Piątek - waluty i dane makro

Po wczorajszym zaskoczeniu, wygenerowanym przez postawę Banku Japonii, a skutkującym spadkami na japońskiej giełdzie, tamtejsi inwestorzy mogą odetchnąć. I tak bowiem mają dziś dzień wolny - mianowicie z okazji rocznicy urodzin cesarza Showa (czyli Hirohito, zmarłego w roku 1989).

Po wczorajszym zaskoczeniu, wygenerowanym przez postawę Banku Japonii, a skutkującym spadkami na japońskiej giełdzie, tamtejsi inwestorzy mogą odetchnąć. I tak bowiem mają dziś dzień wolny - mianowicie z okazji rocznicy urodzin cesarza Showa (czyli Hirohito, zmarłego w roku 1989).

Swoją drogą, to za jego czasów dokonał się powojenny japoński cud gospodarczy, ale też i za jego czasów cesarz (czyli on sam) zrezygnował z pretensji do boskości, a Japonia poniosła klęskę w drugiej wojnie światowej. To jednak refleksja zupełnie na marginesie, wróćmy do tego, co prozaiczne, codzienne, ale jednak istotne.

O 7:30 poznamy dynamikę PKB Francji za I kwartał, o 8:00 dane z Niemiec o sprzedaży detalicznej za marzec, o 9:00 dynamikę PKB Hiszpanii oraz wskaźnik szwajcarskiego instytutu KOF, o 11:00 PKB Strefy Euro i stopę bezrobocia w tym regionie. O 12:30 wypowie się publicznie Robert Kaplan z Fed w Dallas, o 14:30 będziemy mogli poznać marcowe dochody i wydatki Amerykanów, zaś o 15:45 pojawi się indeks Chicago PMI. Wreszcie, o 16:00 przyjdzie czas na indeks Uniwersytetu Michigan.

Reklama

Dziś rano na głównej parze mamy 1,1380 i momentami nawet jeszcze wyższe kursy. Oznacza to m.in., że przebito linię coraz niższych szczytów z 12, 21 i 27 kwietnia. Wygląda więc na to, że hipotetyczny trend spadkowy, o którym pisaliśmy, został zduszony w zarodku i raczej się w najbliższym czasie nie rozwinie. W takim układzie ostatni miesiąc nabiera cokolwiek konsolidacyjnego posmaku i nie można wykluczyć nawet przebijania 1,14 i testowania maksimów z początku kwietnia - o ile tylko dane z Europy będą niezłe, a dane z USA - takie sobie.

EUR/PLN lokuje się w piątek wczesnym rankiem powyżej 4,40. Wykres może pójść jeszcze trochę w górę, jeśli brać pod uwagę szczyty z dni minionych. Okolica 4,4080 czy nawet 4,4140 nie byłaby wielkim zaskoczeniem, można też sobie wyobrazić dobijanie do 4,4260 (szczytów z poniedziałku). Z drugiej strony, jest pewna nadzieja na to, że potem wrócimy trochę na południe, jeśli rzeczywiście układ na najbliższe dni przybrał formę konsolidacyjną. Ma to o tyle uzasadnienie, że złoty został tydzień temu naprawdę mocno osłabiony, a więc kwestie takie jak ewentualna obniżka ratingu przez Moody's w dniu 13 maja mogą być już silnie wycenione. Mocnym wsparciem na EUR/PLN zdaje się być 4,3680 - 4,37.

Na USD/PLN notowany jest kurs 3,8670. Także i tu wykres wędruje sobie bokiem, nie wybierając jeszcze konkretnie drogi na południe lub na północ. Słabszy dolar na głównej parze teoretycznie może nam służyć, ale za wcześnie jeszcze, by mówić o powrocie poniżej 3,85. Złoty ma zresztą także i swoje własne czynniki ryzyka, głównie - jak wiadomo - polityczne.

O 14:00 poznamy krajowy odczyt inflacji CPI za kwiecień. Przypomnijmy, że w marcu notowano +0,1 proc. m/m oraz -0,9 proc. r/r. Kamil Zubelewicz z RPP wyraził ostatnio pogląd, że deflację uda się pokonać bez obniżki stóp procentowych.

Tomasz Witczak

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »