Przełom na EUR/PLN?

Eurodolar pozycjonuje się dziś rano przy 1,04. Cóż można tu rzec? Zgodnie z tym, czego mogliśmy się spodziewać po decyzjach EBC i Fed, dolar pozostaje silny. Wczoraj mieliśmy dobre odczyty indeksów PMI dla amerykańskiego przemysłu, a teraz czekamy na piątek.

Eurodolar pozycjonuje się dziś rano przy 1,04. Cóż można tu rzec? Zgodnie z tym, czego mogliśmy się spodziewać po decyzjach EBC i Fed, dolar pozostaje silny. Wczoraj mieliśmy dobre odczyty indeksów PMI dla amerykańskiego przemysłu, a teraz czekamy na piątek.

Oto bowiem piątek (u nas dzień wolny, z racji Epifanii, tj. Święta Trzech Króli) będzie czasem publikacji payrollsów, czyli danych z rynku pracy USA. Poznamy wtedy zmianę zatrudnienia i bezrobocie za grudzień, a także płacę godzinową.

Ale już dziś mamy kilka ciekawych publikacji. Niektóre zresztą są już za nami. Tak np. PMI dla przemysłu Japonii wyniósł 52,4 pkt, o czym poinformowano w nocy. To dobry wynik, skoro liczono na 51,9 pkt. Do tego o 6:00 poznaliśmy PMI dla usług Indii - tutaj wynik był słaby, tylko 46,8 pkt, czyli poniżej granicznej wartości 50 pkt, powyżej której zaczyna się dominacja optymistów.

Reklama

O 9:15 czas na usługowy PMI dla Hiszpanii, o 9:45 dla Włoch, o 9:50 dla Francji, pięć minut później Niemcy, zaś o 10:00 - Euroland, gdzie przewiduje się spadek z 53,8 pkt do 53,1 pkt.

O 11:00 poznamy grudniowe szacunki inflacji HICP dla tegoż Eruoandu, zaś o 20:00 w Stanach ukaże się protokół z ostatniego posiedzenia FOMC. Może być ciekawy, ale pewnie nie bardzo ciekawy, bo wiele było już w komunikacie po posiedzeniu. Mediana oczekiwań członków Komitetu zakłada, jak wiemy, trzy podwyżki w roku 2017.

Na USD/PLN nic nowego się nie dzieje, mamy tu 4,2140. Ale warto zerknąć na EUR/PLN, gdzie najwidoczniej po długich, ciężkich bojach przebijamy linię 4,40 - wreszcie w jakiś bardziej konkretny sposób.

Minima, które już dziś zanotowano, to ok. 4,3830, znacznie niżej niż 27 i 28 grudnia, kiedy też atakowano 'okrągłą czterdziestkę'. Wczorajsza świeca była długa i spadkowa. Wygląda na to, że spadkowy trend uformowany po 6 - 8 grudnia nadal trwa, a to może oznaczać, że zejdziemy gdzieś do 4,37 czy 4,35. Należy jednak być ostrożnym - złoty być może po prostu zyskuje na tym, że euro jest tanie na głównej parze, ale przecież generalne czynniki kontrujące wartość naszej waluty (np. obietnica ostrzejszej polityki pieniężnej Fed) nadal są w mocy. Nie mówi się też obecnie zbytnio o podwyżce stóp w Polsce, nawet jeśli inflacja zaczęła rosnąć, a choć niektóre dane makro były ostatnio niezłe (przemysłowy PMI z grudnia, sprzedaż i produkcja w listopadzie), to jednak pamiętamy słaby PKB z trzeciego kwartału, obniżki prognoz PKB dokonane przez różne instytucje etc. Do tego 13 stycznia przyjdzie pora rewizji naszego ratingu przez Moody's i Fitch.

Nawiasem mówiąc, w ten klimat wzmocnienia nie wpisuje się np. rentowność polskich obligacji 10-letnich, która rośnie i wynosi 3,7650 proc., jest więc wysoka.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »