Rosja: Po wtorkowym krachu rubel odrabia straty

Po wtorkowym krachu, kiedy to waluta narodowa Rosji w ciągu kilku godzin straciła na wartości ponad 25 proc., w środę rubel odrabiał straty. Wieczorem na giełdzie w Moskwie za dolara płacono 61,05 rubla, tj. o 6,45 rubla mniej niż we wtorek na zamknięciu.

Z kolei za euro dawano 77,00 rubli, czyli o 8,14 rubla mniej, niż na wtorkowym zamknięciu.

We wtorek, mimo podniesienia przez Bank Rosji jego podstawowej stopy procentowej aż o 6,5 punktu procentowego - z 10,5 do 17 proc. - co miało powstrzymać wyprzedaż rubla, rosyjska waluta ustanowiła nowe rekordy niskiego kursu: w pewnym momencie dolar kosztował 80,10 rubla, a euro - 100,00 rubli. Później rubel zdołał odrobić część strat.

Zdaniem analityków, rosyjskiej walucie pomogła środowa zapowiedź Banku Rosji, że podejmie dalsze kroki, zmierzające do podtrzymania stabilności sektora finansowego. Jednym z tych posunięć ma być dokapitalizowanie banków w 2015 roku.

Reklama

W ślad za wzrostem kursu rubla podskoczyły też ceny akcji na moskiewskiej giełdzie. O godz. 18.00 czasu lokalnego (godz. 16.00 w Polsce) indeks RTS osiągnął 740,47 pkt., tj. wystrzelił w górę o 17,7 proc. w stosunku do wtorkowego zamknięcia. Natomiast indeks MICEX zyskał 0,02 proc., dochodząc do 1444,56 pkt. Na otwarciu indeks ten, wyrażający ceny papierów w rublach, spadł poniżej 1400 pkt. - do 1390 pkt. Indeks RTS wyraża ceny akcji w dolarach.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Sytuacja na rynku walutowym była w środę tematem nadzwyczajnej narady zwołanej w Moskwie przez premiera Dmitrija Miedwiediewa. Uczestniczyli w niej ministrowie z bloku finansowo-gospodarczego, członkowie kierownictwa Banku Rosji, a także szefowie wielkich koncernów paliwowych i metalurgicznych.

Miedwiediew polecił koncernom-eksporterom, aby zarobione waluty sprzedawały na rynku "rytmicznie i stabilnie", by zapobiec gwałtownym wahaniom kursów. "Miedwiediew zwrócił uwagę szefom koncernów na fakt, że głównym zadaniem jest rytmiczna i stabilna realizacja środków walutowych, aby nie dopuścić do skoków kursu rubla" - podała służba prasowa rządu.

Swoje propozycje mające na celu "normalizację" sytuacji na rynku walutowym przygotowała również Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, o czym w środę poinformował jej sekretarz Nikołaj Patruszew. Nie zdradził jednak szczegółów. - Nasze propozycje zostały przekazane prezydentowi. On się z nimi zapoznał. Rekomendowano, by przekazać je rządowi, bankowi centralnemu i Ministerstwu Finansów. Tak też uczyniliśmy - powiedział.

Tymczasem, próbując ratować swoje rublowe oszczędności przed inflacją, wielu obywateli Rosji od kilku dni szturmuje sklepy z komputerami, sprzętem AGD, meblami i wyrobami jubilerskimi. Krach rubla nałożył się na okres zakupów przedświątecznych, kiedy to Rosjan tradycyjnie ogarnia szaleństwo zakupów.

W sklepach wielobranżowych przed kasami ustawiają się kilkudziesięciometrowe kolejki, w których stoi się po kilka godzin. Prawdziwe oblężenie przeżywają bardzo popularne wśród Rosjan hipermarkety IKEA i Media Markt. W tych ostatnich największym powodzeniem cieszą się telewizory, lodówki i ciśnieniowe ekspresy do kawy. Sprzedaż telewizorów w moskiewskich sklepach w ostatnich dwóch tygodniach wzrosła ponaddwukrotnie w porównaniu do tego samego okresu 2013 roku.

Niektóre firmy, na przykład - amerykańska Apple, nie mogąc nadążyć za spadkiem kursu rubla, wstrzymują sprzedaż swoich wyrobów przez internet. Rosyjskie sklepy online toną w zamówieniach również z zagranicy, przede wszystkim - z Białorusi, Kazachstanu i Armenii.

W Rosji faktycznie stanęła sprzedaż samochodów osobowych. Z powodu rekordowej przeceny rosyjskiej waluty producenci wstrzymali dostawy aut do salonów. Te z kolei zawiesiły sprzedaż. Pojazdy, które były już w salonach, zostały z nich wymiecione przez kupujących. Dotyczy to także najdroższych marek. Niektórzy producenci zażądali od swoich dealerów, by ci w ciągu dwóch dni zapłacili za zamówione samochody.

Znacznie większy niż zwykle w połowie grudnia ruch panuje także w marketach spożywczych, gdzie z półek znikają przede wszystkim importowane napoje alkoholowe, w tym te najdroższe.

Natomiast nie widać nerwowości przed punktami wymiany walut. Przynajmniej w Moskwie. W tych, które odwiedził korespondent PAP, kupujących dolary i euro nie było. Operator jednego z kantorów powiedział PAP, że ci, którzy mieli co wymieniać, już to uczynili, gdy kursy były korzystniejsze.

Z Moskwy Jerzy Malczyk

PAP
Dowiedz się więcej na temat: rubel | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »