Pierwsze rysy na szkle

Do tej pory rynki finansowe uznawały Donalda Trumpa za osobę, która swoimi reformami odmieni amerykańską gospodarkę i sprawi, że" znów stanie się wielka". W związku z tym inwestorzy z niecierpliwości oczekiwali na wczorajszą konferencję prezydenta-elekta, na której mogły zostać przedstawione pierwsze reformy nowej administracji. Jak się jednak okazało, rynek oczekiwał chleba, a otrzymał zupełnie co innego - przysłowiowe igrzyska.

Do tej pory rynki finansowe uznawały Donalda Trumpa za osobę, która swoimi reformami odmieni amerykańską gospodarkę i sprawi, że" znów stanie się wielka". W związku z tym inwestorzy z niecierpliwości oczekiwali na wczorajszą konferencję prezydenta-elekta, na której mogły zostać przedstawione pierwsze reformy nowej administracji. Jak się jednak okazało, rynek oczekiwał chleba, a otrzymał zupełnie co innego - przysłowiowe igrzyska.

Prezydent-elekt dopiero pod koniec konferencji zaczął poruszać ciekawsze kwestie z perspektywy rynków. Trump potwierdził, że podtrzymuje pomysł wprowadzenia "podatku granicznego", czyli opłaty przypominającej cło. Szczególnie wrażliwe na te zapowiedzi jest meksykańskie peso, które razem z turecką lirą należało ostatnio do najsłabszych walut na rynku. Niemniej jednak inwestorzy mogą być rozczarowani - konferencja dotyczyła głównie kwestii związanych z tematem wpływu rosyjskich służb na kampanię prezydencką w USA i nie poznaliśmy żadnych nowych szczegółów dotyczących planowanych zmian w polityce fiskalnej. W zamian za to Trump skupił się na walce z dziennikarzami, co zostało negatywnie odebrane przez rynek i doprowadziło do wyprzedaży dolara. Dopóki rozbudzone oczekiwania względem nowej administracji nie znajdą potwierdzenia w czynach, siła amerykańskiej waluty może być ograniczona.

Reklama

Jakby tego było mało, wyniki aukcji 10-letnich amerykańskich obligacji nałożyły dodatkową presję na dolara Popyt na wczorajszej aukcji był stosunkowo duży, co sprawiło, że rentowności 10-latek ukształtowały się na poziomie 2,342%, podczas gdy na poprzedniej odnotowano wynik równy 2,485%. Zdecydowanie podskoczył popyt na amerykańskie papiery ze strony inwestorów zagranicznych - ich udział w ogóle kupujących wyniósł 71%. Niższe rentowności obligacji oznaczają niższy popyt na USD. W efekcie na wielu parach doszło do realizacji zleceń stop loss, co tylko przyspieszyło wyprzedaż amerykańskiej waluty. Para EURUSD wzrosła powyżej 1.06, a para USDPLN jest już o krok od poziomu 4.10.

W kontekście złotego nie można nie wspomnieć o wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Rada zdecydowała się pozostawić stopy procentowe bez zmian, wysyłając dodatkowo komunikat, że ostatni wzrost inflacji pozostaje poza wpływem polityki monetarnej. Decydenci starają się w ten sposób ostudzić oczekiwania rynku względem podwyżek stóp procentowych, co może w najbliższych miesiącach ograniczać potencjał do umocnienia złotego. Zanim to jednak nastąpi, już jutro poznamy decyzje Moody's oraz Fitch w sprawie ratingu naszego kraju. Rynek oczekuje braku jakichkolwiek zmian i na ten moment jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, który w ogólnym rozrachunku powinien być lekko korzystny dla polskiej waluty.

Jakub Stasik

analityk XTB

Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »