Ostre spadki po wyprzedaży w Chinach

Czwartkowa sesja na amerykańskich giełdach była kolejną w tym tygodniu, która przebiegała pod znakiem spadków głównych indeksów. Słabe nastroje na rynku to efekt powrotu silnych spadków na giełdy w Chinach oraz ponowny wzrost obaw o kondycję tamtejszej gospodarki.

Czwartkowa sesja na amerykańskich giełdach była kolejną w tym tygodniu, która przebiegała pod znakiem spadków głównych indeksów. Słabe nastroje na rynku to efekt powrotu silnych spadków na giełdy w Chinach oraz ponowny wzrost obaw o kondycję tamtejszej gospodarki.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial stracił 2,32 proc., i wyniósł 16.514,10 pkt.

S&P 500 spadł o 2,37 proc. i wyniósł 1.943,09 pkt.

Nasdaq Comp. spadł o 3,03 proc. do 4.689,43 pkt.

Czwartek na chińskich giełdach przyniósł kolejny bardzo duży spadek. Indeks giełdy w Szanghaju krótko po otwarciu znalazł się na 7 proc. minusie. Spadek tym samym osiągnął limit dziennego spadku, jaki obowiązuje na chińskiej giełdzie i dalsze notowania zostały wstrzymane. To już drugi tak duży spadek w tym tygodniu. W poniedziałek doszło do pierwszego testu i zawieszenia notowań, po wprowadzeniu na początku tego roku w życie limitów dla spadków.

Reklama

W czwartek po południu chiński regulator giełdowy zawiesił przepis mówiący o wstrzymaniu sesji giełdowy w momencie 7 proc. spadku głównego indeksu.

Jako przyczynę kolejnej dużej przeceny na giełdzie w Szanghaju wskazuje się między innymi na osłabienie chińskiej waluty. W czwartek Chiny już po raz ósmy dzień z rzędu i najmocniej od sierpnia obniżyły stawkę referencyjną dla kursu wymiany juana. Rynek interpretuje tę tolerancję chińskiego banku centralnego dla coraz słabszej waluty jak sygnał kłopotów, jakie chińskie władze mają z utrzymaniem silnego tempa wzrostu.

Na rynkach pojawiły się spekulacje, że chiński bank centralny zdecyduje się wkrótce na dużą dewaluację juana. Dewaluacja według krążących nieoficjalnych informacji, na które powołuje się agencja Reuters, miałaby sięgnąć 10-15 proc. Analitycy oceniają, że poprzednia łagodna dewaluacja juana przyniosła więcej złego niż dobrego.

- Zdecydowanie informacje podawane przez Reutersa są negatywne i mocno uderzyły w rynki - powiedział Ilya Feygin, starszy strateg i dyrektor zarządzający WallachBeth Capital.

- Chiński rynek nie jest równoznaczny z chińską gospodarką. Nie oznacza to jednak, że obawy inwestorów są nieuzasadnione. Mimo wszystkie światowe rynki nie powinny reagować na sytuację Chinach aż tak dużą zmiennością - ocenił dla Bloomberga Greg Woodard, strateg inwestycyjny w Manning & Napier.

- Inwestorzy lokujący pieniądze globalnie na pewno powinni zachować ostrożność. Chińska gospodarka spowalnia, nie mamy jednak do czynienia z jej załamaniem - dodał.

Problemy Chin to zła informacja dla rynków surowców, których gospodarka chińska jest największym na świecie konsumentem. Indeks Bloomberg Commodity znalazł się w czwartek na najniższym intradayowym poziomie od marca 1999 roku.

Silnie spadały ceny ropy naftowej, której znalazły się przejściowo poniżej poziomu 33 USD za baryłkę, po raz pierwszy od kwietnia 2004 roku. Później na rynku ropy nastąpiło odbicie i stabilizacja po wcześniejszych spadkach.

Rynek tego surowca silnie tracił już w środę po tym, jak dane na temat surowca w USA wskazały na najmocniejszy od 1993 roku wzrost zapasów benzyny w ubiegłym tygodniu.

Z danych makro rynek poznał odczyt wskaźnika nowych tygodniowych bezrobotnych. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA spadła do 277 tys. z 287 tys. tydzień wcześniej. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 275 tys.

W grudniu liczba zapowiadanych zwolnień pracowników w USA spadła o 27,6 proc. w stosunku do tego samego okresu roku 2014, po spadku w listopadzie 2015 r. o 13,9 proc. - wynika z raportu firmy Challenger, Gray & Christmas Inc.

Z opublikowanego w środę raportu z grudniowego posiedzenia Fed wynika, że część członków Fed, która ostatecznie zgodziła się na podwyżkę stóp procentowych w grudniu, zasygnalizowała, że była to dla nich trudna decyzja, ponieważ wciąż ich zdaniem utrzymuje się niepewna sytuacja inflacyjna w USA.

Z "minutes" Fed wynika również, że w ocenie Fed wzrost cen w USA może być utrudniony przez spadki cen surowców oraz umocnienie się dolara.

Sygnały płynące z Fed jak również niepewność związana z gospodarką chińska przekładają się na oczekiwania dotyczące wysokości stóp procentowych w USA. Z notowań kontraktów na stopę Fed wynika, ze rynek terminowy zakłada teraz, że kolejna podwyżka stóp procentowych w USA będzie miała miejsce dopiero w czerwcu.

Ważne w kontekście przyszłości polityki monetarnej w USA będą piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Raport ma potwierdzić dotychczasowe trendy na rynku pracy w USA. Konsensus zakłada, że zatrudnienie w gospodarce USA wzrosło w grudniu o 200 tys. miejsc pracy wobec wzrostu o 211 tys. miesiąc wcześniej. Stopa bezrobocia ma pozostać bez zmian na poziomie 5,0 proc.

wst/ pr/

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »