Rośnie import taniej energii do Polski

Prezydent Andrzej Duda monitoruje sytuację związaną z cenami energii, i będzie rozmawiał w tej sprawie z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim - poinformował wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha. Ze strony rządu padła nadal jednoznaczna deklaracja, że podwyżek cen energii nie będzie - dodał.

Mucha podkreślił ww TVN24, że ze strony premiera oraz ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego padła deklaracja, że nie będzie podwyżek cen energii.

"Te słowa są bardzo jednoznaczne - nie będzie podwyżek cen energii elektrycznej. Polacy takich podwyżek nie odczują - nie będzie podwyższonych rachunków" - powiedział prezydencki minister.

Poinformował jednocześnie, że prezydent "monitoruje sytuację" i będzie rozmawiał na ten temat z Tchórzewskim.

"W tym tygodniu będą przedstawiane szczegółowe rozwiązania - bo terminy to wymuszają" - dodał Mucha.

Reklama

W środę podczas wystąpienia w Sejmie premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że nie będzie podwyżek cen energii. "Wysoka Izbo, my nie znaleźliśmy się tutaj nagle urwawszy się z choinki; my objęliśmy energetykę opartą prawie w 100 procentach o węgiel i transformacja jej musi przebiegać 20-30 (lat), a łącznie od roku 1990 licząc - 50 lat, albo nawet trochę dłużej" - mówił premier.

Ocenił, że dzisiaj nasza pozycja negocjacyjna w UE w sprawie redukcji CO2 jest "bardzo, bardzo trudna". "Jednak mimo tych waszych błędów, ogromnych błędów z przeszłości chcę powiedzieć: nie będzie podwyżek cen energii" - oświadczył Morawiecki.

W sobotę po konwencji PiS również minister energii Krzysztof Tchórzewski zapewnił, że "zgodnie ze stanowiskiem rządu, prąd Polakom nie zdrożeje". "To jest ta podstawowa informacja na przyszłość" - dodał minister.

"Rzeczpospolita": Prąd razi samorządy

Za elektryczność od Nowego Roku trzeba będzie zapłacić więcej, ale podwyżki są zróżnicowane - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".

"Liczymy na rządowy program osłonowy, bo podwyżki cen prądu o 50-70 proc. spowodują ogromne koszty społeczno-ekonomiczne" - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

ZMP ma - według gazety - przedstawić swoje postulaty na posiedzeniu Komisji Wspólnej Samorządu Terytorialnego i Rządu.

"Program to trzy najważniejsze postulaty. Po pierwsze - weryfikacja cenników spółek energetycznych (tak by zawierały tylko uzasadniony wzrost kosztów produkcji energii, a nie koszty np. przejmowania upadających kopalń). Po drugie - jeśli już wysokie podwyżki są nieuniknione, to należałoby je rozłożyć na raty. Przede wszystkim jednak samorządowcy oczekują utworzenia specjalnego funduszu wsparcia" - czytamy w "Rz".

Według dziennika miałyby do niego aplikować miasta i gminy na pokrycie rosnących kosztów świadczenia usług masowych - na przykład oświetlenia szkół, szpitali, ulic itp.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że rozważane są różne opcje, jeśli chodzi o samorządy i np. szpitale, ale rozmówcy gazety zwracają uwagę, że w większości przypadków wzrost przychodów z podatków dla samorządów (dzięki większej ściągalności podatków) jest wyższy niż podwyżki cen energii dla samorządów.

Z danych zebranych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że w największych miastach wzrost cen energii elektrycznej na 2019 r. sięga od 50 do nawet 70 proc. Przykładowo Wrocław będzie musiał zmierzyć się z podwyżką ok. 70 proc. "Podwyżka cen energii elektrycznej o ok. 60 proc. będzie dla naszego miasta bolesna" - przyznaje też na łamach "Rz" Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Olsztyna. I zapowiada, że miasto będzie musiało ograniczyć wydatki na rozwój.

Samorządowcy nie zapowiadają drastycznych podwyżek cen biletów na tramwaje, pociągi czy cen innych usług publicznych. Jednak - jak pisze "Rz" - zdaniem Marka Wójcika wcześniej czy później może do nich dojść.

.................

Jak podała wczorajsza "Rzeczpospolita" z danych publikowanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, wynika, że w tym roku do listopada import energii elektrycznej do Polski przekroczył 8 TWh, podczas gdy w analogicznym okresie roku ubiegłego był na poziomie ok. 6,1 TWh. Jednocześnie gazeta zwraca uwagę, że w tym okresie odnotowaliśmy zdecydowany spadek eksportu energii z 3,8 TWh do 2,4 TWh.

Według "Rz" tak sytuacja to w dużej mierze efekt wzrostu hurtowych cen energii, który w Polsce były wyższe w porównaniu do sąsiadów.

Jak podaje gazeta, średnia cena energii w Polsce była o 18-23 zł za 1 MWh wyższa niż w Szwecji, Niemczech czy Czechach.

Z danych przytaczanych przez dziennik wynika, że zdecydowanie, bo o 136 proc., wzrósł import z Niemiec, a o 65 proc. z Ukrainy.

"Rzeczpospolita" odnotowuje jednocześnie, że rządzie nie ma jednomyślności, co do importu energii. Resort energii w projekcie PEP 2040 proponuje aby połączenia transgraniczne traktować jako dodatkowe źródło dostaw służące rozwojowi rynku i redukcji cen energii oraz dostawom w sytuacjach zagrożeń.

W ocenie ME otwarcie Polski na energię z zagranicy to oddanie swojego bezpieczeństwa w ręce naszych sąsiadów. Inaczej sprawę widzi minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, według której wobec wzrostu cen krajowej energii związanego z gwałtownym zwiększeniem kosztów uprawnień do emisji CO2, warto rozważyć otwarcie polskiego rynku na zakup energii z zagranicy.

W Nowy Rok wejdziemy ze starymi taryfami cen energii - zapowiedziała w poniedziałek w TVN24 minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Zapewniała, że rząd ma szereg instrumentów, by odsuwać potencjalny wzrost cen.

Emilewicz była pytana przez dziennikarzy czy na najbliższym posiedzeniu rząd zajmie się działaniami zmierzającymi do ograniczenia podwyżki cen energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.

"Na pewno będzie to temat, o którym jutro będzie rozmawiać rada ministrów. Do jutra spółki energetyczne mają czas na udzielenie odpowiedzi do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na pytania, które pan prezes zadał, czy aby na pewno te wnioski podwyżkowe są uzasadnione, zwłaszcza w sytuacji, w której spółki zadeklarowały oszczędności. (...) Myślę, że poziom refleksji w spółkach na pewno się dzisiaj odbywa" - powiedziała.

"Jest kilka wariantów, o których ja słyszałam. Myślę, że te ostateczne dopracowują się właśnie dziś i jutro i będziemy je mogli państwu przedstawić" - oświadczyła.

"Po stronie oczywiście nas, jako regulatora - bo my nie wchodzimy w działania spółek giełdowych - na pewno mamy co najmniej trzy elementy, nad którymi możemy się pochylić" - mówiła. Dodała, że prace nad nimi trwają w Ministerstwie Energii.

"Wspieram tutaj pana ministra Tchórzewskiego. Z racji tej, że jestem autorem pakietu dla przemysłów energochłonnych, zatem wiem, jakim poważnym problemem i kosztem w produkcji jest koszt energii elektrycznej" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że podstawowa deklaracja jest taka: "Nie będzie podwyżek od stycznia. My jako regulatorzy jesteśmy w stanie zapewnić bufor, który sprawi, że (...) nie będzie podwyżki dla klientów indywidualnych".

Pytana była, czy wówczas podwyżki nie zostaną przerzucone na przedsiębiorstwa. "Nie musi to być przeniesione. Proszę nam dać czas i proszę nam zaufać. Są mechanizmy, które mogą pozwolić, aby mitygować te ceny instrumentami administracyjnymi i to będzie dotyczyło nie tylko odbiorców indywidualnych, ale także małych i średnich przedsiębiorstw, szpitali, szkół oraz w końcowym rozdaniu także samorządów" - zapewniła.

Dodała, że rozwiązań jest pewna paleta. "Struktura ceny jednej megawatogodziny jest dość złożona, (...) to nie jest tylko sam koszt wytworzenia. Więc tutaj mamy i po stronie podatkowej i po stronie akcyzowej i po stronie samego wytwarzania energii - myślę, że jest pewna możliwość manewru" - powiedziała.

W zeszłym tygodniu media informowały, że w rządzie pojawił się nowy pomysł rozwiązania problemu drożejącego prądu - obniżka akcyzy na energię. Zauważono, że straci na tym budżet państwa, ale - jak pisano - lukę można "załatać" pieniędzmi, które miały być przeznaczone na rekompensaty. Jak ustaliła PAP, do resortu finansów propozycja obniżki akcyzy na prąd nie została wysłana, także rzeczniczka resortu energii Joanna Borecka-Hajduk powiedziała że "nic o tym nie wie".

W ubiegły czwartek w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział, że w przygotowaniu są rekompensaty za wzrost cen energii, ale jesteśmy też przygotowani na inne warianty, zostaną one przedstawione po decyzji URE.

W zeszły wtorek Urząd Regulacji Energetyki ogłosił, że prezes URE wzywa dystrybutorów oraz sprzedawców energii do przedstawienia szczegółowych informacji na temat możliwych oszczędności w spółkach, o których informował wcześniej minister energii. Regulator zapowiedział, że zwróci się także do ministra energii o przekazanie danych, które "pozwoliły na oszacowanie oszczędności w spółkach energetycznych na ok. 1 mld zł".

W ocenie URE pojawiająca się możliwość oszczędności wskazuje, że przedsiębiorstwa energetyczne powinny ponownie przeanalizować i skorygować wnioski taryfowe. Prezes URE oczekuje na odpowiedzi przedsiębiorstw do 18 grudnia br.

Nowe ceny mogą wejść w życie najwcześniej 14 dni od dnia opublikowania zatwierdzonej przez prezesa URE taryfy.

Według wyliczeń ME cena energii w taryfie G w 2019 roku może wynieść 302 zł/MWh wobec 242,2 zł/MWh w 2018 roku.Taryfą G objęte są przede wszystkim nasze gospodarstwa domowe.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: podwyżka cen prądu | podwyżka cen energii | ceny energii | PSE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »