Trump ponownie rozpala nadzieje

Amerykańska waluta znajduje się na piedestale inwestorów już od początku tygodnia. Do tej pory dolar został wsparty przez dość jastrzębie stwierdzenia ze strony szefowej FED, zaś wczoraj prezydent Donald Trump ponownie rozpalił nadzieje inwestorów odnośnie do cięć podatków. Przypomnijmy, że postulat ten był jednym z kluczowych w jego kampanii wyborczej.

Amerykańska waluta znajduje się na piedestale inwestorów już od początku tygodnia. Do tej pory dolar został wsparty przez dość jastrzębie stwierdzenia ze strony szefowej FED, zaś wczoraj prezydent Donald Trump ponownie rozpalił nadzieje inwestorów odnośnie do cięć podatków. Przypomnijmy, że postulat ten był jednym z kluczowych w jego kampanii wyborczej.

Podczas swojego wystąpienia w Indianapolis Donald Trump po raz kolejny starał się zrobić show zapowiadając "ogromne cięcia podatków" nakierowane przede wszystkim na średnio zarabiających Amerykanów. Wśród propozycji znalazła się między innymi redukcja najwyższej stawki podatkowej dla przedsiębiorstw z 35% do nie więcej niż 20%. Prócz tego liczba progów podatkowych dla osób fizycznych ma zostać obniżona z siedmiu do trzech (12%, 25% i 35%), zaś kwota wolna od podatku wynieść ma 12 tys. dolarów (24 tys. dolarów w przypadku małżeństw). Wszystkie te postulaty krążyły po rynku już od dłuższego czasu, niemniej jednak od momentu objęcia przez Trumpa urzędu nie zdołały się zmaterializować. W odpowiedzi na wystąpienie prezydenta USA notowania amerykańskich indeksów straciły nieco animuszu, niemniej jednak straty te po części zostały odrobione. Mimo tego, że redukcja podatku dochodowego dla firm jest pozytywną informacją, gdyż poprawia kondycję finansową spółek, to inwestorzy mieli już kilka okazji, by czynnik ten zdyskontować. Obecnie wydaje się, że dopóki nie zobaczymy faktycznych zmian w amerykańskim systemie podatkowych, wzrosty na Wall Street napędzane wyłącznie tymi doniesieniami mogą być ograniczone.

Reklama

Jeśli chodzi o amerykańską walutę, ta zyskuje już czwarty dzień z rzędu. Trzeba również podkreślić, że dolar wspierany jest przez sytuację na rynku obligacji, gdzie dochodowość 10-letniej obligacji podskoczyła już do poziomu 2,35%, podczas gdy jeszcze przed kilkoma dniami znajdowaliśmy się w pobliżu 2,2%. Na całym zamieszaniu traci oczywiście polska waluta, która oddaje częściowo zyski wypracowane w ostatnim czasie. Mając na uwadze fakt, że rynek wciąż jeszcze ma pewną przestrzeń do wyceny grudniowej podwyżki stóp procentowych wydaje się, że aprecjacja dolara w najbliższych tygodniach wciąż jest prawdopodobna.

Podczas dzisiejszej sesji największa uwaga będzie skupiona na wstępnych danych inflacyjnych z Niemiec za wrzesień. Obecnie konsensus zakłada, że EBC ogłosi plan redukcji miesięcznych zakupów obligacji na posiedzeniu w październiku, tym samym ważność kolejnych odczytów inflacyjnych jest szczególna. O godzinie 9:23 za dolara płacono 3,6882 złotego, za euro 4,3301 złotego, za funta 4,9320 złotego, zaś za franka 3,7865 złotego.

Arkadiusz Balcerowski

makler papierów wartościowych, analityk rynków finansowych XTB

Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »