Mocny dolar

Na razie dzieje się to, co przewidywaliśmy czy zgoła zapowiadaliśmy. Jak pamiętamy, 3 maja zanotowano na eurodolarze wyjścia ponad 1,1610 - które prawdopodobnie okazały się (w pewnym przybliżeniu) testem górnego ograniczenia szerokiej konsolidacji, aktywnej od półtora roku.

Na razie dzieje się to, co przewidywaliśmy czy zgoła zapowiadaliśmy. Jak pamiętamy, 3 maja zanotowano na eurodolarze wyjścia ponad 1,1610 - które prawdopodobnie okazały się (w pewnym przybliżeniu) testem górnego ograniczenia szerokiej konsolidacji, aktywnej od półtora roku.

Od tegoż 3 maja widzimy trend spadkowy. Przez ostatnich kilka dni broniło się wsparcie w pobliżu 1,1180-90, ale zostało ono przebite. W istocie dziś docieraliśmy do innego wsparcia, o którym też dużo mówiliśmy, czyli ok. 1,1145-50.

Może ono oczywiście mieć przez jakiś czas (kilka dni?) pewne znaczenie, w sam raz na lekką korektę, ale generalnie zakładamy dalszy proces umacniania dolara. Wpisywałby się on w nastroje wywołane ostatnimi zapiskami Fed, a także w wypowiedzi przynajmniej kilku ważnych oficjeli z FOMC.\

Co więcej, jeśli chodzi o Europę, to dane o PKB z Niemiec wpisały się w prognozę, czyli nie zaskoczyły pozytywnie - za to negatywnie zaskoczył indeks ZEW (6,4 pkt przy prognozie 12 pkt i poprzednim wyniu 11,2 pkt). Jutro poznamy inny niemiecki wskaźnik, mianowicie indeks Instytutu Ifo.

Reklama

Międzynarodowy Fundusz Walutowy wezwał europejskich wierzycieli Grecji do bezwarunkowego umorzenia długów tego państwa, jeśli MFW ma wesprzeć Ateny nowym finansowaniem. Jak widać, temat Grecji znów powraca, a to raczej nie służy kondycji i wiarygodności Eurolandu.

Kwestia złotego

Złoty nadal się nie podniósł w jakikolwiek bardziej znaczący sposób. Powodem tego jest głównie wizja podwyżki stóp w USA, a przez to odpływ kapitału z rynków wschodzących. Znaczenie mają też spory polityczne w Polsce - choć wiele wskazuje na to, że pozycja PiS (tak w kraju, jak i w stosunkach z UE) jest dość silna, bardziej zapewne niż życzyłaby sobie opozycja.

Nie zmienia to jednak faktu, że rynki reagują według pewnego schematu - a ktoś mający zacięcie do teorii lekko spiskowych mógłby nawet podejrzewać, że wielcy spekulanci świadomie działają na rzecz takiego, a nie innego kształtu wykresów USD/PLN i EUR/PLN (czy to przez transakcje, czy przez kreowanie atmosfery). Nie jest to jednak takie proste, jak by się wydawało - ale tak czy inaczej złoty nie ma teraz siły.

Na EUR/PLN widzimy 4,43 - co i tak jest sporą poprawą, jako że ocieraliśmy się już o 4,45. Prawdopodobnie jednak mamy do czynienia jedynie z korektą - i to raczej niewielką. Dość powiedzieć, że prawdziwie wyraźne wsparcie, chroniące konsolidację, mamy dopiero w rejonie 4,3550 - 4,3660 (konkretne wartości mogą być oczywiście zależne od szczegółów takich jak choćby nasz dostawca kwotowań czy kwestia bid / ask lub uśrednienia).

Na USD/PLN złoty traci od początku kwietnia, dziś notowano niemal 3,9860. Zgodnie z naszym podejrzeniem, rynek spróbował jeszcze dziś dobić złotego, pomimo wczorajszego skoku wykresów. Tym niemniej kolejne dni powinny przynieść umiarkowaną poprawę - chyba że jakiś negatywny impuls wywoła skok na 4,00 w przypadku USD/PLN i 4,50 w przypadku EUR/PLN.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »