowi gracze. Jak wspominaliśmy rano: teoretycznie możemy oczekiwać nawet wędrówki w kierunku linii trendu wzrostowego, biegnącej od połowy marca, co oznaczałoby ruch w kierunku 1,10 z niewielkim "hakiem". A to nie wygląda na rzecz niemożliwą. Oczywiście później może się okazać, że trend zadziała i pójdziemy znów na północ - zwłaszcza, jeśli wszystko okaże się tylko spekulacją, a Fed prawdziwą podwyżkę znów odłoży.

Draghi a złoty polski

W toku zmian na eurodolarze nasza waluta straciła do waluty amerykańskiej. Zbliżamy się na USD/PLN do górnego ograniczenia konsolidacji, tj. do ok. 3,7870-90. Cóż, jeśli poziom ten pęknie, to swobodnie ruszymy na 3,80 czy 3,8120-40, aczkolwiek w najbliższych godzinach zakładamy raczej korektę. Tym niemniej pewien ogólny kurs zostanie wytyczony, jeśli faktycznie jutro dane z USA będą dobre. Dla kupujących dolary za złote- to źle.

Na EUR/PLN - odwrotnie. Mamy 4,2050, były chwilami już niższe poziomy. Dalsze spadki wartości euro mogą poskutkować nawet testem linii trendu wzrostowego, biegnącej od 17 lipca, co dziś oznaczałoby badanie okolic 4,19. Może jeszcze do tego dojść, ale jest też druga opcja - że już obecne minima rynek potraktuje jako przybliżony test trendu i wygeneruje korektę. W takim układzie dzisiejsze ceny popołudniowe byłyby niezłe do nabywania euro.

Tomasz Witczak

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »