Vitkovice płacą więcejza Milmet

Vitkovice Holding, główny udziałowiec sosnowieckiego Milmetu, podniósł cenę w wezwaniu. Kurs zwyżkował aż o 56,8 procent.

Vitkovice Holding, główny udziałowiec sosnowieckiego Milmetu, podniósł cenę w wezwaniu. Kurs zwyżkował aż o 56,8 procent.

Wczoraj rozpoczęły się zapisy na akcje producenta butli gazowych. Czeski holding Vitkovice, który kontroluje 72,7 proc. kapitału Milmetu, zamierza skupić pozostałe walory i wycofać spółkę z obrotu publicznego. Cena zaproponowana w wezwaniu z 5 maja rozczarowała jednak inwestorów. Wynosiła 16 zł, czyli mniej niż wartość księgowa przypadająca na akcję (ok. 19 zł) i prawie tyle samo ile ówczesny kurs. W poniedziałek holding podniósł cenę do 25,43 zł za walor. Ma większe szanse na sukces wezwania, choć zapłaci o ponad 8 mln zł więcej, niż zamierzał.

Reklama

Czeski błąd

Dlaczego inwestor podniósł cenę? Okazało się, że postąpił wbrew ustawie o ofercie publicznej. Cena w wezwaniu nie może być niższa od najwyższej ceny, jaką wzywający zapłacił w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Okazało się, że w holdingu doszło do transakcji, w której papiery wyceniono o wiele wyżej niż 16 zł. Stwierdziła to Komisja Papierów Wartościowych i Giełd w trakcie przeprowadzania czynności kontrolnych. Nakazała podnieść cenę w wezwaniu, występując w interesie mniejszościowych akcjonariuszy Milmetu. Do wspomnianej transakcji doszło w lutym. Vitkovice Holding wniósł jako aport 1,6 mln akcji Milmetu (51 proc.) do swojej spółki zależnej Vitkovice Cylinders. Przy wycenie aportu przyjęto, że jedna akcja Milmetu warta jest 25,43 zł. Dlaczego nie uwzględniono tego przy ustaleniu ceny w wezwaniu? - Zgodnie z czeskimi przepisami, wniesienie aportu nie stanowiłoby o cenie w wezwaniu. Po dyskusji zarząd Vitkovic zgodził się jednak z opinią KPWiG - tłumaczy Jerzy Kościelniak, prezes Milmetu.

KPWiG poprosiła w ostatni piątek o zawieszenie poniedziałkowych notowań Milmetu. Inwestorzy nie dowiedzieli się dlaczego.

Eksplozja kursu

Dopiero w poniedziałek po sesji poznali powód: wyznaczenie wyższej ceny. Uwolniony wczoraj kurs zyskał aż 56,8 proc. Osiągnął najwyższą w ośmioletniej historii notowań cenę 24,7 zł. Inwestorzy skupowali akcje pod wezwanie. Papiery cieszyły się dużym zainteresowaniem - właściciela zmieniło 190 tys. akcji, podczas gdy w ostatnich miesiącach wolumen obrotu rzadko przekraczał 10 tys. sztuk.

Co zrobi SEB?

O sukcesie wezwania zadecyduje zapewne odpowiedź funduszy inwestycyjnych SEB, które kontrolują znaczną część walorów. Według raportu za IV kwartał mają one 10 proc. akcji. Wojciech Rostworowski, dyrektor SEB TFI do spraw inwestycyjnych, przypomina, że w ubiegłym roku fundusz zszedł poniżej 10 proc. SEB nie musi jednak raportować zmian do chwili zejścia poniżej progu 5 proc. głosów. Jego zdaniem, cena 16 zł nie była atrakcyjna. Można wnioskować, że po jej podwyższeniu fundusze odpowiedzą na wezwanie. - Cena jest przyzwoita, a warunki sprzyjające, żeby wyjść z inwestycji - ocenia W. Rostworowski.

Zdaniem prezesa J. Kościelniaka, Milmet nie straci na opuszczeniu parkietu. - Nigdy nie korzystaliśmy z możliwości emisji. Środki na inwestycje będą zdobywane na poziomie holdingu. Zapisy w wezwaniu będą przyjmowane do 16 czerwca w placówkach ING Securities.

Adam Roguski

Komentarz

Piotr Cieślak
analityk Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Czeski Inwestor wezwał do sprzedaży akcji Milmetu po cenie 16 zł. Wydawało się, że od strony formalnej wszystko jest w porządku. Tymczasem KPWiG doszukała się uchybienia i zastosowała przepis, który dał akcjonariuszom szansę na zdecydowanie bardziej atrakcyjne warunki wyjścia z inwestycji. Wartość księgowa przypadająca na jedną akcję Milmetu wynosiła na koniec IV kwartału ub.r. 19,7 zł. W związku z tym, pierwotna cena mogła wydawać się krzywdząca dla akcjonariuszy mniejszościowych spółki. Komisji Papierów Wartościowych i Giełd należy się zdecydowana pochwała za zachowanie czujności. Sytuacja powinna być przestrogą dla inwestorów, którzy nie stosują się do wykładni prawa.

Łukasz Dajnowicz
rzecznik Komisji Papierów Wartościowych i Giełd

KPWiG stoi na straży prawa na rynku kapitałowym. Działamy w interesie inwestorów, a decyzje Komisji zakładają prymat rynku. Kwestie związane z wezwaniami są zawsze przedmiotem szczegółowych analiz urzędu KPWiG. Co do zasady, sprawdzamy między innymi, czy cena w wezwaniu jest zgodna z wymogami określonymi w przepisach prawa. Inwestorzy mają prawo do otrzymania za swoje akcje właśnie takiej ceny i jeśli wzywający oferuje mniej, to Komisja zwraca się do niego z żądaniem podwyższenia ceny. Inwestorzy są dla nas najważniejsi.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: zarobki | Holding | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »