"Nagonka" na Trupma

Wygrana Demokratów może nasilić polityczną walkę w USA, chociaż czy "nagonka" na Trumpa rzeczywiście zwiększy ryzyko polityczne?

Demokraci odbili Republikanom izbę niższą Kongresu, co może zablokować program cięć podatków dla klasy średniej obiecywany przez Biały Dom. Opozycja może jednak znaleźć kompromis z Republikanami mającymi przewagę w Senacie, jeżeli chodzi o program infrastrukturalny, chociaż pytanie na ile będzie on mógł rzeczywiście być realizowany, jeżeli wydatki miałyby w przeważającej mierze obciążać budżety stanowe.

Przede wszystkim jednak wygrana Demokratów może nasilić polityczną walkę w USA, chociaż czy "nagonka" na Trumpa rzeczywiście zwiększy ryzyko polityczne?

Reklama

Rynki finansowe najpierw zareagowały osłabieniem dolara (mniej stymulacji fiskalnych to mniejsza presja na bardziej restrykcyjne podejście FED), ale później ruch ten został wymazany.

Biały Dom nadal może nadawać ton polityce handlowej, chociaż już nie zagranicznej (tutaj Demokraci mogą dążyć do nasilenia sankcji na Rosję, co mogłoby w najbliższych tygodniach zaszkodzić rublowi). Jednak to co może być teraz najważniejsze, to odpowiedź na pytanie, czy teraz Donald Trump będzie tak jak obiecywał to jeszcze tydzień temu dążył do szybkiego znalezienia porozumienia w tematach handlowych z Chinami?

Spotkanie prezydentów podczas szczytu G-20 zaplanowano na 30 listopada, a zatem, czy w najbliższych dniach możemy ujrzeć szkic nowej umowy handlowej o której wspominał Biały Dom na początku tego miesiąca?

I Czy znajdzie on nawet niewielką akceptację po stronie chińskiej. Bo, jeżeli powróci negatywna retoryka stosowana już wcześniej - groźba oclenia wszystkich produktów importowanych z USA do Chin wyższymi stawkami - to sentyment na globalnych rynkach mógłby znów się pogorszyć. Zyskałby na tym dolar i pozostałe waluty z tzw. bezpiecznych przystani, chociaż niekoniecznie japoński jen. Pod presją znalazłby się chiński juan i powiązane z nim waluty azjatyckie, oraz Antypodów (te ostatnie radziły sobie ostatnio nieźle, zwłaszcza NZD).

Tutaj warto też będzie śledzić chińskie dane makro za październik, które poznamy w środę 14 października. Włoski pasztet, czyli euro dalej z negatywnym bagażem

- W najbliższy wtorek 13 listopada mija termin przesłania przez rząd w Rzymie do Komisji Europejskiej poprawek do przyszłorocznego budżetu. Unijni komisarze już straszą, że mogą rozważyć uruchomienie procedury przeciwko Włochom, populistyczny rząd jest upominany przez europejskich ministrów finansów, a także szefa Europejskiego Banku Centralnego.

Włoski minister finansów Giovanni Tria deklaruje wolę do rozmów, ale jednocześnie wydaje się być związany decyzjami swoich przełożonych w Rzymie, którzy wciąż nie widzą konieczności naniesienia poprawek. Niewykluczone, że to rynki finansowe wymuszą zmianę postaw - rentowności 10-letnich obligacji włoskiego rządu zdaje się, że znalazły wsparcie przy 3,30 proc. i mogą znów rosnąć w stronę szczytów z połowy października.

W czwartek włoski premier nazwał najnowsze projekcje Komisji Europejskiej zakładające w latach 2019-2020 r. znacznie wyższy deficyt od tego zakładanego przez włoski rząd (przekroczenie 3,0 proc. PKB za 2 lata) "nieprawdopodobnymi". Na euro może, zatem znów być nerwowo, zwłaszcza, że nie można zapominać o pogarszającej się sytuacji włoskich banków w kontekście spekulacji na temat przeprowadzenia kolejnej rundy taniego finansowania TLTRO przez Europejski Bank Centralny, jakie pojawiły się tydzień temu.

To wszystko może negatywnie wpływać na oczekiwania związane z podwyżką stopy depozytowej przez ECB w 2019 r. Brexit, czyli polityczna ruletka - Według medialnych doniesień "dograne" jest 95 proc. spraw z umowy Brexitowej, a wszystko rozbija się o scenariusz planu awaryjnego dla Irlandii Północnej, który ma pozwolić na uniknięcie postawienia twardej granicy pomiędzy dwoma Irlandiami. Projekt forsowany przez premier May zakłada, że cała Wielka Brytania pozostanie w unii celnej z UE, do czasu kiedy uda się wypracować stosowne rozwiązanie.

Ministrowie w rządzie May nie mówią nie, ale domagają się zapisania terminu w którym faktyczne oderwanie się od Unii Europejskiej będzie mieć miejsce, obawiając się, że taki "kontrowersyjny" ich zdaniem scenariusz może trwać zbyt długo. Na rynek napływają różne spekulacje, żongluje się datami (19 listopada rzekomo premier May ma ogłosić, że umowa jest podpisana, a rząd ma dążyć do zwołania specjalnego szczytu z UE na 27-28 listopada), co ma sprawić wrażenie, że umowa zostanie "dograna" na dniach.

To powoduje, że domykane są krótkie pozycje na funcie grające wcześniej pod scenariusz "braku umowy ws. Brexitu". Trzeba jednak pamiętać, że końcowe zdanie należeć będzie do brytyjskiego parlamentu - głosowanie może mieć miejsce w grudniu i nie będzie łatwe. May będzie musiała szukać poparcia w opozycyjnej Partii Pracy, gdyż we własnej partii może spotkać się z oporem rosnącej w siłę frakcji eurosceptyków. Tym samym obecny optymizm na rynku funta może być zwodniczy, co widać było już w końcówce tygodnia.

Szwedzka inflacja, czyli ważny punkt na mapie przyszłego tygodnia - Podczas czwartkowego wysłuchania w szwedzkim parlamencie szef Riksbanku powtórzył, że bank centralny przymierza się do podwyżki stóp procentowych w grudniu, lub lutym. Dlatego też ogromne znaczenie mogą mieć w tym względzie publikowane w środę dane nt. październikowej inflacji CPI - tu mediana oczekiwań agencji Reuters zakłada 2,4 proc. r/r i 2,5 proc. r/r dla wskaźnika bazowego. Zadowalający odczyt może nasilić spekulacje związane z podwyżką 20 grudnia i wesprzeć notowania szwedzkiej korony, która już od pewnego czasu radzi sobie lepiej w zestawieniach z innymi walutami.

Euro może zachowywać się gorzej, jeżeli eskalować będzie temat Włoch, który warto pamiętać, że uderza też w tamtejszy sektor bankowy. Z kolei szwedzka korona może znaleźć wsparcie w oczekiwaniach na grudniową podwyżkę stóp przez Riksbank, jeżeli publikowane w przyszłym tygodniu dane makro będą zadowalające.

RUBEL I PESO

Optymizm widoczny na rynkach akcji nie poprawił zbytnio nastrojów na walutach. Najbardziej traciły rubel i peso (wynik wyborów do Kongresu USA, czyli obawy związane z ryzykiem nowych sankcji na Rosję, oraz szybką ratyfikacją umowy USMCA). W czołówce znalazła się też turecka lira, co może sygnalizować zmianę korzystnego od kilku tygodni trendu.

Wspólny mianownik to też oczekiwania związane z polityką FED, oraz utrzymujące się ryzyka globalne w głównych tematach. W regionie najsłabsza była korona czeska po tym, jak przedstawiciele CNB dali do zrozumienia, że mogą zaczekać z kolejnymi podwyżkami stóp. Złoty stracił minimalnie, chociaż ostatni przekaz ze strony Rady Polityki Pieniężnej może być niezrozumiały dla zagranicznych inwestorów - widzimy ryzyka dla większego wzrostu inflacji, ale nie zamierzamy reagować do 2020 r.

W kalendarzu ważna będzie środa, kiedy to poznamy wstępne dane PKB dla Węgier, Czech i Polski za III kwartał. Kluczowym determinantem będą jednak globalne nastroje, które mogą się pogarszać.

DOLAR: Początkowa korekta będąca reakcją na wygraną Demokratów w Izbie Reprezentantów (wybory odbyły się we wtorek), szybko się zakończyła i dolar znalazł wsparcie w czwartkowym komunikacie FED, chociaż ten jedynie potwierdził to, ze FED pozostaje na swoistym autopilocie w temacie podwyżek stóp procentowych. Odbicie dolara z drugiej połowy tygodnia było też po części wynikiem powrotu tematów negatywnie rzutujących na inne waluty (zwłaszcza euro, funta i juana). I wydaje się, że te "zewnętrzne" wątki rzutujące na globalne nastawienie do ryzyka, będą dla dolara ważniejsze w przyszłym tygodniu od publikacji makro (mamy inflację CPI w środę, sprzedaż detaliczną w czwartek, oraz produkcję przemysłową w piątek).

.EURO: Na początku tygodnia szkodziły spekulacje nt. nowej rundy taniego finansowania dla banków komercyjnych z ECB, czyli programu TLTRO, co kłóciłoby się z oczekiwaniami zacieśnienia polityki w 2019 r. Potem zaszkodził wątek włoski, a zwłaszcza czwartkowe projekcje makro ze strony Komisji Europejskiej wskazujące na ryzyko znacznie wyższego deficytu budżetowego we Włoszech w latach 2019-2020 r., niż do tej pory sądzono.

W

przyszłym tygodniu Włochy pozostaną na tapecie (13.XI upływa termin zgłoszenia poprawek do przyszłorocznego budżetu), a dane makro będą nieco z boku. Niemniej warto śledzić odczyty z Niemiec, zwłaszcza szacunki PKB za III kwartał w środę.

FUNT: Zyskiwał na fali plotek związanych z "dopięciem" umowy ws. Brexitu, chociaż bilans tygodnia jest taki, że nadal stoimy w miejscu. Nie wiadomo, kiedy odbędzie się posiedzenie rządu May na którym ma zostać przyjęta umowa, co byłoby podstawą do zainicjowania prac nad zwołaniem specjalnego szczytu UE-Wielka Brytania w końcu miesiąca. W efekcie końcówka tygodnia przyniosła realizację zysków. Polityka usuwa w cień tematy makro, chociaż należy odnotować, że we wtorek poznamy dane z rynku pracy, w środę odczyty inflacyjne, a w czwartek sprzedaż detaliczną.

BEZPIECZNE (FRANK I JEN): Odwilż na rynkach akcji zapoczątkowana jeszcze w poprzednim tygodniu, a obserwowana jeszcze w pierwszej połowie tego tygodnia po wynikach wyborów do Kongresu nie sprzyjała wzrostom CHF i JPY (w grupie G-10 frank zyskał tylko wobec jena, dolara kanadyjskiego, oraz euro, a jen był najsłabszą walutą w zestawieniach). Ten tydzień może dać preteksty do umocnienia CHF (jeżeli wzrośnie napięcie wokół Włoch), a pośrednio także dla JPY (wzrost globalnego ryzyka sprowokuje korektę na giełdach, ale JPY blokować będzie słabość chińskiego juana i zachowanie USDJPY).

DM BOŚ S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »