Trump podkreślili wagę kontaktów biznesowych

Trump przeprowadził w sobotę rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, prezydentem Francji Francois Hollande'em, kanclerz Niemiec Angelą Merkel, premierem Japonii Shinzo Abe i szefem rządu Australii Malcolmem Turnbullem.

Podczas rozmowy prezydentów Rosji Władimirem Putinem Donalda Trump podkreślił wagę odnowienia wzajemnie korzystnych więzi handlowo-gospodarczych pomiędzy kręgami biznesowymi, co byłoby dodatkowym impulsem w rozwoju stosunków między obu krajami - podał Kreml.

Rosyjska prasa pisze w poniedziałek o ostrożnym optymizmie ekspertów po rozmowie telefonicznej prezydentów USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina. Eksperci oceniają, że zniesienie sankcji nie nastąpi prędko, ale dodają, że "zaczęto odmrażać dialog".

- Nawet jeśli prezydenci obu krajów znajdą wspólny język, to Trumpowi nie będzie łatwo przekonać członków obu amerykańskich partii, że nowe odprężenie przyniesie USA korzyści. Z tego względu, mimo prawdopodobnego nawiązywania współpracy z Moskwą w poszczególnych sferach, mogą jeszcze minąć lata, zanim odbudowane zostanie zaufanie i współdziałanie na pełną skalę - powiedział dziennikowi "Kommiersant" Anton Fiedaszyn z Uniwersytetu Amerykańskiego w Waszyngtonie.

Reklama

Jego zdaniem Trump, uwzględniając silny opór w Kongresie USA, raczej nie będzie spieszyć się z +poświęcaniem cennego kapitału politycznego na kardynalną poprawę stosunków z Moskwą+".

Dyrektor Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk Fiodor Wojtołowski uważa, że "jeśli nowa administracja w Białym Domu zechce znieść tę część sankcji, która wprowadzana była rozporządzeniami prezydenckimi i do której zniesienia niepotrzebne są uchwały Kongresu, to na Kapitolu pojawi się poważny opór". Tak więc dylemat polega na tym, "czy biznesmen i pragmatyk Trump będzie miał wystarczająco dużo chęci i zasobów, by dalej inwestować swój kapitał polityczny w normalizowanie stosunków z Rosją" - oświadczył ekspert w rozmowie z "Kommiersantem".

Z oceną, że Trumpowi będzie bardzo trudno znieść szybko sankcje wobec Rosji, zgadza się uważany za jednego z najlepszych rosyjskich specjalistów od spraw międzynarodowych Siergiej Karaganow. Jego zdaniem "na razie są to tylko oczekiwania, które mogą się nie spełnić". Karaganow powiedział dziennikowi "Izwiestija", że "dla Trumpa nawiązywanie dialogu z Rosją jest ważne, ale nie pierwszoplanowe".

"Praktyka stosunków dwustronnych pokazuje, że nastawienie na początku na budowanie dobrych stosunków tworzy iluzję +miesiąca miodowego+ - tak było pomiędzy +przyjacielem+ Borysem Jelcynem i +przyjacielem+ Billem Clintonem oraz +przyjaciółmi+ Władimirem Putinem i George'em W. Bushem" - pisze gazeta "RBK", przywołując ocenę politologa Maksima Suczkowa.

Jak zauważa ten ekspert z Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych, problemy w relacjach Rosji i USA mają charakter systemowy. Ważne byłoby, aby osobista sympatia przywódców przyczyniała się do budowania szerszej i bardziej trwałej bazy stosunków między dwoma krajami. Z tego względu - zdaniem Suczkowa - rozsądne byłoby wznowienie pracy komisji prezydenckich i innych form współpracy zamrożonych w ostatnich latach.

Dyrektor programowy Klubu Wałdajskiego Andriej Suszencow podkreślił w rozmowie z "RBK", że w komunikacie Kremla po rozmowie telefonicznej prezydentów mowa była o nastawieniu obu stron na budowanie stosunków na bazie równoprawności. - Rosja od dawna dążyła do zbudowania naszych relacji na tej podstawie - podkreśla Suszencow i ocenia, że Trump w stosunkach z Rosją "jest gotowy do nowego podejścia", odmiennego niż stanowisko jego poprzednika Baracka Obamy.

Dziennik "Moskowskij Komsomolec" ocenia, że dobrze się stało, iż pierwsza rozmowa telefoniczna obu liderów "nie doprowadziła do żadnych przełomowych ustaleń w rodzaju wzajemnego zniesienia sankcji". "Gdyby nowy amerykański przywódca teraz podjął decyzję o niezwłocznym zniesieniu sankcji wobec Rosji, napotkałby jeszcze ostrzejszy i skonsolidowany opór ze strony elity politycznej USA" - tłumaczy gazeta.

...................

Premier Japonii Shinzo Abe zapowiadał, że będzie starał się przekonać nowego prezydenta do podjęcia dwustronnych rozmów o wolnym handlu w związku z decyzją Trumpa o wycofaniu jego kraju z Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu (TPP). Trump jasno dał do zrozumienia, że woli umowy dwustronne od wielostronnych.

Wycofanie USA z TPP było realizacją wyborczej obietnicy nowego prezydent. Umowa ta, postrzegana jako przeciwwaga dla rosnących wpływów Chin, została podpisana w 2015 roku przez 12 krajów Azji i Pacyfiku, reprezentujących 40 proc. światowej gospodarki. Poprzednia administracja USA traktowała TPP jako ważny ekonomiczny element zacieśniania więzi z sojuszniczymi krajami Azji.

Otoczenie Trumpa sygnalizowało wcześniej, że amerykańska administracja rozważa zniesienie sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu. Conway powiedziała w wywiadzie dla telewizji Fox, że rozważane są "wszystkie" opcje, ponieważ dla Trumpa myśl ujęta w haśle "Ameryka przede wszystkim" nadaje kierunek polityce zagranicznej Białego Domu.

.......................

Co szykuje Trump gospodarce świata? Realizacja wyborczych zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa i Republikanów zrewolucjonizuje politykę gospodarczą USA w najbliższych latach. Dodatkowo wyjątkowa pozycja Stanów Zjednoczonych na świecie może sprawić, że protekcjonistyczne elementy polityki handlowej paradoksalnie mogą polepszyć kondycję ekonomiczną Ameryki. Zmniejszenie podatków dla gospodarstw domowych to pozytywny impuls dla konsumpcji i dla oszczędności. Z kolei redukcja obciążeń fiskalnych dla firm może zachęcać do inwestycji i wspierać innowacje. Koncepcja ograniczenia wymagań regulacyjnych m.in. dla przemysłu wydobywczego to także większe prawdopodobieństwo energetycznego uniezależnienia się Amerykanów od reszty świata. Poprawa infrastruktury powinna natomiast utrzymywać potencjał gospodarczy USA, a wraz z wcześniej wymienionymi reformami nawet go zwiększać. Prawdziwą rewolucją zaproponowaną przez Republikanów będą jednak zmiany dotyczące naliczania podatków przy eksporcie oraz imporcie dóbr i usług. Spowodują one natychmiastową poprawę konkurencyjności amerykańskich towarów za granicą i znacznie zmniejszą atrakcyjność importu. Według zwolenników tego rozwiązania przyczynią się również do znacznego wzrostu wartości amerykańskiej waluty.

Korekta podatku granicznego

Bieżący system podatkowy w USA jest taki sam dla eksportera i importera. Na przykład obecnie przy przychodach na poziomie 100 dol., kosztach 60 dol. i zysku 40 dol., płacą oni 35 proc. podatku, czyli 14 dol. Daje to zysk netto na poziomie 26 dol. Obniżenie obciążeń fiskalnych (z 35 proc. do 20 proc.) oraz projekt Korekty Podatku Granicznego (KPR) w republikańskim planie "A Better Way" sprawią, że firma, która sprzedała swój towar, korzystając z importowanych komponentów, w analogicznym przykładzie osiągnie zysk na poziomie 20 dol. Natomiast ta, która jest eksporterem dobór w oparciu o materiały krajowe, zyska 52 dol. według opracowań think tanku Tax Foundation.

Jak to możliwe?

KPR znacznie zmienia podstawę opodatkowania oraz pozwala eksporterowi sięgnąć po rabat. Przedsiębiorstwo korzystające z importowanych komponentów płaci 20-procentowy podatek nie od zysku (20 proc. z 40 USD = 8 USD), ale od całości przychodu (20 proc. z 100 USD = 20 dol). Eksporter z kolei nie dość, że będzie zwolniony z podatku, to dostaje rabat w wysokości 12 dol. (20 proc. kosztu eksportu). Zysk netto wynosi więc (40 + 12) 52 dol. Powyższe zmiany powinny natychmiast spowodować dramatyczne przetasowania w konkurencyjności amerykańskich towarów i usług na świecie. Z drugiej strony wyraźnie zmniejszają atrakcyjność importu, co z kolei powinno szybko zmniejszać deficyt handlu zagranicznego. Podstawowym skutkiem takich działań może być również wzmocnienie kursu dolara, na co liczą zwolennicy tego podejścia. Pozwoliłoby to uniknąć m.in. wzrostu cen towarów importowanych.

Kilka pieczeni na jednym ogniu

KPR w formie zaproponowanej przez Republikanów ma kilka zalet, które dobrze wpisują się w kampanijne hasło "Ameryka przede wszystkim". Poza wsparciem dla eksportu zdecydowanie zmniejsza atrakcyjność przenoszenia działalności za granicę. Dodatkowo może również przyciągać kapitał do USA. Warto także podkreślić, że współgra on z pomysłem ściągnięcia zysków przetrzymywanych na świecie przez amerykańskie firmy. Według szacunków Kongresu wynoszą one 2.6 bln dolarów. Powrót tych środków do USA ma być objęty preferencyjnie niską stawką podatku (nawet mniej niż 10 proc.). Jedną z poważniejszych wad rozwiązania KPR jest wzrost cen importu. Jednak według zwolenników KPR (m.in. Martina Feldsteina, profesora ekonomii Uniwersytetu Harvarda i emerytowanego przewodniczącego wiodącego think tanku w USA - National Bureau of Economic Research) spowoduje to wzrost wartości dolara o 25 proc. Gdyby do tego doszło, pozytywne efekty dla eksporterów i negatywne dla importerów będą zanikać. Chociaż dopóki pozostanie jakikolwiek deficyt w handlu zagranicznym, budżet państwa skorzysta z wyższych wpływów podatkowych (suma rabatów pozostanie mniejsza niż dochody związane ze zmianą podstawy opodatkowania).

Kto straci na zmianach?

Jeżeli dolar zyska mniej niż 25 proc., to stracą amerykańskie firmy, które np. przeniosły produkcję samochodów za granicę. Może stracić również część konsumentów, którzy przyzwyczaili się do korzystania z zagranicznych dóbr. Największe jednak koszty tych zmian mogą ponieść państwa, które przez ostanie lata przyciągały kapitał inwestycyjny ze Stanów Zjednoczonych. Teraz będą musiały zaoferować dużo lepsze warunki lub pozwolić, by rynek wymusił spadek wartości lokalnej waluty. Ogólnie jednak pogorszy się standard życia obywateli tych państw. Ze względu na zmniejszenie konkurencyjności może również ucierpieć cały światowy handel zagraniczny, a także globalna gospodarka. Warto zauważyć, że mimo znacznego deficytu w handlu zagranicznym (500 mld dol. w 2015 r.), Stany Zjednoczone uzyskały dodatni bilans zysków z inwestycji bezpośrednich (część rachunku pierwotnego) na poziomie 300 mld dol. Ta nadwyżka może się zmniejszać w kolejnych latach ze względu na redukcję inwestycji zagranicznych i wzrost wartości dolara. Prawdopodobnie jednak większość Amerykanów nie dostrzeże tych stosunkowo niewielkich strat, natomiast wymienione wcześniej pozytywne efekty będą bardzo dobrze widoczne.

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Połączenie proeksportowej polityki podatkowej z niższymi obciążeniami fiskalnymi dla przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych, a także wyższe inwestycje w infrastrukturę powinny szybko podnieść standard życia Amerykanów. Byłoby to szczególnie widoczne zwłaszcza wtedy, gdyby doszło do dalszego wzrostu wartości dolara. Biorąc pod uwagę, że powyższe działania wymuszą względnie szybkie podnoszenie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną, jest to bardzo prawdopodobne. Należy także podkreślić, że gdyby podobne działania protekcjonistyczne wprowadziły inne kraje, to spowodowałoby to raczej odpływ inwestorów, ogólne pogorszenie kondycji gospodarczej państwa i podwyższenie cen. Stany Zjednoczone są jednak na tyle liczącym się graczem na światowym rynku, że producenci będą starali się sprostać nowym warunkom i unikać importu, jeżeli będzie to tak niekorzystne, jak w przedstawionym przykładzie. Konsumenci, którzy zwykle tracą na barierach w handlu zagranicznym, mogą nie zauważyć zmian w związku ze wzmocnieniem dolara. W rezultacie, dzięki swojej niezwykłej pozycji na świecie, USA może "zjeść ciastko i mieć ciastko", bo rachunek zapłacą inni. Opinia Marcina Lipki, głównego analityka Cinkciarz.pl. Spółka Cinkciarz.pl to jedna z najszybciej rozwijających się firm w Europie. Z usług lidera internetowego rynku wymiany walut korzystają m.in. przedsiębiorstwa i instytucje oraz klienci indywidualni. Od 2010 r. firma z powodzeniem funkcjonuje w sektorze fintech. System rozwiązań, które oferuje to innowacyjny produkt finansowy. Firma należy do organizacji SWIFT, zrzeszającej największe banki oraz instytucje finansowe.
INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Trump | USA | Abe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »