Wystarczą pogłoski

Nadzieje na postęp w negocjacjach handlowych USA-Chiny zostały w czwartek ponownie rozbudzone, co przekłada się na poprawę sentymentu na rynkach globalnych. Choć opieramy się na plotkach i nieoficjalnych doniesieniach, to istotna jest zmiana ładunku emocjonalnego wokół tematu na optymistyczną. A w każdej plotce jest ziarno prawdy, prawda?

Nadzieje na postęp w negocjacjach handlowych USA-Chiny zostały w czwartek ponownie rozbudzone, co przekłada się na poprawę sentymentu na rynkach globalnych. Choć opieramy się na plotkach i nieoficjalnych doniesieniach, to istotna jest zmiana ładunku emocjonalnego wokół tematu na optymistyczną. A w każdej plotce jest ziarno prawdy, prawda?

W czwartek wieczorem katalizatorem dla mini-rajdu ryzyka stał się artykuł Wall Street Journal, według którego sekretarz skarbu USA Mnuchin zaproponował "zniesienie części lub wszystkich ceł" nałożonych na Chiny w celu przyspieszenia negocjacji i nakłonienia Pekinu dla długoterminowych reform. Artykuł sugeruje też, że pomysł nie spodobał przedstawicielowi ds. handlu Lighthizerowi, który "obawia się, że jakiekolwiek ustępstwa będą oznaką słabości", choć Lighthizer nie powiedział nie. Później rzecznik Departamentu Skarbu wydał oświadczenie, według którego ani Mnuchin ani Lighthizer nie wydawali zaleceń w kwestii ceł, co trochę przytłumiło entuzjazm rynkowy, ale wyższe poziomy się utrzymały. WSJ napisał też, że propozycja jeszcze nie trafiła do Trumpa, który w przeszłości częściej stawał po stronie Lighthizera, ale tym razem może być inaczej, gdyż Trumpowi bardzo zależy na zawarciu porozumienia. Byłoby to spójne z moimi wnioskami z wczorajszego komentarza, że Trump szuka tematu, w którym chce pokazać swój sukces (choć osobiście liczyłem na postępy w zakończeniu government shutdown).

Reklama

Niezależnie, co by to było, sprzyja podtrzymaniu apetytu na ryzyko i każdy takie pogłoski, jak wczorajsza, są dodatkowym paliwem dla wzrostu ryzykownych aktywów. I choć plotce do oficjalnego stanowiska daleko, to jednak zwraca uwagę fakt, że administracja Białego Domu diametralnie zmieniła swój język w opisywaniu sporu handlowego z Chinami. W zeszłym roku więcej było odgrażania się podwajaniem ceł, oskarżania o drapieżne techniki i kradzież własności intelektualnej. Teraz zdaje się, że nikt nikogo nie chce już obrażać i komplikować negocjacji. Nic więc dziwnego, że rynek z każdej plotki wyciąga ziarno prawdy i widzi w niej mały (ale zawsze) krok ku pozytywnym rozstrzygnięciom.

Funt brytyjski był w czwartek silny ze swoich własnych powodów. Rzecznik brytyjskiego rządu przekazał, że gabinet May dostarczył parlamentarzystom analizy dotyczące przeprowadzenia drugiego referendum, co będzie jednym z tematów w trakcie weekendowych międzypartyjnych rozmów. Nie znamy jednak szczegółów i wniosków z analizy, która równie dobrze może zniechęcać do referendum. A skoro premier May szuka szerokiego poparcia dla nowego planu B dla brexitu, w jej interesie jest osłabić alternatywę.

Wiemy też, że głosowanie w Izbie Gmin nad nowym planem postepowania odbędzie się we wtorek 29 stycznia po tym, jak w najbliższy poniedziałek projekt trafi pod obrady. Zanosi się na kolejny gorący tydzień z potencjalną krytyką w wykonaniu przeciwników May. Sporo optymizmu wlano w funta w ostatnich dniach, ale weekend (i weekendowa prasa) zawsze jest zmorą kupujących GBP, więc dziś uwaga na asekuracyjną redukcję pozycji.

Konrad Białas

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »