Od słabych payrollsów do Brexitu - czy taki będzie czerwiec?

Oczywiście niezależnie od wyniku referendum w Wielkiej Brytanii, w tym miesiącu nie dojdzie do Brexitu. W najlepszym (czy też najgorszym - zależy jak patrzeć) przypadku dojdzie do podjęcia bardzo ogólnej decyzji, zaś samo występowanie z UE będzie procesem trwającym długo, być może dwa lata.

Oczywiście niezależnie od wyniku referendum w Wielkiej Brytanii, w tym miesiącu nie dojdzie do Brexitu. W najlepszym (czy też najgorszym - zależy jak patrzeć) przypadku dojdzie do podjęcia bardzo ogólnej decyzji, zaś samo występowanie z UE będzie procesem trwającym długo, być może dwa lata.

Główna para

To już jednak niuanse. Rynki zachowują się tak, jakby w niedzielę miało dojść do jakiegoś apokaliptycznego wydarzenia. W ten sposób gracze napędzają się wzajemnie, napędzają samych siebie i przepowiednia spełnia się przez to, że ogół w nią wierzy. Faktycznie więc krótkoterminowe skutki ewentualnej decyzji o Brexicie mogą być ciężkie - tj. mogą zachwiać wykresami cen akcji, euro, dolara, złota, ropy itd. Zachwiać w ten sposób, że aktywa ryzykowne będą tracić. Zresztą - w zasadzie już tracą.

W czerwcu pierwszym potężnym akcentem były arcy-słabe payrollsy z USA, czyli oficjalne dane z rynku pracy. W ciągu jednego dnia kurs powędrował z okolic 1,1140 do 1,1355 (było to 3 czerwca). payrollsy za maj 2016 roku były zaskakująco słabe: wynik total nonfarm to tylko 38 tys., total private to 25 tys. Dość powiedzieć, że na rynku prognozowano 161 tys. i 154 tys.

Reklama

Wyznaczmy parę punktów: 3 maja eurodolar sięgał powyżej 1,1610 (zależnie od tego, na jaką platformę i jaki wykres, bid, ask czy uśredniony, patrzymy, ale to już niuanse). 30 maja przetestowano linię 1,11. Nieco ponad tydzień później, 8 i 9 marca, otarliśmy się o 1,14. Wczoraj znów wykres był blisko 1,11 (1,1130), ale i przy 1,13. Dziś po południu mamy 1,1265.

Teoretycznie rzecz biorąc, wczorajsza świeca dzienna powinna stanowić sygnał odwrotu od spadków, z uwagi na mały korpus i długi knot dolny. Euro mogłoby więc zyskiwać. W jakimś stopniu może za tym przemawiać tragiczne wydarzenie z dnia wczorajszego, czyli zabójstwo działaczki Partii Pracy, pani Jo Cox. Nie są do końca znane jeszcze okoliczności zbrodni, niektórzy twierdzą, że sprawca wykrzykiwał hasła antyunijne i nacjonalistyczne. Fanatyk? Psychopata? Zagranie false flag? Plotka mydląca oczy, gdy tak naprawdę tło zdarzenia było inne, np. czysto rabunkowe?

Nie wiadomo, ale jednak taki akt może odebrać część głosów zwolennikom Brexitu. W każdym razie bukmacherzy podobno już w mniejszym stopniu stawiają na scenariusz wyjścia.

Referendum już 23 czerwca. Za nami i czerwcowe payrollsy (tj. podane w czerwcu, a dotyczące maja) - i najnowsze posiedzenie FOMC. Nie przyniosło ono zmiany stóp procentowych, a jego ogólny wydźwięk był lekko gołębi. Obniżono perspektywy PKB na lata 2016 i 2017, obniżono oczekiwania co do stóp na ten rok i przyszłe lata.

Ostatecznie sytuacja jest teraz pośrednia. Biorąc pod uwagę okres od początku maja, po jednej stronie mamy 1,11, po drugiej 1,16, a jesteśmy pomiędzy 1,12 i 1,13. W największej ogólności akceptujemy jednak hipotezę o tym, że w dalszej części roku dolar będzie tą mocniejszą stroną - i to niezależnie od Brexitu. Abstrahujemy tu od lokalnych, nawet dużych korekt.

Ale uwaga: do przebicia wciąż jest jeszcze, przetestowana wczoraj, linia zwyżkowa, idąca od początku grudnia poprzez dołki z pierwszej połowy marca. Dość podobną linię można było wymierzyć w roku 2015 - od marca do października. Wtedy też badano rejony 1,15 - 1,17 - i w końcu to dolar wygrał. Teraz też to dopuszczamy, chyba że majowe payrollsy nie były wypadkiem przy pracy, lecz początkiem fatalnej serii. To jednak mało prawdopodobne.

Co ze złotym polskim?

Złoty jest generalnie w niełasce, jeśli chodzi o ten tydzień i poprzedni. Owszem, 9 czerwca na USD/PLN notowano kursy niższe niż 3,7840, ale wczoraj wykres musnął linię 4 zł. Inna rzecz, że notowano też zejścia do 3,92 i nawet niżej (ale czy to mamy teraz nazywać siłą złotego?).

Na EUR/PLN moc naszej waluty też jest umiarkowana, mamy 4,4420. Wczoraj notowano wyjścia do 4,4450, ale też i kursy niezbyt odległe od 4,40. Cóż, rynek porusza złotym jak wiatr strachem na wróble. To przykre, ale tak jest, nasza waluta jest czuła na zmiany. Oczywiście dla spekulantów to zawsze łakomy kąsek - pogratulować tym, którzy kupili euro np. w połowie lipca 2015 (za 4,10 zł), a sprzedali w styczniu tego roku za 4,51 zł.

Dziś poznaliśmy dane o produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej za maj. W przemyśle dynamika roczna była dodatnia, ale tylko 3,5 proc., a oczekiwano 4,65 proc. W relacji m/m był spadek o 3,6 proc. W drugim sektorze to -13,7 proc. r/r.

Co do sprzedaży detalicznej, to w maju spadła o 0,5 proc. m/m oraz wzrosła o 2,2 proc. r/r - ale oczekiwano 3 proc. w tym drugim ujęciu. Ogólnie więc dane nie były pomyślne dla PLN.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: referendum w Wielkiej Brytanii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »