Tydzień słabych danych z Polski

Pod koniec tygodnia - a słowa te piszemy w piątek przed 22:00 - euro znów zarabia do dolara. Innymi słowy, wykres eurodolara biegnie w górę, jakkolwiek daleko mu choćby do poziomów, które notowano u progu tygodnia. A było to nawet 1,1620.

Pod koniec tygodnia - a słowa te piszemy w piątek przed 22:00 - euro znów zarabia do dolara. Innymi słowy, wykres eurodolara biegnie w górę, jakkolwiek daleko mu choćby do poziomów, które notowano u progu tygodnia. A było to nawet 1,1620.

Sytuacja poza Polską

Dolar się wzmacniał m.in. dlatego, że Fed raczej nastawiony jest na trzymanie swego dotychczasowego kursu na zacieśnianie polityki monetarnej, a lamenty i pogróżki Trumpa w tej kwestii są raczej wliczone w koszty i traktowane jako zło tyleż konieczne, co raczej nie mające wielkiego wpływu. Trump zresztą łamie w ten sposób niepisaną konwencję i np. p. Kudlow, prezydencki doradca, musiał później tłumaczyć swego szefa na język politycznej elegancji, zapewniając, że jego celem nie jest wywieranie nacisku na FOMC.

Reklama

Bruksela z jednej strony źle się wypowiada o włoskich planach budżetowych, ale z drugiej - komisarz europejski Pierre Moscovici był dziś bardziej koncyliacyjny, mówiąc, iż UE nie będzie wtrącać się do polityki ekonomicznej włoskiego rządu i pouczać tegoż gremium.

Tak więc pod koniec tygodnia mamy na eurodolarze poziom 1,15. Minima, które zresztą osiągnięto dziś, to 1,1435.

Słabe dane

Ano cóż - był to generalnie tydzień słabych danych makro z Polski, w każdym razie słabszych od oczekiwań. Czyżby oznaczało to, że zastrzeżenia RPP, iż przyszłość może przynieść osłabienie koniunktury, już się spełniały?

Zawiodły dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniu. W tym pierwszym przypadku oczekiwano +7,1 proc. r/r, było +6,7 proc., w tym drugim miało być +3,4 proc. r/r, uzyskano tylko +3,2 proc. r/r. Produkcja przemysłowa wzrosła we wrześniu o 2,8 proc. r/r, gdy oczekiwano dynamiki 4,3 proc. Zawiodła też produkcja budowlano-montażowa: +16,4 proc. r/r (zakładano +18 proc.).

Wreszcie, dziś mieliśmy dane o sprzedaży detalicznej i też były mizerne. Dynamika roczna: +5,6 proc. Robi to wrażenie, ale nie jeśli się wie, że po rynku krążyły prognozy rzędu +7,6 proc., a w sierpniu było 9 proc. W skali miesięcznej wrzesień dał spadek o 3,4 proc.

A cóż działo się ze złotym?

Na USD/PLN mieliśmy 16 października mniej niż 3,69 jako dołek, potem złoty zaczął się osłabiać, co wynikało głównie z przetasowań eurodolarowych oraz z kiepskich danych krajowych (rynek jakby zapomniał o podwyżce ratingu przez S&P). Maksima z dziś do 3,7635, ale korekta na głównej parze sprowadziła wykres niżej, kończymy na 3,7285.

Na euro-złotym proces osłabienia też w jakiejś mierze wystąpił. Dołek z 16/17 października to 4,2815, wczoraj mieliśmy prawie 4,31 - ale dziś wieczorem 4,2920. Ogólny obraz od przynajmniej 3 miesięcy można uznać za konsolidacyjny.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »