Niemiecka polityka, amerykańskie cła

Donald Trump zażyczył sobie, by przedstawiciele amerykańskiego biznesu przygotowali rozpiskę towarów z Chin, wartych 200 mld USD, które można by dołączyć do puli artykułów oclonych (stawką 10 proc.) w ramach rozkręcającej się wojny handlowej.

Donald Trump zażyczył sobie, by przedstawiciele amerykańskiego biznesu przygotowali rozpiskę towarów z Chin, wartych 200 mld USD, które można by dołączyć do puli artykułów oclonych (stawką 10 proc.) w ramach rozkręcającej się wojny handlowej.

Chiny zapewne nie pozostaną dłużne, a konflikt może przełożyć się także np. na relacje z Niemcami i innymi państwami. W pewnym sensie Donald Trump chce - albo chciał do niedawna, teraz idzie już po prostu na ostro - raz jeszcze, jak to bywało przez wiele dekad, pokazać światu, kto tu rządzi. I że tym światowym żandarmem są Stany. Czasy się jednak zmieniają, nowe siły nabierają sił (że tak to ujmiemy) i np. Niemcy czy Chiny mogą przyjąć postawę konfrontacji. Dość przypomnieć choćby stanowisko krajów europejskich w kwestii Iranu.

Z drugiej strony, w Niemczech ponoć chwieje się koalicja CDU / CSU, a minister spraw wewnętrznych żąda od pani kanclerz Merkel zmiany ultra-łagodnej polityki imigracyjnej.

Reklama

Dla eurodolara sytuacja jest nieco dziwna, bo w gruncie rzeczy mamy teraz pewne argumenty przeciw dolarowi (jak właśnie to, że Trump zmniejsza zaufanie do swej polityki i swego kraju), jak i pewne za (przyszła polityka Fed, o ile faktycznie utrzymany zostanie kurs na 4 podwyżki, a nie tylko na 3, jak chciałby np. przemawiający wczoraj p. Bostic z FOMC). Analogicznie podsumować można kwestię euro. Na razie sytuacja jest taka: wykres przetestował linię 1,16, a nawet wyższe poziomy, rzędu 1,1645, po czym korekta się zakończyła i dolar znów zarabia. Mamy 1,1575. Wciąż wpisuje się to w naszą ogólną, pro-dolarową diagnozę, bazującą m.in. na trendzie 10-letnim, nadal mającym coś do powiedzenia.

O 10:00 publicznie wypowie się Mario Draghi, szef EBC, wtedy też poznamy bilans płatniczy Eurolandu. O 10:30 usłyszymy P. Praeta, o 12:15 P. Hakkarainena i o 13:00 znów Praeta. O 13:00 będzie mówić także J. Bullard, a wszystko to na seminarium bankierów centralnych w Sintrze.

O 14:30 mamy w programie dane z USA nt. budowy nowych domów i pozwoleń na ich budowę - za maj. O 22:40 American Petroleum Institute określi tygodniową zmianę zapasów paliw.

Polski przemysł

Wczorajsze dane o zatrudnieniu były zgodne z prognozami, te o wynagrodzeniach nawet nieco słabsze, tak więc rynek nie zachwycił się nimi i nie podbił wartości PLN. Ogólna atmosfera też nam nie służy - i np. USD/PLN wspina się na 3,7235, zaś EUR/PLN kreśli 4,3110.

Tymczasem o 10:00 mamy kolejny pakiet polskich danych makro: mianowicie o produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej. Oczekuje się zwyżki produkcji w przemyśle o 3,5 proc. w skali rocznej. Lepszy od przewidywań wynik może nieco umocnić PLN, ale rynek naszego orła podlega teraz raczej globalnym fluktuacjom.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty | amerykańskie cła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »