Po wszystkich tych wolnych dniach

Najpierw mieliśmy Święta Bożego Narodzenia, potem wejście w Nowy Rok, a następnie - przynajmniej na polskim rynku - Epifanię (Święto Trzech Króli). Skłaniało to do korzystania z przepisowych dni wolnych oraz do brania dodatkowych urlopów, a rynkowa gra toczyła się gdzieś w tle, choć oczywiście, koniec końców, działo się sporo.

Najpierw mieliśmy Święta Bożego Narodzenia, potem wejście w Nowy Rok, a następnie - przynajmniej na polskim rynku - Epifanię (Święto Trzech Króli). Skłaniało to do korzystania z przepisowych dni wolnych oraz do brania dodatkowych urlopów, a rynkowa gra toczyła się gdzieś w tle, choć oczywiście, koniec końców, działo się sporo.

Na przykład w piątek 6 stycznia, gdy u nas było wolne, pojawiło się parę ciekawych odczytów makroekonomicznych. Przede wszystkim chodzi o payrollsy, czyli amerykańskie dane z rynku pracy (za grudzień - w tym wypadku). Spodziewano się, że poza rolnictwem przybędzie 177 tys. nowych miejsc pracy, ale faktycznie było tylko 156 tys. Odczyt niby słaby, ale równocześnie publikację listopadową podwyższono ze 178 tys. do 204 tys. A zatem w miejsce 355 tys., które mielibyśmy na dwa miesiące, otrzymano wynik 360 tys. Wcale nieźle. Do tego płaca godzinowa wzrosła m/m nie o 0,3 proc., a o 0,4 proc. Bezrobocie wypadło zgodnie z prognozą: 4,7 proc.

Reklama

Dane (finalne) o zamówieniach za listopad okazały się w dwóch z trzech ujęć nieco lepsze od prognoz, a w jednym (w przemyśle) trochę słabsze, niemniej w tymże przemyśle poprawiono wynik październikowy.

Gdzie zatem widzimy eurodolara? Dziś rano jest przy 1,0530. Poniekąd wysoko, ale na piątkowej sesji wykraczał ponad 1,06. Ostatecznie piątkowa świeca była czarna, spadkowa - po dwóch wcześniejszych białych. Czyżbyśmy zatem wracali na południe, a generalny obraz układał się w konsolidację od 1,0340-50 do 1,06 - 1,0650? W pewnym sensie tak to wygląda od połowy grudnia. W innym sensie możemy po prostu rzec, iż wahania dolara są chaotyczne.

Charles Evans z Fed ogłosił, że ogólny, światowy klimat ekonomiczny jest słaby i niepewny. Brzmi to trochę gołębio, choć w sumie jest banałem. Niektórzy - trochę ironicznie - twierdzą, że Evans chciał w ten sposób zatrzymać przebicie 20 tys. pkt na indeksie Dow Jones. Cóż, obecnie mamy 19.913.

Evans dostał teraz prawo głosu w Fed, podobnie jak Kaplan, który z kolei wygłosił równie oczywista prawdę, a mianowicie taką, że 'powinniśmy w 2017 roku wycofywać się z polityki akomodacyjnej' (tj. luźnej), acz 'stopniowo i cierpliwie'. Dodał też, że nie chce jeszcze wypowiadać się w wyprzedzający sposób na temat polityki podatkowej i wydatków nowej administracji Trumpa. Podkreślił jednak, że rynek jest blisko pełnego zatrudnienia, w Stanach potrzeba wydatków na infrastrukturę, a druga połowa roku 2016 była gospodarczo bardzo udana.

Przypomnijmy, że wraz z początkiem roku z puli osób głosujących w FOMC wypadły cztery (Bullard, George, Mester, Rosengren), a cztery doszły: Kaplan, Harker, Kashkari, Evans. Choć poglądy członków FOMC często ewoluują, a do tego często są mętne i trudno je jednoznacznie określić, to jednak w jakiejś mierze jest to osłabienie skrzydła jastrzębiego (George, Mester, ostatnio też Rosengren). Z drugiej strony, trzy podwyżki na rok 2017 to mediana oczekiwań, a w grudniu wszyscy ostatecznie optowali za zacieśnieniem.

Dziś o 8:00 poznamy listopadową dynamikę produkcji przemysłowej w Niemczech i bilans handlu zagranicznego tego państwa. Równocześnie pojawi się turecki odczyt o produkcji przemysłowej. W Szwajcarii coś takiego opublikowane zostanie o 9:15. W Wielkiej Brytanii o 9:30 zaprezentowany zostanie indeks cen nieruchomości Halifax, za o 10:30 poznamy indeks Sentix - syntetyczny wskaźnik mierzący nastroje inwestorów w Strefie Euro. Po południu wypowiedzą się przedstawiciele Fed: Rosengren (o 15:00), Lockhart (o 18:40) i Evans (o 19:00).

Jutro w programie chińska inflacja konsumencka, w środę RPP określi stopy w Polsce, prawdopodobnie ich nie zmieniając, a do tego poznamy produkcję przemysłową Wielkiej Brytanii. W czwartek czeka nas produkcja przemysłowa Strefy Euro i protokół EBC, w piątek sprzedaż detaliczna w USA oraz indeks Uniwersytetu Michigan.

Co ze złotym?

USD/PLN lokuje się przy 4,14. Ostatnio sporo działo się na tej parze i przetestowano nawet 4,1075. Wydaje się jednak, że to już był test wsparcia, że na razie więcej nie wygramy - przy czym oczywiście jest to wygrana tylko z punktu widzenia tych, którzy chcą tanio kupować dolary. Z drugiej strony, już okolica 4,1680 jest oporowa, wyżej być może pewne znaczenie ma rejon 4,1780-90, zaś o powrót ponad 'dwudziestkę' na razie się nie martwimy. Na razie, tj. w perspektywie paru dni, być może w dłuższej.

Na EUR/PLN otarliśmy się o 4,35, co dopuszczaliśmy w naszych prognozach po przejściu przez 4,40. Obecnie wydaje się, że powinna nastąpić przynajmniej lekka korekta. 4,3930 (mniej więcej) można uznać za opór.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »