Rynek obawia się jutrzejszej podwyżki?

Rynek obawia się "gołębiej podwyżki" Fedu, część inwestorów jest zdania, że to nie bank centralny USA jest obecnie kluczowy dla dolara. Przed jutrzejszym posiedzeniem Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku (FOMC) i spodziewanej podwyżki stóp o 25 punktów bazowych, część rynku obawia się, że to nie bank centralny USA jest obecnie kluczowy dla USD, ale niepewność związana z prezydencją Trumpa.

Byki na rynku USD niepewne w oczekiwaniu na FOMC

Naszym zdaniem trudno się spodziewać, aby Fed wysłał negatywne sygnały dla dolara. Dla inwestorów "gołębią podwyżką" byłby brak podwyższenia prognoz kropkowych przez Fed na 2017 oraz podkreślenie przez Janet Yellen, że istnieje kilka źródeł niepewności a problemem dla inflacji byłby mocniejszy dolar. (Co jest jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę niemal 100-procentowe wzrosty notowań ropy naftowej od ostatniego roku oraz nasilającą się presję inflacyjną w Chinach).

Reklama

"Jastrzębia podwyżka" zakłada zaś podwyższenie prognoz kropkowych na 2017 oraz zasugerowanie, że ostatnie dane oraz wzrost cen energii mogą przyspieszyć inflację.

Istnieje także scenariusz podwyżki stóp procentowych z niejednoznacznym przekazem banku - w takiej sytuacji Fed nieznacznie podwyższyłby prognozy kropkowe, ale jednocześnie zasygnalizował, że niepewność związana z przyszłym kształtem polityki fiskalnej (w perspektywie 12-24 miesięcy) utrudnia prognozy, a bank będzie dynamicznie reagować na zmieniające się warunki gospodarcze w najbliższym czasie.

Zapewne faktyczne sygnały wysłane przez Fed będą się mieścić gdzieś w połowie drogi między "jastrzębią podwyżką" a "niejednoznaczną podwyżką" - taki scenariusz byłby relatywnie pozytywny dla USD, choć prognozowanie reakcji rynku po wyborach prezydenckich w USA stało się bardziej skomplikowane.

Jeśli chodzi o inne kluczowe wydarzenia, to jest ich niewiele. Należy śledzić dane o CPI w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza, że wczoraj umocnił się funt, między innymi wobec dolara. Trudno jest jednak zrozumieć, dlaczego GBPUSD miałby rosnąć w kierunku poziomu oporu 1,2800, biorąc pod uwagę, że jutro FOMC może wysłać sygnały wspierające USD a CPI w Wielkiej Brytanii pozostaje na niskim poziomie. Inną ciekawą publikacją są dane o CPI w Szwecji. W ostatnim czasie inflacja przyspiesza, co wzmacnia SEK - kolejne dane wskazujące na wyższe tempo wzrostu cen mogłyby spowodować, że inwestorzy zaczną rozważać, kiedy Riksbank zrezygnuje z ultra łagodnej polityki pieniężnej.

Przed jutrzejszym FOMC, kluczowym poziomem jest 0,7500/50. Rynek pozostaje w potrzasku między pozytywną dla AUD kwestią carry trade'u (zwłaszcza w przypadku AUDJPY) oraz wzrostami cen metali przemysłowych, które wspierają australijski sektor wydobywczy, a problemami na australijskim rynku kredytowym i mieszkaniowym.

Dodatkowo, spready stóp wobec USA znajdują się blisko dołków tego cyklu. Niedźwiedzie mogą wykorzystać jutrzejszy FOMC do wyprzedaży, co spowoduje, że unikniemy ponownego wejścia w zakres 0,7400-0,7700.

Źródło: SaxoTraderGo

John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku

Spokojny wtorek na rynku walutowym, złoty czeka na Fed Wtorek na rynku walutowym upływa w spokojnej atmosferze. Złoty stabilizuje się do euro i dolara, lekko tracąc do szwajcarskiego franka i brytyjskiego funta. Inwestorzy czekają już na środowe wyniki posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed). Niewiele dziś się działo na rynku walutowym. O godzinie 15:02 za euro trzeba było zapłacić 4,4480 zł, dolar kosztował 4,1855 zł, frank 4,1380 zł, a funt 5,3240 zł. W dwóch pierwszych przypadkach są to poziomy zbliżone do tych z wczorajszego zamknięcia. Szwajcarski frank drożeje natomiast o 1 gr, a brytyjski funt o 2 gr. Jednak nawet te zmiany odbywają się w dość sennej atmosferze. Na rynku trwa już wyczekiwanie na jutrzejsze wyniki posiedzenia Fed. To oczekiwania widać również w notowaniach EUR/USD, które po wczorajszym odreagowanie mocnych spadków z czwartku i piątku (reakcja na ECB), dziś konsolidują się nieznacznie poniżej poniedziałkowego zamknięcia (1,0640). Rynek walutowy czeka na jutrzejsze wyniki dwudniowego posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed). To główne wydarzenie tygodnia i jedno z ważniejszych wydarzeń grudnia. Będzie to posiedzenie kwartalne, któremu towarzyszyć będzie publikacja najnowszych projekcji makroekonomicznych i stóp procentowych, a także konferencja prasowa z udziałem Janet Yellen. Powszechnie oczekuje się, że na grudniowym posiedzeniu Fed podwyższy stopy procentowe w USA o 25 punktów bazowych, co podniesie przedział wahań stopy funduszy federalnych (główna stopa) do 0,50-0,75%. Będzie to pierwsza ich zmiana od grudnia 2015 roku, gdy rozpoczął się obecny cykl zaostrzenia polityki monetarnej. Podwyżka kosztu pieniądza jest już w cenach. Dlatego też wyniki posiedzenia, prognozy i słowa Yellen będą analizowane w kontekście przyszłorocznych decyzji Fed. Oczekuje się wówczas 3. podwyżek stóp procentowych. Jeżeli te założenia znajdą w środę potwierdzenie, to końcówka 2016 roku upłynie pod znakiem mocnego dolara. W przeciwnym układzie, posiedzenie Fed stanie się pretekstem do realizacji zysków na nim, co będzie korelowało z podobną korektą na rynku długu. Potencjalne umocnienie dolara w reakcji na Fed będzie dla złotego impulsem do jego osłabienia. Taki też jest scenariusz bazowy na koniec roku. W tym scenariuszu na koniec grudnia za euro trzeba będzie zapłacić 4,45 zł, dolar podrożeje do 4,28 zł, a szwajcarski frank będzie kosztował 4,17 zł. Odwrotna reakcja na Fed oczywiście wesprze złotego. Przede wszystkim w relacji do dolara i szwajcarskiego franka. Niezależnie jak rynki finansowe zareagują w środę na sygnały płynące z Fed, w dłuższym terminie dalsze zaostrzenie polityki monetarnej w USA, przy jednoczesnej luźnej polityce monetarnej prowadzonej m.in. przez ECB, SNB i BoJ, będzie preferować dolara, prowadząc do dalszego drenażu kapitałów z rynków wschodzących. Jeżeli do tego dodać pogarszające się perspektywy polskiej gospodarki i brak widoków na podwyżki stóp procentowych przez RPP przed 2018 rokiem, to trzeba się przyzwyczaić do obecnych wysokich kursów głównych walut. Dziś Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował dane o inflacji bazowej. W listopadzie wskaźnik ten wzrósł do -0,1% R/R z -0,2% miesiąc wcześniej. Koreluje to z wczorajszymi danymi z GUS, który potwierdziły zakończenie 28-miesięcznego okresu deflacji w Polsce (w listopadzie wskaźnik CPI ukształtował się na poziomie 0,0% R/R). W kolejnych miesiącach powinniśmy zobaczyć wyraźne przyspieszenie inflacji w Polsce. Niska baza, rosnące ceny żywności, słaby złoty i wyższe ceny paliw sprawiają, że już w grudniu wzrośnie ona do 0,4-0,5% R/R, żeby jeszcze w I kwartale 2017 roku osiągnąć poziom 1,5% R/R. Ten skok cen będzie miał jednakże tylko przejściowy charakter, a inflacja przez długi czas nie tylko nie osiągnie celu NBP (2,5% R/R), ale pozostanie wyraźnie poniżej niego. W tym tygodniu, oprócz wspomnianych danych inflacyjnych, napłyną jeszcze inne dane z polskiej gospodarki. W środę inwestorzy poznają dane nt. bilansu płatniczego za październik (prognoza: -730 mln EUR), a w piątek będzie mieć miejsce publikacja listopadowych danych o wynagrodzeniach (prognoza: 3,9% R/R) i zatrudnieniu (prognoza: 3,0% R/R). W przyszłym tygodniu zaś zostaną opublikowane m.in. dane o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i bezrobociu. Marcin Kiepas niezależny analityk
Saxo Bank
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | Fed | USA | Trump
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »