Politycznej groteski ciąg dalszy

Theresa May często powtarzała w ostatnim czasie, że w sprawie rozwodu Wielkiej Brytanii z UE na stole leżą trzy opcje: wypracowana umowa, twardy Brexit, lub jego brak.

Theresa May często powtarzała w ostatnim czasie, że w sprawie rozwodu Wielkiej Brytanii z UE na stole leżą trzy opcje: wypracowana umowa, twardy Brexit, lub jego brak.

Druga z opcji została wczoraj (przynajmniej teoretycznie) ze stołu ściągnięta po, co staje się już regułą, porażce premier May w parlamencie. Poparcie większości zyskała bowiem poprawka silniejsza, niż ta zaproponowana przez rząd. W efekcie, posłowie zgodzili się by nie dopuścić do bezumownego wyjścia z Unii Europejskiej niezależnie od rozwoju sytuacji.

W odpowiedzi kurs GBPUSD poszybował na poziomy nieobserwowane od lipca zeszłego roku, lecz sesja azjatycka przebiegła już pod znakiem lekkiej korekty i tonowania nastrojów. Mimo, że (wbrew temu co stara się utrzymywać Theresa May) najczarniejszy scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, to otwartą pozostaje kwestia: co teraz? Kontrola nad procesem (przynajmniej faktyczna) jest w rękach parlamentu i dziś przed nami kolejny emocjonujący dzień. Zaplanowane jest bowiem głosowanie nad uchwałą dotyczącą wydłużenia terminu Brexitu. Jeżeli sposób wyjścia z UE udałoby się ustalić do 20 marca, to Theresa May miałaby poprosić o 'techniczne' przedłużenie deadline'u do 30 czerwca, natomiast w innym wypadku trzeba będzie zwrócić się o do UE o więcej czasu (przywódcy Unii sugerują, że powinien to być przynajmniej rok). Każda z opcji powinna być pozytywna dla GBP, gdyż eliminuje krótkoterminowe ryzyka.

Reklama

Czy jest więc się czego obawiać? Czynnikiem niepewności jest zachowanie grup optujących za tzw. twardym Brexitem, które teraz staną przed wyborem poparcia dwukrotnie odrzuconej umowy lub zgodzeniem się na drastyczne odsunięcie w czasie całego procesu. Biorąc pod uwagę, że każda z tych opcji to de facto przyznanie się do porażki, dzisiejsza dyskusja i poszczególne głosowania nad zgłaszanymi poprawkami będą zapewne burzliwe, co może przełożyć się na wzrost zmienności na rynku walutowym.

Mniej optymistycznie sytuacja wygląda jeśli spojrzymy w kierunku Chin. Dane pokazują, że spowolnienie gospodarcze pogłębiało się na przestrzeni pierwszych dwóch miesięcy roku. Produkcja przemysłowa spadła najniżej od 2009 roku, tempo wzrostu sprzedaży detalicznej jest najgorsze od 2012 roku, a stopa bezrobocia znalazła się na dwuletnim maksimum. Sytuację cały czas próbują ratować rządzący Państwem Środka. Dziś, bankowy regulator poinformował o poluzowaniu wymogów co do tolerancji dla kredytów zagrożonych, próbując pomóc małym przedsiębiorcom. Co ma być kolejną dawką lekarstw, po luzowaniu polityki monetarnej przez Ludowy Bank Chin. Dodatkowym problemem są przeciągające się negocjacje handlowe między USA i Chinami. Wciąż nie znamy daty spotkania liderów państw, a Donald Trump straszy, że nie będzie miał skrupułów by odejść od negocjacyjnego stołu. Brak przełamania impasu oznacza, że wciąż obowiązują dodatkowe cła, które ciążą światowej gospodarce. Na giełdach nie widzimy dziś więc euforii, natomiast lekko od wczorajszych dołków odbija dolar. W każdym przypadku jednak, o krótkoterminowym sentymencie zadecydują działania polityków.

Jacek Bakoński, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: twardy brexit
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »