Wejście w nowy rok

Tym razem specyficzne było to, że zarówno Wigilia i Boże Narodzenie, jak i Sylwester wraz z 1 stycznia przypadły na dni weekendowe, na sobotę i niedzielę. Z tego powodu przerwy w biznesie były dość krótkie, nawet jeśli w wielu biurach czy bankach traderzy, analitycy i menedżerowie wzięli dodatkowe urlopy. Co więcej, w wielu krajach także 2 stycznia jest dniem wolnym. Platformy nierzadko podają jeszcze notowania z ostatnich chwil 30 grudnia.

Tym razem specyficzne było to, że zarówno Wigilia i Boże Narodzenie, jak i Sylwester wraz z 1 stycznia przypadły na dni weekendowe, na sobotę i niedzielę. Z tego powodu przerwy w biznesie były dość krótkie, nawet jeśli w wielu biurach czy bankach traderzy, analitycy i menedżerowie wzięli dodatkowe urlopy. Co więcej, w wielu krajach także 2 stycznia jest dniem wolnym. Platformy nierzadko podają jeszcze notowania z ostatnich chwil 30 grudnia.

Na eurodolarze mamy ok. 1,0515-25, zależnie od tego, po który dokładnie kurs sięgniemy. A zatem, jak pamiętamy, skorygowany został nagły i dość kuriozalny skok powyżej 1,06, który w nocy z czwartku na piątek trochę wstrząsnął rynkiem, a wynikał prawdopodobnie z jego płytkości, tj. z małego obrotu.

Na USD/TRY mamy 3,5325 - skok w górę i osłabienie liry. 30 grudnia rano notowania tej pary pozycjonowały się bliżej 3,5150, osłabienie tureckiej waluty może wynikać z reperkusji okrutnego zamachu, do którego doszło nad Bosforem w czasie nocy sylwestrowej.

Dziś w programie mamy kilka ciekawych odczytów PMI. O 6:00 czeka nas np. publikacja PMI dla przemysłu Indii, o 9:00 dla Polski. Kwadrans po dziewiątej mamy Hiszpanię, zaś pół godziny przed dziesiątą - PMI dla przemysłu Szwajcarii i Czech. O 9:45 czas na Włochy, o 9:50 na Francję, pięć minut później na Niemcy, o 10:00 na Strefę Euro. Później czeka nas długa, długa przerwa, a do kalendarium będzie można zerknąć jeszcze o 22:30, pod kątem PMI dla przemysłu Australii.

Reklama

Jutro w programie m.in. PMI dla przemysłu Chin, Wielkiej Brytanii i USA, przy czym w Stanach podany zostanie także wskaźnik ISM dla tego sektora.

W środę przyjdzie czas na przemysł Japonii przez pryzmat PMI, a także na ten sam wskaźnik, ale dla usług rozmaitych krajów i regionów, jak Niemcy, Francja czy Euroland. Do tego poznamy protokół z obrad FOMC. W czwartek godny uwagi będzie PMI dla usług Wielkiej Brytanii, podobnie analogiczny wskaźnik dla Chin i USA, ale poza tym poznamy też istotny raport z rynku pracy USA, mianowicie raport ADP. Piątek u nas będzie dniem wolnym (Trzech Króli), ale w Stanach ukażą się tzw. payrollsy, czyli kluczowe dane z rynku pracy nt. zmiany zatrudnienia i bezrobocia. Do tego podany zostanie odczyt nt. zamówień za grudzień (wstępny).

Co w Polsce?

W mainstreamowej ekonomii uważa się, że inflacja jest czasami (albo i często) korzystna, przynajmniej jeśli nie jest to taka inflacja jak w Zimbabwe czy Wenezueli. Nieco inaczej patrzą na to np. Austriacy, nie dostrzegający w inflacji nic poza spadkiem wartości pieniądza z powodu rządowych manipulacji stopą i emisją, a hołubiący raczej deflację jako dobry dla konsumentów skutek kapitalistycznej konkurencji. Oczywiście to trochę uproszczony opis, ale w sumie i tak nie jest on nam tu specjalnie potrzebny. W każdym razie do Polski inflacja - mianowicie w ujęciu wskaźnika CPI - właśnie wróciła. W grudniu GUS odnotował +0,8 proc. r/r i to przy prognozie +0,5 proc. r/r. Wzrost miesięczny to +0,7 proc.

Pojawienie się inflacji teoretycznie oznaczać powinno słabego złotego czy w ogóle słabą walutę kraju dotkniętego inflacją - ale w praktyce może być i odwrotnie, bo zjawisko to skłania władze monetarne do podwyższania stóp. Stąd np. FOMC w USA przez długi czas podkreślał, że zacznie podwyższać oprocentowanie, gdy inflacja zacznie rosnąć. W Polsce jednak na razie i tak nie myślimy raczej o zacieśnianiu polityki, być może nawet przez cały rok 2017.

Notowania pary EUR/PLN podawane są na poziomie 4,4050, zaś na USD/PLN mamy 4,1860. W pierwszym wypadku sytuacja nie jest specjalnie zaskakująca, poziom 'czterdzieści' nadal się broni, w drugim natomiast istotne jest to, że przebito 4,20. Oczywiście do 4,10 droga nadal jest daleka.

Rząd jest na tyle pewny siebie, że bierze opozycję na konfrontację, przy czym jest to poniekąd konfrontacja przez przeczekanie. Jarosław Kaczyński (oczywiście nie dowodzi on formalnie rządem, ale nie bez powodu niektórzy tytułują go 'naczelnikiem państwa') zapewnia, że nie będzie powtórki głosowania nad budżetem, bo nie może rządzić mniejszość, a taką jest opozycja. PiS posiada kworum i nie ma zamiaru skapitulować.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »