Toksyczna ekonomia akademicka

O toksycznych aktywach - krążących po świecie w postaci wyrafinowanych papierów wartościowych z fikcyjną wartością szacowaną nominalnie na kilka bilionów dolarów - już powszechnie wiadomo.

Zanim jednak stało się o nich głośno, niektórzy wtajemniczeni specjaliści od rynków finansowych zaczęli żądać reformy akademickiej ekonomii. Podejrzewali bowiem, że tego typu instrumenty nie wyskoczyły jak Minerwa z głowy Jowisza, lecz musiały zrodzić się w głowach jakichś teoretyków pracujących za murami uniwersytetów.

Toksyczne aktywa banków to pestki

Po wybuchu kryzysu zauważono, że toksyczne instrumenty bankowe to tylko pestki w całe nauce makroekonomii, podbudowanej hipotezą "racjonalnych oczekiwań", a nazwanej "ekonomiczną ortodoksją". Stawała się ona - jak pisał "The Economist" w listopadzie 2010 r. - stopniowo dominującą koncepcją akademickiej ekonomii od 1980 r., atrakcyjną ideologicznie w okresie rządów M. Thatcher i R. Reagana. Koncepcja ta uzyskała rodzaj dekoracji "metodologicznej" przy zastosowaniu formuł matematycznych, mających udowodnić, że wypłacalnym bankom nigdy nie zagrozi nagły kryzys płynności, a nakłanianie banków do utrzymywania nadwyżek kapitału jest nieefektywne.

Reklama

Bankierzy mogli się domyślać, że efektywne są natomiast nadmierne emisje pieniądza kredytowego. Ponadto w koncepcji tej zawarte było twierdzenie, że "rynki mają zawsze rację", a ceny na rynkach finansowych umożliwiają najlepsze prognozowanie niepewnej przyszłości. Jeszcze ważniejsze i najbardziej zwodnicze w tej doktrynie było twierdzenie, że gospodarki rynkowe są samo równoważące się.

Skoro w Stanach Zjednoczonych i w ogóle na Zachodzie rozpoznano już szkodliwość makroekonomii podbudowanej hipotezą "racjonalnych oczekiwań", to powstaje pytanie, jakie działania są podejmowane, aby ją zmienić. Ponadto warto byłoby wiedzieć, czy problem ten ma jakieś znaczenie dla Polaków, przynajmniej w związku z ich pragnieniem zrozumienia przyczyn i konsekwencji konfliktu między premierem D. Tuskiem a znanymi profesorami ekonomii, zwłaszcza L. Balcerowiczem. Owszem, na Zachodzie podjęto ważne działania reformatorskie i antykryzysowe, które pośrednio mają znaczenie dla Polski, także do wyjaśniania sporu w gronie zwolenników tej samej ideologii.

Spójrzmy dokładnie na Zachód

Na początku - jak stwierdza "Economist" - gdy poszukiwane były osoby odpowiedzialne za wywołanie kryzysu rujnującego gospodarkę światową, pewien "rzucający się w oczy tłum uciekł od odpowiedzialności, a mianowicie ekonomiści akademiccy. (...}Teorie ekonomiczne, które zachęcały do podejmowania błędnych decyzji przez bankierów, urzędników i polityków nie skupiły na sobie krytycznej uwagi, na jaką zasługiwały". Ortodoksja ekonomiczna była szczególnie niebezpieczna dla finansów. Pozwalała bowiem nawet laureatom nagrody Nobla sądzić, że wstrząsy z powodu takiego jak upadek banku Lehman Brothers "nie mogą zdarzyć się nawet raz na miliard lat".

Wprawdzie w komentowanym tekście nie padło nazwisko żadnego z noblistów , ale nie ulega wątpliwości, iż chodzi przede wszystkim o dwu nieżyjących noblistów amerykańskich: F. Hayka (z austriackiej szkoły ekonomii) i M. Friedmana, uznawanych za głównych twórców doktryny neoliberalizmu. Właśnie nią - jak sam stwierdzał - był zachwycony trzeci noblista, R. Lucas, i w celu jej rozwoju opracował hipotezę "racjonalnych oczekiwań". W ten sposób powstał fundament dalszej twórczości ekonomicznego establishmentu w uczelniach USA, rozbudowującego neoliberalną ortodoksję.

Jakkolwiek doktryna Hayka-Friedmana zasługuje na ostrą krytykę, to jednak namawiałbym wszystkich do zachowania obu autorów we wdzięcznej pamięci. Zanim bowiem opublikowali oni swoje koncepcje doktrynalne, przeprowadzili badania nad marksizmem i gospodarką socjalistyczną oraz przystąpili do zwalczania komunizmu z pozycji teoretycznych. F. Hayek opublikował książkę, która zyskała wielką popularność, pt. "Droga do zniewolenia" w czasie, gdy w USA znaczna część inteligencji okazywała rosnące uznanie dla marksizmu i dla tzw. realnego socjalizmu.

Zaryzykowałbym twierdzenie, że to obawa przed komunizmem skłoniła obu autorów do obalania koncepcji gospodarki, w której nie ma rynku, a jest tylko państwo oraz do zbudowania koncepcji, w której w gospodarce jest tylko rynek odseparowany od państwa i od związków zawodowych, ocenianych jako siła pchająca gospodarkę w stronę inflacji. W rezultacie w ich doktrynie nastąpiło zniekształcenie klasycznej teorii liberalnej gospodarki A. Smitha. Tym tematem chciałbym jednak zająć się w innym opracowaniu.

Obalanie monopolu establishmentu akademickiego

Teoretycy zajmujący się neoliberalnym nurtem ekonomii uzyskiwali stopniowo pozycję bliską monopolistycznej nie tylko w głoszeniu swych poglądów, ale także w sprzedaży swych usług w badaniach oraz w działalności dydaktycznej. W USA kontynuowali wysiłki mające dowodzić szkodliwości interwencjonizmu nawet w czasie kryzysu, krytykując ostro terapię interwencyjną rządu. Ponieważ jednak bankierzy i przedsiębiorcy ignorowali tę krytykę i przyjmowali pomoc państwa, wzrastały wpływy zwolenników odradzającej się polityki keynesowskiej. W cytowanym artykule znajduje się pytanie, czy na wyzwanie wobec ekonomii akademickiej, "ekonomiści odpowiedzą nowymi teoriami, czy okopywaniem się w celu obrony paradygmatu, o którym już wiadomo, że jest fałszywy?"

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

W odpowiedzi na to pytanie znajdujemy informację, że zmiany następują szybko, gdyż w 2010 r. kilku ekonomistów, wśród których jest pięciu laureatów nagrody Nobla, połączyło wysiłki z przedstawicielami banków centralnych i międzynarodowych instytucji w celu utworzenia Instytutu Nowej Myśli Ekonomicznej (Institute for New Economic Thinking - INET). Instytut powstał w kwietniu 2010 r.

Ostatnie wyzwanie rzucone w komentowanym tekście brzmi nader radykalnie: "Ekonomia musi się zreformować szybko albo bliski będzie jej pogrzeb jako dyscypliny naukowej".

A co z toksyczną zawartością polskiej ekonomii?

W naszej publicystyce ekonomicznej już rzucano hasło, że polska ekonomia akademicka musi się zreformować, gdyż inaczej zginie. Było to kilka lat temu. Moglibyśmy się cieszyć, że w tej sprawie wyprzedziliśmy Amerykę. Okazuje się jednak, że jest pewien szczegół, który nieco zmieni charakter naszej radości. W owym czasie bowiem w polskiej ekonomii akademickiej istotne znaczenie miał i ma nadal keynesizm, zalecający stosowanie przez państwo działań interwencyjnych.

Hasło rzucili przeciwnicy keynesizmu, żądający włączenia ekonomii w wartki nurt neoliberalny. Mieli oni u nas - i chyba nadal mają - pozycję dominującą, lecz nie w ekonomii akademickiej. Chociaż więc to, co w Polsce było bardzo bliskie doktrynie Hayka-Friedmana, z dobudowaną hipotezą R.Lucasa, miało ono postać dostosowaną do potrzeb realizowanej polityki gospodarczej i było rozpowszechniane głównie w mediach. Z tej racji zaproponowałem dla całego dorobku dotyczącego tej koncepcji nazwę "ekonomii medialnej" (M.Guzek, Warunki ustrojowe i podstawy doktrynalne polskiej transformacji. Uczelnia Łazarskiego "Myśl Ekonomiczna i Polityczna" nr 1(28)201 - artykuł dostępny na www.marianguzek.com). W rezultacie na pytanie o toksyczną zawartość w naszej ekonomii, mogę odpowiedzieć: owszem, również była obfita, ale nie w ekonomii akademickiej, lecz w propagandowej doktrynie neoliberalizmu. O tym, że nurt myślowy pod nazwą neoliberalizm istnieje, informują niektóre słowniki, a także Encyklopedia "Gazety Wyborczej".

Polska szkoła ekonomii medialnej

Polska odmiana wdrożeniowa doktryny neoliberalnej składała się z zestawu haseł, stopniowo rozbudowywanego, upowszechnianych z dużą skutecznością przez media.

Zestaw ten otwierały dwa hasła przyświecające prywatyzacji majątku państwowego :"Małe jest piękne" oraz "Przedsiębiorstwa powinny trafić w ręce przedsiębiorców, nawet prawie za darmo". Ograniczaniu funkcji państwa, z myślą o zwalczaniu interwencjonizmu, służyły dwa hasła następne: "Najlepsza polityka to brak polityki" oraz "Wystarczy, jeśli państwo nie będzie przeszkadzało". Niektórych malkontentów, pamiętających z przedwojennych słowników, iż "polityka to sztuka rządzenia państwem" niepokoiły te hasła, ale niechęć dusili w sobie, aby uchronić się przed zarzutem oszołomstwa.

Ponieważ osłabiane państwo nie mogło skutecznie zwalczać narastającego bezrobocia, wprowadzono już na początku transformacji hasło "bezrobotni na przedsiębiorców", wychodząc z założenia, iż skoro na całym świecie przedsiębiorców charakteryzuje to, że nie są typowymi pracownikami, więc bezrobotni nadają się na przedsiębiorców.

Wydawałoby się, że powinien to już być wystarczający zestaw pryncypiów, mogących zastąpić amerykańską "ortodoksję ekonomiczną", ale pozycję naszych zwolenników uroku neoliberalizmu, na czele z L. Balcerowiczem, umocnił sam premier D. Tusk, umieszczając na wielkich plakatach wyborczych hasło "Nie róbmy polityki" (czyli zbędnej sztuki rządzenia państwem). Wypada jednak wspomnieć, że znacznie wcześniej premier ogłosił hasło "zahaczające" o keynesizm, gdyż związane ze zwiększaniem wydatków państwa w okresie nadciągającego kryzysu, a mianowicie "Budujmy Orliki".

Musimy więc pogodzić się z faktem, że i profesorowie uprawiający medialną ekonomię neoliberalną w czasie zagrożenia nadmiernym długiem publicznym robią swoiste odchylenie ideologiczne, namawiając rząd do wzmożenia interwencjonizmu. Proponują bowiem, aby państwo wykonało mocne przedsięwzięcia, mające pogorszyć położenie siły roboczej na rynku pracy i na rynku towarów konsumpcyjnych. Jeszcze ważniejszym zadaniem dla państwa miałoby być dokończenie prywatyzacji, należącej do przedsięwzięć kontrowersyjnych w całym okresie transformacji, a obecnie dotyczącym resztek państwowego potencjału majątkowego, głównie w dziedzinach o znaczeniu strategicznym.

Pobierz za darmo: program PIT 2010

I w ten sposób dochodzimy do optymistycznego wniosku, że można dostrzec szansę na powrót ideowej przyjaźni między naszym premierem a profesorem L. Balcerowiczem, czołowym przedstawicielem ekonomii stosowanej.

Marian Guzek

Autor jest profesorem ekonomii, wykładającym międzynarodowe stosunki gospodarcze i polityczne na Uczelni Łazarskiego w Warszawie

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Uczelnia Łazarskiego
Dowiedz się więcej na temat: toksyczne | gospodarka | Marian Guzek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »